marca 31, 2015

Ciasto jak 3 BIT

Ciasto jak 3 BIT

Dziecko o tego 3 BIT`a prosiło mnie już od bardzo dawna. Ja nie wiem dlaczego zwlekałam z tym ciastem tak długo, nie jest ani trudne, ani pracochłonne. Wykonanie go można rozłożyć na dwa etapy, najpierw kajmak i budyń, a na drugi dzień bita śmietana. Ciasto jest mega słodkie, mi wystarczyły dwie łyżeczki, ale mojemu synowi nie wystarczyły. Był zachwycony! Jak widać ciasto prezentuje się całkiem ładnie, bałam się, że przy krojeniu będzie się "ciapać", a tu taka niespodzianka :) Przepis pochodzi z Moje Wypieki.


Składniki na blachę 35*25 cm:
  • ok. 2 opakowania herbatników maślanych pełnoziarnistych
  • 1 puszka masy krówkowej o smaku orzechowym (400 g)
  • 1 puszka masy krówkowej kajmak (400 g)
  • 3 szklanki mleka (750 ml)
  • 3/4 szklanki cukru
  • ziarenka z 1 laski wanilii
  • 125 g masła
  • 4 łyżki maki pszennej
  • 5 łyżek mąki ziemniaczanej
  • 4 jajka
  • 600 ml śmietany kremówki 36% + 1 łyżka cukru pudru
  • gorzka czekolada starta na tarce p drobnych oczkach do oprószenia

Wykonanie:
Formę o wymiarach 25x35 cm wyłożyłam papierem do pieczenia, aby potem łatwo mi go było wyciągnąć z formy.
Dni formy wyłożyłam herbatnikami. Masy krówkowe wyłożyłam do rondelka, podgrzałam lekko i wymieszałam razem. Wylałam je na spód z herbatników. Na kajmaku ułożyłam kolejną warstwę ciastek. Następnie zajęłam się budyniem.

BUDYŃ:
Dwie szklanki mleka zagotowałam razem z cukrem, masłem i ziarenkami z laski wanilii. Jedną szklankę mleka zmiksowałam z jajkami i mąkami. Do gotującego się mleka wlałam zmiksowane mleko z jajkami i mąkami i gotowałam chwilkę porządnie mieszając, a tak dokładnie to miksując mikserem na średnich obrotach :) Do gorącego budyniu włożyłam masło i zmiksowałam. Gorący i gęsty budyń wylałam na drugą warstwę ciastek i na budyń wyłożyłam trzecią i ostatnią warstwę ciastek. Czyli mamy to w takiej kolejności licząc od dołu: ciastka, kajmak, ciastka, budyń, ciastka :) Blachę przykryłam folią spożywczą i wstawiłam na noc do lodówki. Następnego dnia ubiłam kremówkę z łyżką cukru pudru i wyłożyłam na te wszystkie warstwy w formie :) Wierzch posypałam gorzką czekoladą startą na tarce o drobnych oczkach. I teraz albo można kroić i jeść, albo wstawić do lodówki i czekać na gości :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


marca 31, 2015

Muffinki Cytrynowe z Kandyzowaną Skórką Cytrynową

Muffinki Cytrynowe z Kandyzowaną Skórką Cytrynową

To muffinki, które piekłam jeszcze w czasach, w których w kuchni poruszałam się jak dziecko we mgle. Kiedy bałam się coś zmienić i wolałam się trzymać kilku sprawdzonych przepisów, bałam się nowego. Więc jeśli w tamtych czasach mi wychodziły, więc wniosek nasuwa się taki, że są mało wymagające i bardzo łatwe. Nawet nie musimy używać miksera. 

Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.


SKŁADNIKI:
  • 300 g mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 125 g cukru
  • 185 ml maślanki
  • 2 łyżki startej skórki cytrynowej
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 2-3 łyżki skórki cytrynowej kandyzowanej
  • 2 jajka
  • 20 g stopionego masła (możesz pominąć olej kokosowy i użyć 110 g masła roztopionego)
  • 75 g oleju kokosowego

Wykonanie:
Suche składniki wymieszałam w jednej misce. W drugiej misce roztrzepałam trzepaczką mokre składniki. Potem mokre wlałam do suchych i wymieszałam wszystko dużą łyżką. Napełniłam papilotki do max. 2/3 wysokości. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 170 stopni około 15-20 minut do tzw. suchego patyczka.

UWAGI:
  • Zawsze wychodzą.
  • Czasami dodaję do nich pokrojoną w kostkę czekoladę, czasami do środka wkładam całą kostkę :)
  • Pyszne jak na końcu wmieszamy w ciasto świeże maliny.
  • Można przed upieczeniem w środek włożyć konfiturę wiśniową lub truskawkową.
  • Każdy może opracować własną kombinację dodatków, którą z przyjemnością i ja poznam :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

marca 30, 2015

Drożdżówki z Makiem

Drożdżówki z Makiem

 Ja tu sobie kombinuję z drożdżówkami, to z herbatą Matcha, to z różnymi połączeniami to czekolady z owocami, z konfiturami, a klasycznych na blogu nie było! Wstyd Blondynko, wstyd :) Ale od dzisiaj klasyka zagościła na mój blog. Przedstawiam Wam drożdżówki z makiem. Domowe o wiele lepsze od kupnych! Mięciutki ciasto drożdżowe i wilgotna masa makowa, pysznie! Nie nie mieliłam maku, bo nie lubię mielić maku :) Przepis pierwotnie pochodził z Moje Wypieki, ale po kilku latach wciąż coś w nim zmieniam, coś dokładam, coś zabieram :) 



Składniki na ok.10 szt.:
  • 500 g mąki pszennej
  • 40 g świeżych drożdży
  • 1/3 szklanki cukru
  • 250 ml mleka
  • 2 jajka
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 70 g masła roztopionego
  • 1 łyżka domowego ekstraktu waniliowego

NADZIENIE:
Białka ubiłam na sztywną pianę. Masę rozmiksowałam w misce, dodałam pianę z białek i wmieszałam w masę makową.

DODATKOWO:


Wykonanie:
Do mniejszej miseczki wsypałam cukier, wkruszyłam drożdże, wlałam ciepłe mleko i wszystko dokładnie wymieszałam, na końcu dodałam 100 g mąki, wymieszałam i rozczyn przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia. Do dużej miski wsypałam sól, przesiałam mąkę i wymieszałam wszystko. Kiedy rozczyn podwoił swoją objętość wlałam go do mąki, dodałam roztrzepane widelcem jajka, ekstrakt waniliowy i zagniotłam wszystko w jednolite ciasto. Kiedy ciasto przestało kleić się do dłoni wlałam rozpuszczone masło i zagniatałam do czasu, w którym ciasto przestało się błyszczeć. Miskę z ciastem przykryłam lniana ściereczką i odstawiłam na ponad godzinę do wyrośnięcia. Po tym czasie rozwałkowałam ciasto na duży prostokąt, który posmarowałam masą makową. Wzdłuż dłuższego boku ciasto złożyłam na trzy razy, wyszła taka spłaszczona rolada. Pocięłam ją na 10 równych kawałków. Odstawiłam na kilkanaście minut do wyrośnięcia i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i piekłam około 15-20 minut. Po upieczeniu jeszcze ciepłe drożdżówki polałam lukrem i odstawiłam do wystygnięcia.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

marca 26, 2015

Mini Serniczki Na Ciasteczkowo-Kokosowym Spodzie w dwóch wersjach Pijane z Adwokatem i Trzeźwe Klasyczne z Czekoladą

Mini Serniczki Na Ciasteczkowo-Kokosowym Spodzie w dwóch wersjach Pijane z Adwokatem i Trzeźwe Klasyczne z Czekoladą
 

Mini Serniczki, moje advocatowe mini serniczki. Hmm, sama jeść nie będę przecież, w domu mam też dziecko...... No to Blond nie wiele myśląc postanowiła, że za jednym zamachem zrobi dwie wersje, dla dziecka i +18 lat. Z upijaniem u mnie jest tak, że upijać to ja wolę placki, niż siebie :) A że nigdy jeszcze nie upijałam sernika na zimno postanowiłam zaryzykować i się zaczęło. Smakowo, genialne! Dziecko zadowolone. Ludziom się podoba, czego chcieć więcej?

Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.



Spód Ciasteczkowo-Kokosowy:
  • ok. 200 g ciastek maślanych pełnoziarnistych
  • 30 g oleju kokosowego
Na tym etapie zmiksowałam ciastka w blenderze, na bardzo drobny "piasek", wlałam rozpuszczony olej kokosowy i wszystko razem wymieszałam. Obręcze do potraw ustawiłam na desce i do każdej obręczy wyłożyłam po około dwie kopiaste łyżeczki tego "ciasteczkowo-kokosowego piasku". Ugniotłam porządnie i deskę z obręczami wstawiłam do lodówki. Jednak pisku mi sporo zostało, więc wyłożyłam jeszcze do dwóch niewielkich miseczek. Ale spokojnie z podanej ilości składników możecie zamiast mini serniczków zrobić sernik w wysokiej tortownicy o średnicy 20 cm. Tylko wtedy musicie co najmniej podwoić ilość składników w "Żelce Advocatowej".


Masa serowa:
  • 500 g sera białego półtłustego (2 kostki)
  • 150 g jogurtu naturalnego gęstego (użyłam Bacoma)
  • cukier ( zabijcie mnie, nie ważyłam, dodawałam do smaku)
  • sok z połowy cytryny
  • 3 i 1/2 łyżeczki żelatyny (rozpuszczona w minimalnej ilości wody)
  • *40 ml likieru Advocaat Dalkowski
Ja idę na lenia i kostki sera wrzucam do blendera i miksuję na gładką masę. Dodaję jogurt i cukier i sobie miksuję. Miksuję, próbuję i dosypuję cukier. Potem tylko sok z cytryny. Żelatynę namoczyłam w kilku łyżkach wody, odstawiam do napęcznienia, potem podgrzewam w mikrofalówce, mieszam, rozpuszczam i teraz tak. Do miseczki z żelatyną dodaję po łyżce masę serową. W sumie dwie łyżki i tak zahartowaną żelatynę wlewam do masy serowej i miksuję. I teraz była szybka akcja, bo dwie trzecie masy wyłożyłam do miseczek i obręczy. W dwóch większych obręczach tylko do połowy. Wyrównałam masę serową. Do miski z pozostałą masą serową wlałam 40 ml likieru advocat i zmiksowałam ponownie. Dlaczego szybko? Wiecie na pewno, że masa przecież tężeje :) No i tą masę serową z Advocatem  wyłożyłam do tych dwóch obręczy i jednej miseczki. Wstawiłam do lodówki i wzięłam się za realizację mojej fantazji advocatowej :)


"Żelka" Advocatowa:
W czasie kiedy serniczki sobie siedziały w lodówce zajęłam się "Żelką". 3/4 łyżeczki żelatyny zalałam dwoma łyżkami likieru. Odstawiłam do napęcznienia.Jednak żelatyna w likierze jakoś tak szybko pęcznieć nie chciała, więc razem z moim brakiem cierpliwości wstawiłam miseczkę do mikrofalówki i lekko podgrzałam, wymieszałam, rozpuściłam i dolałam pozostały likier. Wyciągnęłam deskę i miseczki z serniczkami i wylałam likier z żelatyną na te, które posiadały warstwę z masą serową z advocatem. Po około godzinie serniczki stężały idealnie. "Żelka" advocatowa też, ufff. Czemu "Żelka" w cudzymsłowiu? Bo jak nazwać coś co jest sztywne, a nie jest galaretką? Nie jest polewą, bo jest sztywne? Więc taką sobie nazwę wymyśliłam i taką też pozostawię :)


DODATKOWO:
  • około 8 kosteczek mlecznej czekolady
  • kilka malin (u mnie były rozmrażane)
  • kilka listków świeżej mięty

Serniczki bez alkoholu udekorowałam czekoladą startą na tarce o drobnych oczkach. Na każdym ułożyłam po malince i listku mięty. Dla mnie ta moja "Żelka" to bomba, do której niebawem wrócę :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)



marca 25, 2015

Ciasto Czekoladowe z Kremem z Czerwonej Porzeczki

Ciasto Czekoladowe z Kremem z Czerwonej Porzeczki

 Miał być placek, wyszedł tort? A może placek? W każdym bądź razie bardzo smaczne ciasto. Nie będzie przekroju, bo placek pojechał na imieniny mojego taty, ale i tak wszystko widać. Cisto czekoladowe, mokre i mięsiste przekroiłam na dwa w miarę równe blaty. Blaty upiłam advocatem, masa kremówkowa z mascarpone i domowym dżemem z czerwonej porzeczki, który zrobiłam latem. Stał biedny jeden słoiczek, którego nikt nie chciał otwierać, więc poszedł w masę :) Na końcu robotę zrobiły za mnie słoiczki Eterno, kandyzowane wiśnie i mięta. Bo jak ja zawsze, noo bardzo często muszę dodać zielone. Cóż, taka jestem i już. Teraz konkrety, skąd ciasto? Z Moje Wypieki, piekłam je już nie raz, nie dwa, ale mnóstwo! Uwielbiam je, uwielbiają go wszyscy. Więc skoro przepis sprawdzony i smaczny to przepis został u nas do dziś. Powiem Wam w tajemnicy, że łatwiej się go piecze w formie prostokątnej 20x30 cm, piecze się równomiernie. Piekłam też w tortownicy, jednak musiałam wtedy wydłużyć czas pieczenia i sprawdzać patyczkiem, czy już :) Da się dobrze upiec i w tortownicy, ale jeśli nie czujesz się pewnie w dziedzinie pieczenia, upiecz w formie prostokątnej, daję słowo, że bez problemu Ci wyjdzie.



Ciasto czekoladowe:
  • 5 jajek
  • 250 g brązowego cukru
  • 75 g gorzkiej czekolady 
  • 150 masła
  • 50 g kakao
  • 60 ml mocnej kawy
  • 100 g kwaśnej śmietany
  • 3 łyżki mleka
  • 200 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Wykonanie:
Więc tak, autorka pisze, że składniki powinny być w temperaturze pokojowej, moje tak do końca w takiej temperaturze nie były :) I teraz tak, pobrudzimy troszkę misek, ale warto.
W rondelku rozpuściłam masło, zestawiłam z ognia i wrzuciłam czekoladę połamaną na kosteczki. Po chwili wymieszałam masło z rozpuszczoną czekoladą i odstawiłam do wystygnięcia.
W jednej miseczce wymieszałam kakao, śmietanę, mleko i wystudzoną kawę. Odstawiłam.
Do drugiej miseczki przesiałam mąkę, proszek do pieczenia i sodę.
No i teraz do dużej miski wbiłam jajka, wsypałam szczyptę soli i miksowałam do czasy aż jajka nabrały puszystości, następnie partiami wsypywałam cukier i miksowałam nadal, aż w masie jajecznej nie będzie wyczuwalny cukier. Miksując dalej wlałam cienkim strumieniem czekoladę z masłem, potem mieszankę kakao, kawy i śmietany. Na końcu przesiane mąki. Ciasto wylałam do formy (25x35 cm)wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównałam powierzchnię. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni i piekłam przez 25-35 minut. Ja sprawdzałam patyczkiem stopień upieczenia. Po wystudzeniu ciasto przecięłam na dwa blaty i jak zobaczycie na zdjęciu poniżej upiłam ciasto advocatem :)


Masa z czerwoną porzeczką:
  • 500 g serka mascarpone
  • 250 ml śmietanki kremówki 36%
  • około 2-4 łyżek cukru pudru (dodajemy go do smaku)
  • 1 słoiczek domowego dżemu z czerwonej porzeczki
Wykonanie:
Ja taką masę robię tak: Mascarpone miksuję z jednej misce, dodaję dżem porzeczkowy, miksuję, odstawiam. W drugiej miksuję samą śmietanę kremówkę, pod koniec dodaję cukier puder i po łyżce serka mascarpone z dżemem. Miksuję z pełną uwagą, aby nie przebić kremówki. Masę wstawiam do lodówki.


DODATKOWO:

Tak więc upojone alkoholem blaty czekoladowe przełożyłam masą porzeczkową. Masę wyciskamy przez dużą tylkę o szerokim otworze, bo w mojej masie były kawałki owoców. Próbowałam o wąskim otworze, ale tylka zapychała się, więc uczcie się na błędach Blondynki i od razu wybierzcie taką o szerokim otworze :) Pominęłam obsmarowanie masą boków ciasta, posmarowałam tylko wierzch. Dekoracja? Sami widzicie, poszłam na łatwiznę i powykładałam plasterki cytrusów w syropie i kandyzowane wiśnie. Syrop fajnie się zachował, bo zastygł na owocach, dzięki czemu do samej konsumpcji pozostały błyszczące. Miałam możliwość spróbowania ciasta i smakowo pyszny!
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


marca 24, 2015

Ekspresowa Pasta z Makreli z Puszki

Ekspresowa Pasta z Makreli z Puszki

 Śniadania, tak, jadam :) Lubię twaróg i wszelkiego rodzaju pasty. Postanowiłam pójść na łatwiznę, uciec w minimalizm składników. Cebula? Owszem lubię, świetnie by się nadawała, ale tego dnia szłam do pracy,a cebulą wiadomo jak jest, więc ją pominęłam. Za to wrzuciłam zalegającą w lodówce rukolę. Co dała rukola? Lekką ostrość. Smakowało bardzo. Ile czasu potrzebujemy? Chwilę, dosłownie kilka minut. Poziom trudności? Zerowy kochani, nie ma opcji, że się nie uda :)

Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.


Składniki:


Wykonanie:
Tak jak obiecałam na początku trudno nie będzie. Ser włożyłam do dzbanka blendera, dołożyłam makrelę razem z sosem pomidorowym oraz rukolę. Wszystko razem zmiksowałam na gładką masę. Na końcu spróbowałam ją i doprawiłam do maku solą i pieprzem. Nie były to duże ilości tych przypraw, gdyż ryba z puszki miała już swój własny smak, a rukola nadała ostrości. Pozostało tylko pastę przełożyć do miseczki i nakładać na pieczywo.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)







marca 18, 2015

Eklerki z Kremem z Advocatem i Kremem Kawowym polane Polewą Czekoladowo Kawową, czyli Eklerki Blondynki ;)

Eklerki z Kremem z Advocatem i Kremem Kawowym polane Polewą Czekoladowo Kawową, czyli Eklerki Blondynki ;)

Czasami trudno mi żyć ze sobą :) Zrobić klasyczne eklerki? Eeeee, niee! To byłoby za proste. Więc sobie wymyśliłam takie dwu smakowe. W sumie też nie były trudne, tylko trochę pracochłonne, a to Kochani trochę kłóci się z moim brakiem cierpliwości. Cóż, było zrobić jak fantazja mnie poniosła, oj, poniosła bardzo, jak widać zresztą, ale warto było! Oj warto! No, ale zacznę od początku. Jakiś czas temu zostałam poproszona stworzenie kilku przepisów z użyciem likieru Dalkowski Advocaat Starotoruński.  Czemu nie? Tym bardziej, że butelki tak ładnie się do mnie uśmiechały, a raczej ich kolor. Taki słoneczny, żółciutki taki. Tak sobie stały butelki, a ja rozmyślałam co by tu wymyślić fajnego. Tym czasem w poniedziałek od jednej z czytelniczek dostałam w prezencie książkę Lidla, tą co napisał Małecki, jakiś Mistrz Cukiernictwa. No i się zaczęło. Wieczorem zaczęłam przeglądać, a takich książek nie czytam od deski do deski, więc wpadłam na dwieście trzydziestą którąś i się zakochałam. Tam były Eklerki z kawowym kremem. Ochhh! Ale teraz dylemat, eklerki na bank będą, ale z Advocatem, czy te kawowe? A ja jak nie wiem co wybrać, wybieram wszystko! Więc postanowiłam połączyć wszystko! A do tego jakiś głos w  mojej głowie krzyczał: "Maliny! Nie zapomnij o malinach!", a jak maliny to mięta koniecznie. I następnego dnia od samego rana zaczęłam bawić się w kuchni. Do książki jeszcze wrócę, ale nie do końca to co tam pisze współgra z rzeczywistością, ale o tym więcej napiszę innym razem. Uratował mnie brak cierpliwości, no tak dokładnie to i moje doświadczenie w kuchni i efekt był piorunujący, oczywiście smakowy, bo do wyglądu bym się doczepiła, ale u mnie to normalne.  Powiem Wam tylko, że warto ubrudzić te wszystkie garnki, warto poświęcić ten czas. Z książki wykorzystałam przepis na krem kawowy i polewę czekoladową, przepis na ciasto w tej książce dla mnie okazał się lekkim niewypałem. Cóż, po przeczytaniu przepisu już miałam wątpliwości, ale co ja tam wiem Blondynka jedna jak tam mi sam Mistrz pisał i kochani, nie wyszło mi , po prostu, dlatego podaję tu przepis sprawdzony, który zawsze, ale to zawsze mi wychodzi od kilku lat. A skąd go mam? Moje Wypieki oczywiście, nie ma to jak kobieta przepis napisze :) Dla mnie przede wszystkim liczy się gest i osoba, książka, cóż, może przy następnych przepisach zapunktuje u mnie. Agnieszko, dziękuję :*
Ps. Nadal podoba mi się Amaro i uwielbiam Gordona Ramseya :) Jednak piec wolę z kobiecych przepisów. No to do dzieła moi Kochani! Czas abyście poznali sekrety mojej fantazji, sposób przygotowania kremu z książki też zmieniłam pod siebie, ale nie martwcie się, te eklerki na pewno Wam wyjdą! Daję słowo! 
ZACZYNAMY:


DODATKOWO:
  • 2 garstki malin (ja użyłam mrożonych i też się dało)
  • Kilkanaście listków mięty

CIASTO PARZONE (ok.30 szt niewielkich):
  • 1 szklanka wody
  • 125 g masła
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 4 jajka
  • szczypta soli
W rondelku zagotowałam wodę z masłem i solą. Na gotującą się wodę z masłem wsypałam przesianą mąkę i szybko wymieszałam mikserem ręcznym, bo lubię sobie ułatwiać swój kuchenny żywot :) Możecie wymieszać energicznie łyżką.  Ciasto jest gotowe jak odchodzi od ścianek rondelka i ma szklisty wygląd. Pozostawiłam do całkowitego wystygnięcia, bo to daje nam gwarancje, że ciasto nam ładnie wyrośnie. Kiedy ciasto miałam już zimne, a raczej w temperaturze pokojowej zaczęłam je miksować mikserem ze spiralnymi końcówkami i po kolei, jedno po drugim wbijałam jajka. Ciasto zmieniło się na klejące takie, ale takie ma być. I teraz tak, albo wykładamy je łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, albo tak jak ja wkładamy ciasto do rękawa cukierniczego i wyciskamy sobie takie eklerki, oczywiście w dużych odstępach od siebie, bo ciasto bardzo rośnie. Piekłam w piekarniku nagrzanym na ok. 200 stopni przez około 20-30 minut. Wszystko zależy jakiej wielkości eklerki sobie wycisnęliśmy. Po upieczeniu wyłożyłam ciastka na kratkę do całkowitego wystudzenia.

NIE WOLNO OTWIERAĆ PIEKARNIKA W TRAKCIE PIECZENIA, BO OPADNĄ!!!!!!!! (nie pytajcie skąd to wiem :))


KREM z ADVOCATEM:
  • 350 ml mleka
  • 250 ml Likieru Advocat (ja użyłam Dalkowski Advocaat)
  • 6 żółtek
  • 80 g cukru
  • 40 g mąki pszennej
  • 40 g mąki ziemniaczanej
Mleko zagotowałam. Doprowadziłam do wrzenia i od razu zestawiłam na bok, wlałam likier, wymieszałam. W misce żółtka zmiksowałam z cukrem na puszystą i jasną masę. Dodałam przesiane mąki i dalej miksowałam do czasu, w którym uzyskałam gładką masę. Masę z żółtek wlałam do mleka, wymieszałam do rozpuszczenia, postawiłam na palnik i cały czas mieszając, zagotowałam. Mieszałam mikserem ręcznym (na wolnych obrotach) oczywiście :) Nie chlapać mi tam tylko bo gorące. Miksowałam do momentu zgęstnienia kremu. Po tym czasie zestawiłam rondel z ognia, krem przykryłam folią spożywczą aby dotykał powierzchni kremu i odstawiłam do całkowitego ostygnięcia. Jak już krem ostygł, wstawiłam go do lodówki. Zajęłam się kolejnym kremem. Kawowym. Uwaga, polewa szybko zastyga. Można delikatnie podgrzać, aby ponownie nabrała płynnej konsystencji. 


KREM KAWOWY:
  • 400 ml mleka 3,2%
  • 4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • 6 żółtek
  • 40 g mąki pszennej
  • 20 g mąki ziemniaczanej
  • 80 g cukru
  • 2 opakowanie cukru wanilinowego
  • 2 łyżki masła

Mleko z kawą zagotowałam. Doprowadziłam do wrzenia i od razu zestawiłam na bok. W misce żółtka zmiksowałam z cukrem na puszystą i jasną masę. Dodałam przesiane mąki i dalej miksowałam do czasu, w którym uzyskałam gładką masę. Masę z żółtek wlałam do mleka, wymieszałam do rozpuszczenia, postawiłam na palnik i cały czas mieszając, zagotowałam. Na końcu dodałam masło. Mieszałam mikserem ręcznym (na wolnych obrotach) oczywiście :) Miksowałam do momentu zgęstnienia kremu. Po tym czasie zestawiłam rondel z ognia, krem przykryłam folią spożywczą aby dotykał powierzchni kremu i odstawiłam do całkowitego ostygnięcia. Jak już krem ostygł, wstawiłam go do lodówki. Zajęłam się kolejnym kremem. Kawowym. Uwaga, polewa szybko zastyga. Można delikatnie podgrzać, aby ponownie nabrała płynnej konsystencji. 


POLEWA CZEKOLADOWO - KAWOWA:

  • 100 g czekolady mlecznej
  • 70 ml śmietanki kremówki 30 %
  • 1 łyżka miodu akacjowego
  • 2 płaskie łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • 10 g masła

Śmietankę wlałam do rondelka, a do niej miód, kawę, zagotowałam wszystko i doprowadziłam do wrzenia. Oczywiście co jakiś czas mieszałam. Zestawiłam rondelek z ognia i wrzuciłam mleczną czekoladę połamaną na kosteczki i wymieszałam w gorącej śmietance, w taki sposób też się rozpuściła, na koniec dodałam masło w temperaturze pokojowej i również wymieszałam. Póki polewa była ciepła, ale nie gorąca, poprzecinałam suche eklerki i maczałam wierzchnie części w polewie, poukładałam je na tacy i potem wstawiłam na chwilę do lodówki, aby zastygła.



WYKONANIE CAŁOŚCI:
W czasie kiedy wierzchnie części eklerków zastygały, ja wyłożyłam krem z advocatem do rękawa cukierniczego i wyciskałam na każdej spodniej części eklerka. Potem to samo zrobiłam z kremem kawowym, do rękawa i wyciskałam go tym razem na krem advocatowy. Na końcu powciskałam rozmrożone maliny, jak mamy świeże to super, ja jednak z racji pory roku wycisnęłam zapasy mrożonych i rozmrażałam na ręczniku papierowym. Na koniec przykryłam każdego eklerka wierzchnią częścią ciasta pokrytego polewą i lekko, naprawdę lekko docisnąć ( naprawdę lekko) :) Na wierzch tylko po malince, listki mięty i gotowe. Kochani, maliny też zrobiły dobrą robotę ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

marca 18, 2015

Pstrąg Pieczony z Pistacjami, Pietruszką, Rozmarynem, Cytryną i Czerwonym Pieprzem

Pstrąg Pieczony z Pistacjami, Pietruszką, Rozmarynem, Cytryną i Czerwonym Pieprzem

Wiem, że świetne ryby każdy z Was potrafi przygotować.  Fajnie. My też lubimy ryby, wręcz uwielbiamy. Fajnie, gdybyście przygotowali rybę według tego przepisu. Jest przepyszna! Do tego jeszcze Rozmarynowo - Cytrynowe Ziemniaki Pieczone i sałatka, dla nas rewelacja! W wykonaniu nie jest to danie ani skomplikowane, ani czasochłonne. Zerknęliście na ziemniaczki i zastanawiacie się jak to wszystko razem upiec skoro ziemniaki pieką się w 200 stopniach, a ryba w 180? Kochani, nie mam dwóch piekarników. Zrobiłam tak, 15 minut piekłam ziemniaki w 200 stopniach, potem zmniejszyłam temperaturę do 180 stopni włożyłam rybę i piekłam 30 minut. Dało się? Oczywiście, bo ja zwykle szukam sposobów a nie wymówek, spróbujcie ;) Poniżej pokazałam Wam etapy przygotowania. Zapraszam :)

Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.


Składniki na 2 osoby:
  • 2 sprawione pstrągi tęczowe
  • ok. 100 g pistacji
  • miąższ z 1/2 cytryny
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 1 mały pęczek natki pietruszki
  • 2 duże gałązki świeżego rozmarynu
  • 60 g masła
  • świeżo zmielona sól (ja użyłam różowej himalajskiej)
  • pieprz pomarańczowy
  • gałka muszkatołowa
  • malutka garstka czerwonego pieprzu ziarnistego





Wykonanie:
Pstrągi dokładnie umyłam pod zimną bieżącą wodą, osuszyłam ręcznikiem papierowym. Oprószyłam solą i pieprzem pomarańczowym i odstawiłam na bok. Oprószyłam oczywiście z każdej strony w środku też ;) Pistacje pokroiłam na grubsze kawałki. Natkę pietruszki posiekałam. Cytrynę wyszorowałam i sparzyłam wrzątkiem, starłam  skórkę na wiórki jak widzicie na zdjęciu, miąższ z połowy cytryny pozbawiłam błonek i pokroiłam na malutkie kawałeczki. Z gałązek rozmarynu oberwałam liski i posiekałam je drobno. Masło rozpuściłam i rozlałam do dwóch miseczek, po równo w każdej i teraz tak: do jednej miseczki z masłem wrzuciłam miąższ cytryny, rozmaryn, pietruszkę, połowę posiekanych pistacji, szczyptę gałki muszkatołowej wszystko wymieszałam w taką "masę" jak widzicie na zdjęciu wyżej. Tą zieleniną z miseczki nadziałam oba pstrągi. Do drugiej miseczki wrzuciłam resztę posiekanych pistacji, skórkę otartą z cytryny i wymieszałam. Mieszanką z drugiej miseczki polałam pstrągi z wierzchu, posypałam ziarnami czerwonego pieprzu. Owinęłam ryby folią aluminiową i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekłam je 30 minut. Zachwyciliśmy się smakiem tego połączenia. Ja to jeszcze powtórzę, a Wy?
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)



marca 18, 2015

Rozmarynowo - Cytrynowe Ziemniaki Pieczone

Rozmarynowo - Cytrynowe Ziemniaki Pieczone

Ziemniaczki łatwe i pyszne. Składniki do nich zawsze są w domu. Czemu chcieć więcej? Te ziemniaczki bardzo dobrze znam, bo są na blogu od lutego 2013 roku, moje początki, ale jakoś zapomniane takie, poza tym wpisałam je w jakiś łączony przepis, więc trudno by Wam było się do nich dokopać. Te ziemniaczki właśnie w tamtym czasie często gościły na moim stole, potem jakoś o nich zapomniałam. Przepis o ile pamiętam pochodził z bloga Kwestia Smaku, ale nie jestem w stanie dziś go Wam znaleźć, wybaczcie. Przepis jest szybki i bardzo smaczny, sprawdźcie, jestem ciekawa czy wam smakowały.


Składniki na ok.  2 osoby:
  • 1/2 kg ziemniaków
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • sok z jednej cytryny, ale można dodać mniej
  • 1 łyżka listków świeżego rozmarynu lub 1 łyżeczka suszonego
  • 6 małych ząbków czosnku
  • sól
  • świeżo zmielony pieprz
Wykonanie:
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.Ziemniaki obieramy i kroimy w średnią kostkę. Wkładamy do garnka, zalewamy zimną wodą i gotujemy do ok. 10 minut, po tym czasie odcedzić. W sumie chodzi o to aby nie rozgotować ziemniaków, mają być pół twarde. Do naczynia żaroodpornego wlewamy oliwę z oliwek, sok z cytryny, dodać rozmaryn i czosnek. Włożyć ziemniaki, doprawić solą i pieprzem i dokładnie wymieszać. Pozostawić na 10 minut, od czasu do czasu trzeba przemieszać. Po tym czasie ziemniaki wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy do momentu w którym się ładnie zarumienią i będą miękkie w środku. Od czasu do czasu można przemieszać je, ale tak aby czosnek pozostawał na wierzchu.

A JA ROBIĘ TO TAK: Ja te ziemniaki robiłam już setki razy. Dlatego już się tak rygorystycznie nie trzymam sposobu ich wykonania. Ja gotuję ziemniaki, czasami na półtwardo, czasami jak się zagapię to na miękko ;) Od tego jak mi się ugotowały ziemniaki zależy czas pieczenia. Ja po prostu co jakiś czas otwieram piekarnik i kradnę jedną kosteczkę i próbuję czy dla mnie już ok, czy nie.Ziemniaki odcedzam, wysypuję na blachę z powłoką teflonową, skrapiam oliwą z oliwek, solę, pieprzę, posypuję rozmarynem po całości, skrapiam sokiem z cytryny. Ile cytryny? Ile mi się wyciśnie :) Ząbki czosnku obieram, uderzam w każdy ząbek trzonkiem noża, aby je zgnieść trochę i rzucam na ziemniaki. I tak sobie piekę na moje zielone oko :) Prawda, że proste?
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :) 



Tu podałam je z Pieczonym Pstrągiem Tęczowym z Pistacjami. (Jak klikniesz czerwoną nazwę, wpadniesz na przepis na tą rybę).

marca 16, 2015

Blokowe Babeczki z Orzechami, czyli Kruche Babeczki z Nadzieniem Czekoladowym z Orzechami

Blokowe Babeczki z Orzechami, czyli Kruche Babeczki z Nadzieniem Czekoladowym z Orzechami


Jeśli coś nie wychodzi po mojej myśli, zawsze staram się korzystać z planu awaryjnego. Wtedy moja fantazja dostaje skrzydeł. Tak też było i w tym przypadku. Chciałam stworzyć zdrowy blok czekoladowy. W tym celu wykorzystałam mleko sojowe w proszku. Niestety nie do końca wszystko wyszło tak jak chciałam. Smakowo wyszedł lepszy od klasycznego bloku czekoladowego, delikatny i aksamitny w smaku. Bardzo trudno było mi powstrzymać się, aby ie wyjadać masy łyżką. Wmieszałam do niego ciastka i różne orzechy (macadamia, brazylijskie, nerkowce i laskowe). Miało być tak pięknie! Blok nie zastygł na twardą masę. Osiągnął konsystencję gęstej masy, ale za rzadki do krojenia. Dziecko z entuzjazmem powiedziało, że pyszny i będzie go jadł łyżeczką. No, cóż. tak tez mogło zostać, ale nie byłabym sobą gdybym czegoś nie wymyśliła :) Upiekłam kruche babeczki i masę powkładałam w nie. Wyszło pysznie! Zniknęły bardzo szybko. Tak więc już wiecie jak powstały Blokowe Babeczki z Orzechami :) Wiecie nawet dlaczego blokowe :) Polecam przepis ze względu na lekki i aksamitny smak masy czekoladowej. Dzieciaki z pewnością je pokochają.
Przepis na babeczki pochodzi z mojego rodzinnego notesu, pomysł na blok, mój własny.


Kruche babeczki 12 szt.:

Wykonanie:
Z podanych składników zagniotłam jednolite ciasto. Owinęłam je w folię spożywczą i umieściłam na 30 minut w lodówce. Potem ciasto można rozwałkować i wyciąć koła wielkości foremek i włożyć je do nich lub ulepi z ciasta 12 niedużych kulek i wygnieść w foremkach. Ja piekę babeczki w temperaturze 150 - 180 stopni. Czas pieczenia......... piekę na tak zwane oko, czyli zwracam uwagę na kolor i stopień wypieczenia sprawdzam wykałaczką. Ciepłe babeczki od razu wyciągam z foremek i ostawiam je na drewnianą deskę do całkowitego wystudzenia.



Masa Blokowa:

Wykonanie:
Do garnka wlałam mleko i wlałam syrop z agawy, zagotowałam, następnie wkroiłam masło i rozpuściłam je. oczywiście po zagotowaniu mleka garnek zestawiłam z ognia :) Kiedy masło się rozpuściło wsypałam kakao i wlałam kilka kropel ekstraktu waniliowego i wymieszałam wszystko dokładnie. Kiedy masa kakaowa lekko przestygła wsypałam mleko w proszku i wszystko dokładnie wymieszałam. Na końcu wsypałam pokruszone ciastka, część ciastek była pokruszona na proszek, a część połamana na większe kawałki, wsypałam orzechy (brazylijskie pokroiłam na mniejsze kawałki). Wszystko razem wymieszałam, aby masa kakaowa dokładnie pokryła wszystkie moje dodatki. masę wylałam do silikonowej keksówki, bo wtedy myślałam, że zastygnie na twardy i zwarty blok. Teraz gdy wiemy, że tak się nie stanie, spokojnie możemy zostawić masę w misce i wstawić na noc do lodówki. Masa przez ten czas mocno zgęstnieje. Na drugi dzień będziemy mogli łyżką nadkładać takie klejące bryłki orzechów otoczone masą czekoladową. 
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger