kwietnia 28, 2015

Skrzydełka Pieczone z Miodem i Sosem Teriyaki podane z Ziemniakami z Majerankiem

Skrzydełka Pieczone z Miodem i Sosem Teriyaki podane z Ziemniakami z Majerankiem

Tymi skrzydełkami to Ameryki nie odkryłam, wiem :) Chciałam tylko je Wam pokazać, a dla chętnych napisałam co i jak zrobiłam. Tajemniczo tu brzmi ta Maszynka do spiralnego cięcia warzyw, być może, ale uwielbiam ją, bo dzięki niej mogę robić cuda :) Jak chcecie to zerknijcie sobie w link umieszczony w opisie wykonania ziemniaków, jednak to tylko dla chętnych. Jednak już dziś mogę Wam napisać, że spiralki i różne warzywne "wywijaski" będą pojawiać się częściej ;) Miłego Dnia Kochani!


Składniki:

Wykonanie:
Skrzydełka umyłam pod bieżącą wodą, osuszyłam ręcznikiem papierowym. Skrzydełka natarłam solą i pieprzem. Po kilku chwilach każde skrzydełko posmarowałam miodem, a potem sosem teriyaki. Na końcu posypałam pozostałymi przyprawami i ziołami. Poukładałam je na teflonowej, głębokiej blaszce. Na dno blaszki wlałam olej i wlałam wodę, tyle wody aby tylko przykryła dno blaszki.Blachę przykryłam folią aluminiową i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piekłam około 30 - 40 minut. Po 10 minutach od wstawienia skrzydełek wstawiłam blaszkę z ziemniakami. Pod koniec pieczenia ściągnęłam folię aluminiową i piekłam do lekkiego spieczenia skórki.


ZIEMNIAKI:
Ziemniaki wyszorowałam pod bieżącą wodą i za pomocą maszynki do spiralnego cięcia warzyw pocięłam je na coś w stylu "spaghetti warzywnego". Ziemniaki przełożyłam do wysokiej teflonowej blachy posypałam solą, majerankiem, lekko polałam olejem i przemieszałam. Obrane ząbki czosnku zmiażdżyłam trzonkiem noża i powtykałam pomiędzy ziemniaki. Piekłam tak jak opisałam wyżej.
Jeśli nie masz Maszynki do spiralnego cięcia warzyw, możesz ziemniaki pokroić w talarki lub cienkie ósemki i przyprawianie identyczne jak ja opisałam wyżej.
Podanie jak widać, czyli skrzydełka ułożyłam na ziemniakach.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 27, 2015

Schab z Szynkowara, sprasowane dwa kawałki

Schab z Szynkowara, sprasowane dwa kawałki

Lubię domową wędlinę z kilku względów. Ograniczam drogę faszerowania mięsa chemią, bo omijam etap nastrzykiwania i szpikowania wędliny różnymi środkami, którego składu nie do końca rozumiem. Wędlina jest smaczniejsza i dłużej zachowuje świeżość. Przepis, jakiś czas temu znalazłam u przesympatycznej blogerki Kulinarne Szaleństwa Margarytki i tak mi się spodobał, że został u mnie na dłużej, teraz tylko sobie coś do niego dorzucam, albo zamieniam. Co jeszcze nowego? jestem na etapie sprawdzania innego mogelu szynkowara tym razem firmy Tradismak zestaw Duet. To moje drugie podejście do niego, ale co o nim sądzę napiszę po podejściu numer trzy :)


Składniki:


Wykonanie:
Użyłam cienkiego i małego kawałka schabu, który przecięłam na dwa mniejsze kawałki i w szynkowarze ułożyłam jeden na drugi.
Wszystkie przyprawy wymieszałam w miseczce. Schab umyłam pod bieżącą zimną wodą, osuszyłam ręcznikiem papierowym. Natarłam mieszanką przypraw. Na koniec wtarłam czosnek przeciśnięty przez praskę. Tak przygotowane mięso włożyłam do szynkowara,jeden kawałek na drugi i zamknęłam szynkowar i wstawiłam go do lodówki na 4 dni.
Po czterech dniach na dnie garnka umieściłam lnianą ściereczkę, zagotowałam wodę, zmniejszyłam płomień na najmniejszy, aby były widoczne tylko pęcherzyki powietrza, ale żeby woda się nie gotowała. Do wrzącej wody wstawiłam szynkowar. Poziom wody sięgał po brzegi szynkowaru. Chodzi tu o to aby woda nie dostała się do wnętrza szynkowaru. Szynkowar trzymałam w tej "pyrkające"j wodzie przez 2 godziny. Po dwóch godzinach włożyłam termometr przez otwór znajdujący się w szynkowarze i mięso miało dokładnie 70 stopni. Po tym czasie szynkowar wyciągnęłam z garnka i włożyłam go do komory zlewu napełnionej zimną wodą i w taki sposób wystudziłam. Zimny szynkowar z mięsem (nadal zamknięty) włożyłam na noc do lodówki. Dopiero rano polałam miskę szynkowara gorącą wodą i wyciągnęłam mięso,a efekt możecie zobaczyć na zdjęciach. Mięsko super, wokół galaretka (bez potrzeby użycia żelatyny).
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 26, 2015

Chia Cotta z Malinami, czyli Niskokaloryczny Deser Blondynki

Chia Cotta z Malinami, czyli Niskokaloryczny Deser Blondynki

Tak sobie chciałam sprawdzić, czy uda mi się zrobić coś mniej kalorycznego niż klasyczna Panna Cotta. Udało się. Postanowiłam nie słodzić deseru białym cukrem, posłodziłam więc miodem akacjowym. Czy smak miodu jest wyczuwalny w smaku? Nie! Deser jest słodki i lekki. Jedynym kalorycznym dodatkiem są Maliny w Syropie, to zestawienie jest świetne, ale jeśli jesteś na diecie i mocno ograniczasz cukier, możesz polać deser zmiksowanymi owocami. Przygotowanie to kilka chwil, tężeje w lodówce już samo. Składniki? Wszystkie powinieneś mieć w domu, nic wyszukanego. Nasiona Chia pochodzą ze sklepu Piątnica, o ich korzystnych dla organizmu właściwościach możecie poczytać w poście, który napisałam w zeszłym roku :"Co się kryje w nasionach Chia?"





Składniki na 10 sztuk:

Wykonanie:
W połowie szklanki mleka namoczyłam nasiona Chia, podczas pierwszych 15 minut moczenia, często je mieszałam widelcem, aby się nie zbryliły. Moczyłam około godzinę. Po tym czasie żelatynę namoczyłam w kilku łyżkach mleka,kiedy napęczniała wstawiłam na kilka sekund do mikrofalówki i podgrzałam, rozmieszałam, żelatyna ładnie się rozpuściła (nie przegrzewamy żelatyny). Pozostałe mleko wlałam do rondelka, dodałam miód akacjowy i doprowadziłam do wrzenia. Następnie mleko wlałam do metalowej miski, dodałam nasiona Chia razem z mlekiem, w którym się moczyły, wymieszałam rózgą, na końcu wlałam żelatynę i ponownie rozmieszałam. Miskę wstawiłam do zimnej wody z kostkami lodu i ostudziłam, często mieszając. Na końcu wlałam tą moją mieszankę do silikonowych foremek na muffinki i wstawiłam do lodówki na noc do stężenia. Następnego dnia wystarczyło wyłożyć Chia Cottę na talerzyk, na wierzch wyłożyć maliny w syropie i jeść. Mi smakowało bardzo, dziecku też. Fajna też była świadomość, że deser nie jest wysokokaloryczny :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 24, 2015

Naleśniki z Serem i Musem Truskawkowym

Naleśniki z Serem i Musem Truskawkowym

Naleśniki, zwykłe z serem i dżemem. Tu miałam problem z przepisem na naleśniki, bo ciasto na nie zawsze robię na "oko", ale troszkę się postarałam i mniej więcej odmierzyłam :) Ser lekko podrasowałam malinami w syropie ETERNO i tak jak zauważycie bie dodawałam żółtka, a dżem? Dżem to już moja robota z zeszłego roku, raczej Mus Truskawkowy, który uwielbia mój syn. Czemu i ser i dżem? Młody to naleśniki jakby mógł to z samym dżemem by jadł, a ja go tak zawsze sprytnie podchodzę, że smaruję naleśniki serem, kroję na kawałki i ładnie układam i wtedy dziecko widzi, że się starałam, więc niezręcznie wybrzydzać, a takie połączenie akurat polubił już jakiś czas temu. No więc zabieramy się za naleśniki!



Naleśniki:
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka (250 ml) + troszkę :)
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • szczypta soli, 
  • cukier z wanilią (domowy)
  • kawałek masła rozpuszczonego (kawałek, u mnie to ok 1 łyżka masła przed rozpuszczeniem)
Masło rozpuszczam i odstawiam do przestudzenia, w tym czasie wszystkie składniki umieściłam w misce i zmiksowałam wszystko razem. Na końcu przestudzone masło i ja jeszcze sobie dolałam troszkę mleka, bo wolę rzadsze ciasto, wtedy naleśniki są cieńsze. Ale tu stosuję taką zasadę, jak ciasto mam za rzadkie, to dosypuję mąki, a jak za gęste, dolewam mleka :)
Naleśniki smażyłam na patelni przetartej ręcznikiem papierowym lekko umoczonym w oleju. Smażyłam na rozgrzanej patelni.


Ser do naleśników:
  • 1 kostka sera białego półtłustego (250g)
  • cukier puder
  • kilka łyżek Maliny w syropie (syropu i owoców)
DODATKOWO:

Tu tak samo prosto jak przy naleśnikach, a nawet prościej. Ser z syropem z malin i owocami zmiksowałam razem, dosłodziłam do smaku i gotowe :)
Teraz pozostało posmarować naleśniki serem, zwinąć w rulony. Talerz posmarowałam musem truskawkowym, na mus poukładałam pokrojone na kawałki naleśniki i na każdy kawałek dodatkowo umieściłam po kropeczce musu truskawkowego.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 22, 2015

Kasza Manna na Mleku z Owocami i Karmelizowanym Cukrem

Kasza Manna na Mleku z Owocami i Karmelizowanym Cukrem

Kasza manna, osobiście uwielbiam. Bardzo bardzo :) Oczywiście mam na myśli kaszę mannę gotowaną na mleku u zawsze, ale to zawsze z owocami. Tym razem postanowiłam ją trochę ujarzmić i popracować nad jej prezencją. Nie słodziłam owoców, gdyż słodzę kaszę i tama forma mi najbardziej odpowiada, słodka kasza i kwaskowe owoce według mojego gustu smacznie się ze sobą komponują. Na wierzchu cukier trzcinowy opalany palnikiem do flambirowania, gdyż leżał sobie na półce taki nowiutki i nie używane. I wiecie co? Fajna sprawa, bo taki skarmelizowany cukier stworzył taką fajną cukrową taflę, która cudownie chrupała. czas wykonania? Kilka minut, bo to tak naprawdę zwykła kasza manna gotowana na mleku.


Składniki dla 1 osoby:
  • 1 szklanka mleka (250 ml)
  • 2 i 1/2 łyżki kaszy manny
  • cukier (do smaku)
  • garść malin (użyłam mrożonych)
  • garść jagód leśnych (użyłam mrożonych)
  • 1 łyżeczka cukru trzcinowego
  • listki świeżej mięty do dekoracji

Wykonanie:
Z racji tego, że użyłam mrożonych owoców wcześniej je musiałam rozmrozić na papierowym ręczniku. 
Do rondelka wlałam szklankę mleka i sypnęłam trochę cukru do smaku. W chwili jak mleko zaczęło się gotować wsypałam kaszę mannę energicznie mieszając rózgą (trzepaczką). Na wolnym ogniu pogotowałam kaszę do jej zgęstnienia, oczywiście ciągle mieszając. Rondelek zestawiłam z ognia i tu działam dość szybko, bo kasza nadal gęstnieje i stygnie. 
Na samo dno słoika wyłożyłam jagody, na nie warstwę kaszy, potem warstwę malin, na  to kolejna warstwa kaszy. Wierzch posypałam cukrem i skarmelizowałam go opalając palnikiem do flambirowania. na koniec tylko malinka i mięta do dekoracji i mogłam zanurzać łyżeczkę w słoiku. Pyszne to było!
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 21, 2015

Udka Pieczone z Miodem i Sosem Teriyaki z Ziemniaczkami Niedźwiedzimi

Udka Pieczone z Miodem i Sosem Teriyaki z Ziemniaczkami Niedźwiedzimi

Bardzo łatwy obiad, bardzo mało czasochłonny obiad, bardzo pyszny obiad. Nie potrafisz gotować? Nie przejmuj się ten obiad Ci wyjdzie, oczywiście pod warunkiem, że po wstawieniu produktów do piekarnika nie wyjdziesz z domu ;) Nie wolno Ci wychodzić z domu jak Ci się coś piecze w piekarniku, bo na obiad zleci Ci się cała ekipa strażaków, więc pilnuj swojego obiadu ;) Wracając do jedzonka, to ziemniaczki to moje ulubione Ziemniaczki Niedźwiedzie, które sama wymyśliłam kilka miesięcy temu. Uwielbiam je i ze względu na smak i fakt, że nie ma po nich dużo mycia, miseczka i niewielka blaszka, dla mnie cudownie! Udka? Udka przygotowuję w taki sposób od zawsze, tam nauczyła mnie mama, tak i ja nauczyłam swojego syna, który radzi sobie z ich pieczeniem od 10-tego roku życia, więc sami już się domyślacie, że trudności ani skomplikowania nie będzie. Tym razem postanowiłam sprawdzić sos teriyaki, który nadał im ciekawego smaku, ale również sprawił, że udka po upieczeniu ładnie się błyszczą. Mam nadzieję, że widać to na zdjęciu :) No dobra, pogadałam sobie, a teraz przejdę do konkretów. Aaaa, zapomniałabym. Chętnie porozmawiałabym sobie z Wami w komentarzach pod przepisami ;)


Składniki na 2 osoby:

Wykonanie:
Udka myję pod bieżącą wodą, osuszam ręcznikiem papierowym. Każde nacieram solą i pieprzem, odstawiam na kilka chwil. Potem każde smaruję miodem, potem sosem teriyaki, a na końcu posypuję przyprawami. Zwykle robię to rano, a piekę w południe. Udka układam na blasze z wyższymi bokami, na dno której leję 1 łyżkę oleju i zalewam wodą w taki sposób aby woda przykryła zaledwie dno. Blachę przykrywam filią aluminiową i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok. 180 stopni. W zależności od wielkości udek piekę je przez max. 30-40 minut. W połowie pieczenia do piekarnika wstawiam przygotowane ćwiartki ziemniaków w osobnej blaszce, temperaturę podkęcam na 200 stopni i piecze się to wszystko razem. Pod koniec pieczenia zdejmuję folię aluminiową z blaszki z udkami i piekę nadal do czasu aż skórka zrumieni się ładnie i zrobi się chrupiąca. Ważne podczas pieczenia jest to aby sprawdzać czy woda z dna blachy wyparowała czy nie, jak wyparuje to dolewam, ale tylko żeby była na dnie. Wtedy udka są soczyste i nie przypiekają się mocno do blachy, dodatkowym plusem tego jest to, że potem nie musimy szorować zapieczonej blachy :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 19, 2015

Urodzinowa Zabawa z BLONDYNKĄ :)

Urodzinowa Zabawa z BLONDYNKĄ :)

Moi Kochani! 
Za 13 dni dni Wasza Blond skończy 33 lata. W związku z tym w Dniu urodzin chciałabym rozdać kilka prezentów. To już taka tradycja, bo w zeszłym roku w tym dniu też rozdawałam prezenty :) W tym roku ogłaszam Zabawę, a nie konkurs. Skierowany do Wszystkich moich czytelników. Do ludzi, którzy nie prowadzą żadnych stron, fan page ani blogów kulinarnych. Nie chcę aby to był kolejny wyścig i rewia dań rodem Master Chef. Spędzam bardzo dużo czasu na opisywaniu na Wasze pytania jak gotować, czasami siedzę przy laptopie i prawie na żywo uczestniczę w Waszym pieczeniu i ten konkurs jest właśnie dla Was. Nie przejmujcie się tym, że  nie umiecie robić artystycznych zdjęć (ja też nie umiem :). Po prostu na zdjęciu ma być widoczne danie i już.

Nagrody. Nie ma tu żadnych miejsc Kochani. Nie ma lepszych ani gorszych, po prostu przygotowałam dla Was trzy nagrody z najwyższej półki. Tu chciałabym podziękować firmie Ballarini, ETERNO, STODOŁA za pomoc w zrealizowaniu mojego pomysłu i ufundowanie nagród, dziękuję :)


Mam dla Was patelnię grillową z linni LUCCA włoskiej firmy Ballarini. Jest to najnowsza linia, która już wkrótce będzie dostępna na polskim rynku. Produkty tej firmy używam od ponad roku i nadal jestem nimi zachwycona jak w pierwszych tygodniach użytkowania. To produkty umożliwiające smażenie zarówno tradycyjne jak i beztłuszczowe. Dla mnie te produkty to klasa, jakość, ciekawy design i funkcjonalność, ponadto produkty zgodne z trendem propagowania zdrowego odżywiania. Wybierając nagrody chciałam utrzymać  je tematycznie w dziale zdrowe odżywianie. (zdjęcie od producenta)


Tu wybrałam zestaw od firmy ETERNO, który zawiera produkty, które często zachwalam na blogu, ulubione chrzany, cytrynki z rumem, pigwa i soki. jedna osoba będzie miała możliwość sprawdzić osobiście, czy faktycznie są tak rewelacyjne jak o nich piszę ;) Produkty są 100% naturalne, dosłownie zero konserwantów, pieczołowicie zapakowane przez ludzi z pasją, czyli zespół rodzinnej firmy ETERNO.(zdjęcie od producenta)


Na zdjęciu widzicie akurat moje prywatne wałki, ale nagroda jest duży wałek od firmy STODOŁA. Zwycięzca będzie miał możliwość wybrania jednego wałka z oferty firmy, może wybrać dowolny wzór lub wybrać opcję spersonalizowania wałka, czyli będzie mi musiał w mailu podać, jaki napis chce, czy napis mają dzielić serduszka czy gwiazdki, czy inne takie :) Widzicie, wałek naturalny, drewniany i unikatowy, czy nie cudownie?



Zauważyliście już, że w tym wszystkim mocno przewija się liczba 3? 13 dni przed urodzinami, 3 nagrody, ja kończę 33 lata i teraz temat konkursu:

"Ugotuj danie lub przygotuj deser z 3 składników!"
W prostocie siła Kochani.
Możecie do woli używać jedynie przypraw suszonych, ale każdy dodatkowy składnik nie będący przyprawą będzie traktowany jako składnik wliczający się w ilość składników dania. Ozdoby również będą wliczane. Zasady są bezwzględne i wszystko co będzie zawierało więcej niż 3 odpada :)

Nie wymagam lajkowania mojego fan page`a na portalu FB, nie wymagam udostępniania postu konkursowego. Dla mnie ważne jest to, abyście lubili mojego bloga dlatego, że Wam się podoba, że czujecie się ze mną dobrze, a nie na potrzeby konkursu :) Dla mnie nie liczy się liczba fanów, ale liczycie się Wy i to że jesteście tu sami z własnej nieprzymuszonej woli i dziękuję za to.

Zgłoszenie (z dopiskiem "Urodzinowa Zabawa z Blondynką") powinno zawierać:
  • zdjęcie potrawy
  • krótki opis przygotowania potrawy
  • imię i nazwisko
  • państwo i miasto w którym obecnie mieszkacie
Zgłoszenie wysyłacie jedno. 
Na adres mailowy fallenangel172@interia.eu
Zgłoszenia wysyłacie od dziś 19 kwietnia do 30 kwietnia do północy.
Ogłoszenie szczęśliwców nastąpi 2 maja w osobnym poście.

Bardzo Was wszystkich lubię i z racji tego, że należę do wielu grup kulinarnych, na których aktywnie się udzielam i często sobie rozmawiamy sprawia,  że nie potrafiłabym obiektywnie wybrać zwycięzców. Nie chciałabym być posądzona, że osoby są wybierane po znajomości, czy po częstotliwości udzielania się na moich stronach, dlatego 3 potrawy/desery wybierze osoba w ogóle nie związana z portalem Facebook i blogiem. Osoba, która nie zna i nie widziała Was nigdy. Nie wiem jakimi kryteriami będzie się kierowała, czy urzeknie pomysł, składniki, czy wykonanie. Więc szanse ma każdy.

Ze zwycięzcami skontaktuję się tak jak zwykle to robię droga mailową i tu w zależności od wygranej nagrody ustalę szczegóły. W przypadku wałka będzie potrzeba odrobiny więcej czasu, bo wałek spersonalizowany będzie musiał być wykonany dla szczęśliwca.

Drodzy blogerzy i właściciele stron kulinarnych,
Cieszę się, że i Wy mnie obserwujecie na co dzień, ale tym razem chciałabym abyście razem zemną trzymali kciuki za uczestników. Niech tym razem Oni się pobawią. Sama bloguję i wiem z doświadczenia, że bloger tak naprawdę może mieć wszystko co tylko zechce, wszystko ma w zasięgu ręki. Takiej możliwości nie ma osoba, która nie prowadzi bloga, ani strony kulinarnej, więc dlatego wprowadziłam te ograniczenia. Nie chciałabym tu żadnych fochów z powodu mojej decyzji, bo doskonale wiecie, że Wam doceniam i jestem pełna podziwu dla Waszych umiejętności. Mocno wierzę i liczę na uczciwość z Waszej strony. Jednak znam życie trochę i każde zgłoszenie będzie przez nas dokładnie sprawdzane i weryfikowane i jeśli wyłapię kogoś na nieuczciwości to po prostu się wścieknę i publicznie narobię takiej osobie obciachu. Wierzę jednak, że obędzie się bez kombinacji i numerów ;)

W zabawie nie mogą brać udziału osoby:
  • prowadzące bloga,
  • prowadzące fan page o tematyce kulinarnej na FB,
  • prowadzące strony tematycznie związane,
  • bliska rodzina wyżej wymienionych osób.
*Jeśli jesteś tylko adminem grupy kulinarnej i nie prowadzisz dodatkowo żadnej strony, bloga i fp tematycznie powiązanego ,Twój udział jest mile widziany.
Dziękuję za wyrozumiałość.

Na koniec życzę uczestnikom Dobrego Humoru, Głowy pełnej pomysłów, dużo chęci, uśmiech na twarzy i POWODZENIA KOCHANI! 

Serdecznie Zaprasza
do Zabawy i
Kciuki za Was trzyma
Wasza BLONDYNKA :)


kwietnia 18, 2015

Tortilla z Kurczakiem Na Szybko

Tortilla z Kurczakiem Na Szybko

U mnie na obiad Tortilla jest zawsze mile widziana. Młody zawsze zadowolony, ja też, bo mało pracy, a najeść się można ;) Sos jogurtowy czosnkowo-bazyliowny zrobił dobrą robotę. Zwykle sosem polewam zawartość tortilli, tym razem wszystkie warzywa wymieszałam z sosem, tworząc przy okazji pyszną sałatkę (identyczną zrobiłam do obiadu drugiego dnia). Mięso marynowało się w kompozycji przypraw wymyśloną przez mojego syna. Od siebie dorzuciłam świeży tymianek. Obiad idealny, bo w sumie sam się robił, z samego rana zamarynowałam mięso, w południe podsmażyłam, poskładałam, pojadłam i pobiegłam na trening! Potem było tylko szczęście :)


Składniki:
  • 4 placki tortilli (tak kupiłam, a co!)
  • 1 podwójna pierś z kurczaka
  • listki z kilku gałązek świeżego tymianku
  • sól (używam różowej soli himalajskej)
  • pieprz młotkowany z kolendrą
  • mieszanka grill ziołowy
  • kilka łyżek oleju
  • 2 duże garście rukoli
  • kilka pomidorków śliwkowych
  • 1 ogórek
  • pęczek szczypiorku
  • domowy Sos Jogurtowy Czosnkowo-Bazyliowy


Wykonanie:
Mięso umyłam pod bieżącą  zimną wodą. Osuszyłam w ręczniku papierowym. Pokroiłam na cienkie paski, opruszyłam solą i pieprzem, przemieszałam posypałam przyprawami, sypnęłam listki tymianku i polałam kilkoma łyżkami oleju, wymieszałam wszystko w taki sposób, aby przyprawy pokryły kawałki mięsa. Miskę z mięsem przykryłam folią spożywczą i wstawiłam na kilka godzin do lodówki. Przed przyrządzaniem tortilli, umyłam warzywa, listkom rukoli poobrywałam ogonki, pomidorki przekroiłam na połówki, ogórka w półplasterki, szczypiorek wiadomo jak ..... drobno. Wszystkie warzywa wymieszałam w sosem jogurtowym czosnkowo - bazyliowym. W międzyczasie obsmażyłam mięso, nie za długo aby pozostało soczyste. Nie dodawałam dodatkowej porcji oleju, bo w marynacie już ten olej przecież jest. Po usmażeniu mięso odsączyłam z tłuszczu na papierowym ręczniku. Plaski tortilli odgrzałam na suchej rozgrzanej patelni, z obu stron, następnie na część każdego placka wyłożyłam sałatkę, a na nią kawałki mięsa, zawinęłam placki w taki sposób, aby tortillę można było trzymać w ręce i tak jeść ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)




kwietnia 18, 2015

Sos Jogurtowy Czosnkowo - Bazyliowy

Sos Jogurtowy Czosnkowo - Bazyliowy

Znowu akcja chaos w mojej kuchni, a w tym chaosie rządził Leń. Na obiad tortilla z sosem czosnkowym, ale koperku brak, a do sklepu się nie chce :) Do czosnkowego chciałam coś zielonego i niewiele myśląc sięgnęłam po świeżą bazylię i BINGO! Sam w sobie sos jest bardzo ostry, ale w połączeniu z mięsem, rewelacja, idealny jako dresing do sałatki, już nie potrzeba żadnych przypraw więcej. Przez to że jogurt gęsty zmiksowałam w blenderze, sos był bardzo płynny, więc dodałam 2 łyżki majonezu. Dodatkowo jak postał w lodówce jego konsystencja odrobinkę stała się gęstsza. Ja ten sos dopisuję do stałego menu :)


Składniki:
  • 1/2 opakowania dużego jogurtu typu greckiego
  • 3-4 duże ząbki czosnku
  • garść liści świeżej bazylii
  • 1-2 łyżki majonezu 
  • sól
  • szczypta cukru

Wykonanie:
Wyrobię się w jednym zdaniu? :) Wszystkie składniki wrzuciłam do blendera i zmiksowałam wszystko razem. Odstawiłam do lodówki na około 30 minut. Po tym czasie składniki ładnie się przegryzły ze sobą i sos użyłam do tortilli, a następnego dnia do sałatki :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

kwietnia 15, 2015

Cupcakes Blondynki, czyli Czekoladowe z Ganache, Kremem Śmietankowym i Wisienką

Cupcakes Blondynki, czyli Czekoladowe z Ganache, Kremem Śmietankowym i Wisienką

Te cupcakes powstały spontanicznie. Chciałam wypróbować moje nowe tylki Wilton. Nie umiałabym ich tak po prostu schować nieużywane do szuflady :) Przyszły 4 i chciałam wszystkie użyć, ale powstrzymał mnie fakt, że posiadam tylko dwa rękawy cukiernicze :) No i zdrowy rozsądek, który krzyczał do mnie "Blondynko! Uspokój się! Użyj dwóch , resztę innym razem! Tylki są Twoje! Nie uciekną :)" No tak, co za dużo to nie zdrowo :) Są produkty, które uwielbiam i mogłabym z nimi pracować bez końca. Gdyby Wilton poprosiłby mnie o recenzje swoich produktów, to ja chyba bym z kuchni nie wyszła, mogłabym bawić się non stop :) No dobra, tylki, ale co zrobić? Bo przecież nie będę robić wzorków na stole. Muffinki! Ulubione muffinki mojego dziecka, lekkie, puszyste, sługo pozostają świeże i czekoladowe :) Kremu na bazie włoskiej bezy się jeszcze boję maślanych kremów nie znoszę, więc wybór padł na ganache....mmmm czekoladowe i tak pomyślałam, że pasowałoby przełamać te czekoladowe smaki, więc zrobiłam krem śmietankowy z mascarpone, który osłodziłam minimalnie, wyszło idealnie, jeśli chodzi o smak. Jeśli chodzi o wygląd, przyczepiłabym się, ale to normalne. Oczywiście jak już miałam tylki i rękaw w dłoniach w mojej głowie pustka, ale jak to ozdobić? Poszłam na żywioł i efekt widzicie sami :)

Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.


Składniki na 36 sztuk średnich muffinek:
  • 2 szklanki cukru drobnego
  • 1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
  • 3/4 szklanki ciemnego kakao
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 3 jajka
  • 1 szklanka mleka (250 ml)
  • 1/2 szklanki oleju (125 ml)
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 1/2 szklanki wrzątku (125 ml)
  • 1 łyżeczka soli



Wykonanie:
Kochani to ciasto jest specyficzne i pamiętam jak się bałam go robić pierwszy raz, bałam się, że nie wyjdzie, bo po zmiksowaniu wszystkiego jest bardzo płynne. Wykonanie poszczególnych kroków było dla mnie absurdalne, ale wychodzi mi za każdym razem, a tak delikatnych muffinek nie jedliście! Dlatego też aby Wam było łatwiej pokazałam tą miskę z surowym ciastem i sami widzicie jak to wygląda przed i po upieczeniu. No to do dzieła!
Do dużej miski wbiłam jajka, do drugiej mniejszej wsypałam mąkę, kakao, cukier, proszek do pieczenia, sodę, sól, cukier waniliowy. I teraz tak, jajka zmiksowałam przez chwilę, tyle żeby je roztrzepać tylko, wlałam olej i mleko nadal miksując. Potem wsypałam suche składniki z miski wciąż miksując, a na końcu wlałam wrzątek. Z racji tego że konsystencja ciasta jest dosłownie płynna małą chochelką napełniałam papilotki. Wiadomo, że tu musimy użyć też sztywnej formy na muffinki, żeby nam się cisto nie wylało z papilotek ;) Papilotki napełniałam do połowy wysokości, maksymalnie do 2/3 wysokości. Piekłam do 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Pod koniec czasu warto sprawdzić muffinki patyczkiem, bo moje tym razem nie potrzebowały aż 20 minut tylko około 15, ale kochani, każdy z Was ma inny piekarnik i dlatego sprawdźcie patyczkiem, ok?



Krem Śmietankowy:
  • 375 g serka mascarpone (1 i 1/2 opakowania)
  • 350 ml śmietanki kremówki
  • 1 płaska łyżka cukru pudru
Tu już wszystko jasne. Wszystkie składniki zmiksowałam razem do momentu, w którym uzyskałam konsystencję gęstego kremu. Uwaga, ie miksujemy za długo, żeby nie przebić kremówki. Miksujemy tylko do uzyskania gęstej konsystencji, która umożliwi nam tworzenie wzorów :)



DODATKOWO:
I teraz tak. Upieczone i wystudzone muffinki zaczynamy dekorować. Ja najpierw kremem śmietankowym i tylką Wilton #125 zrobiłam sobie takie białe no własnie kwiatki czy falbanki? To takie coś co widać na zdjęciach. Zastygnięte ganache włożyłam do rękawa i tylką Wilton #2D zrobiłam brązowy wzorek, na wierzch tylko wisienka i dookoła serduszka cukrowe. Wyszło pysznie! Krem śmietanowy przełamał i zrównoważył słodycz czekoladowych smaków, wszyscy byli zachwycenie! Polecam!
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger