listopada 30, 2015

Kokosowa Kasza Jaglana na Ganache z Mlecznej Czekolady

Kokosowa Kasza Jaglana na Ganache z Mlecznej Czekolady

W kaszy jaglanej na mleku zakochałam się już jakiś czas temu. Zwykle jadam ją w miseczce lub zapiekam z owocami pod owsianą kruszonką. Czemu tak podałam? Podkusiło mnie, żeby wystartować w jednym konkursie, przy okazji postanowiłam wykorzystać nowe silikonowe foremki w moim wymarzonym kształcie półkul, którą możecie nabyć w sklepie www.garneczki.pl. Zarówno sklep jak i firma formy jest mi dobrze znana, gdyż mam w domu kilka silikonowych forem firmy Silikomart, jest to włoska firma, która ma w swojej ofercie cuda, a jakość jest najwyższa! Po kilku latach używania innych silikonowych forem tej firmy nadaj są jak nowe, nie odkształcają się, mimo używania ich w zamrażarce, czy piekarniku. Dlatego już dziś wiem, że ta dzisiejsza posłuży mi wiele lat, a ja już jestem z niej zadowolona.



Składniki:
  • 100 g kaszy jaglanej (1/2 szklanki)
  • 125 ml mleka kokosowego
  • 250 ml mleka krowiego
  • 2 łyżki cukru
  • 125 g czekolady mlecznej
  • 125 ml śmietanki kremówki 30%
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 2 łyżki likieru czekoladowego
  • 25 g masła w temperaturze pokojowej
  • chipsy kokosowe
  • plastry pomarańczy w gorzkiej czekoladzie (użyłam te z Lidl De Luxe)
  • mieszanka przyprawowa waniliowo - rumowa (też z Lidl De Luxe)

Wykonanie:
Kaszę jaglaną wypłukałam najpierw w zimnej wodzie, potem w gorącej, potem znowu w zimnej. Do garnka wlałam mleko kokosowe i krowie, doprowadziłam do wrzenia. Następnie wsypałam kaszę jaglaną i na bardzo małym ogniu gotowałam pod przykryciem ok. 20 minut. W połowie tego czasu wsypałam 3 łyżki cukru pudru.

W czasie, w którym kasza się gotowała zajęłam się ganache. Do rondelka wlałam kremówkę, doprowadziłam do wrzenia, zestawiłam z ognia, włożyłam do niej połamaną na kosteczki czekoladę, odstawiłam na kilka minut po czym wymieszałam, aby dokładnie się rozpuściła w śmietance. Dosypałam cukier puder i wlałam likier czekoladowy. Ponownie wymieszałam. Na końcu dołołyłam masło pokrojone na małe kosteczki i wymieszałam. Ganache odstawiłam. Ganache na bazie mlecznej czekolady pozostaje płynne, nie gęstnieje!

Ugotowaną kaszę zestawiłam z ognia i nie podnosząc pokrywki dałam jej kilka minut aby odparowała. Następnie przełożyłam ją do silikonowych foremek w kształcie półkuli, aby nadać kaszy oczekiwany kształt.

Na talerz wylałam ganache, na które wyłożyłam jeszcze ciepłe półkule z kaszy jaglanej. W środek każdej wetknęłam ćwiartkę plastra pomarańczy oblanej gorzką czekoladą. Kaszę posypałam mieszanką przyprawową waniliowo - rumową, a ganache posypałam chipsami kokosowymi.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


listopada 27, 2015

Pralinki Ferrero XL wersja De Luxe + film

Pralinki Ferrero XL wersja De Luxe + film

Przy ostatnich pralinkach obiecywałam Wam pralinki Ferrero w wersji De Luxe, więc oto i one. Trudno mi je nazwać pralinkami, bo zwykle są małe na praktycznie jeden kęs, a te? No tak sobie turlałam, tak obtaczałam, że wyszły w rozmiarze XL. Mieszczą się w dłoni, ale kęsów mamy trzy :) Chciałam uzyskać miękką kremową konsystencję nadzienia, twardą skorupkę otaczającą nadzienie - udało się! Wszystko w czekoladowo - orzechowym klimacie. Kilka osób degustowało i każdy mówił "Wow! Pyszne!". Zmówili się czy co? :) W kwestii technicznej, do ganache koniecznie potrzeba dodać zmielone orzechy, lepiej twardnieje, ale mimo tego trzeba potem szybciutko ulepić kulki, bo czekolada w rękach topi się :) JA pralinki na spokojnie robiłam sobie dwa dni, jednego dnia przygotowałam ganache, które spędziło ponad 12 godzin w lodówce, gdyż musiało porządnie zastygnąć, a następnego dni co jakiś czas wpadałam do kuchni, roztapiałam czekoladę i tworzyłam warstwy wierzchnie :) Można je zrobić w nawet w 30 minut, bo czekolada szybko zastyga, ja miałam wtedy lenia i dlatego tyle mi zeszło z nimi :)


Ganache orzechowe:
  • 125 ml śmietanki kremówki 30%
  • ok. 80 - 100 g gorzkiej i mlecznej czekolady (ja zwykle dodaję więcej gorzkiej)
  • 25 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1 - 2 łyżki cukru pudru
  • 1 - 2 łyżki likieru amaretto
  • ok. 100 g orzechów laskowych + ok. 16 szt odłożyć (podpieczonych i obranych z łupinek, potem zmielonych do konsystencji "tłustego masła orzechowego")
Do obtoczenia:
  • 100 g czekolady mlecznej
  • 100 g czekolady gorzkiej (ja użyłam gorzkiej crunchy z bakaliami Terravita)
  • ok. 200 g orzechów laskowych lub nerkowce, bez łupinek, podpieczonych i posiekanych grubo

Ganache:
W filmiku pokazałam pełny proces przygotowania ganache, pod koniec zobaczycie jak powstało ganache orzechowe. W filmie użyłam podwójnej porcji, ponieważ jedną miseczkę użyłam przy innym deserze. Do tych pralinek potrzebna będzie nam dokładnie połowa porcji.


Na początku musimy orzechy laskowe wysypałam na blaszkę, wstawiłam na kilkanaście minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Po wyjęciu pozbyłam się brązowych łupinek. Obrane orzechy wsypałam do blendera i miksowałam kilka minut do uzyskania konsystencji półpłynnego masła orzechowego. Kiedy orzechy miałam już przygotowane zajęłam się pozostałymi składnikami.

Śmietankę wlałam do rondelka i doprowadziłam do wrzenia, następnie zestawiłam rondelek z ognia, wsypałam czekoladę połamaną na kosteczki i po chwili rozmieszałam,mieszałam do całkowitego rozpuszczenia. Wsypałam cukier puder, wlałam likier, wymieszałam, a na koniec włożyłam kawałeczki masła w temperaturze pokojowej i ponownie wymieszałam. Na końcu dołożyłam zmiksowane orzechy i znowu wymieszałam. Ganache przelałam do miseczki i wstawiłam do lodówki na ok. 12 godzin.



Następnego dnia wyjęłam miseczkę z ganache, nabierałam je łyżeczką i ulepiłam kulki wielkości orzecha włoskiego, w środek każdej włożyłam po jednym orzechu laskowym. Kulki lepiłam szybko, bo tak jak wspomniałam ogrzane w dłoniach powodowały, że czekolada z ganache się rozpuszczała. Gotowe kulki obtoczyłam w grubo posiekanych orzechach i wstawiłam do lodówki na około godzinę. 


Po tym czasie roztopiłam na parze mleczną czekoladę i oblałam nią czekoladowe kulki. Póki czekolada nie zastygła ponownie obtoczyłam w posiekanych orzechach i wstawiłam do lodówki, tym razem na ok 30 minut.

Po upłynięciu 30 minut na parze roztopiłam gorzką czekoladę crunchy z bakaliami (możecie użyć po prostu gorzkiej czekolady) i oblałam nią moje pralinki, które na koniec wstawiłam do lodówki, aby czekolada dobrze zastygła. Dzięki podwójnemu obtoczeniu w orzechach i polaniu czekoladą uzyskałam twardą skorupkę, ale i charakterystyczną grudkowatą powłokę, czekolada z bakaliami dodatkowo pomogła lepiej uwydatnić teksturę powłoki.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


/*film zawiera lokowanie produktu - rondelek firmy Ballarini linia Salento Black Stone/

listopada 24, 2015

Domowa Przyprawa Korzenna - Przyprawa do Piernika

Domowa Przyprawa Korzenna - Przyprawa do Piernika

Co roku kupowałam przyprawę korzenną do pierników, w tym roku to był przypadek. Wieczorem zabrałam się za zagniatanie ciasta na pierniki alpejskie, patrzę do szafki, a tam nie ma ani grama przyprawy, do sklepu to już mi się nie chciało iść, ale pomyślałam, że skoro moje szafki są po brzegi wypełnione różnymi przyprawami, to z pewnością uda mi się stworzyć swoją mieszankę korzenną. Na internecie sprawdziłam skład mojej ulubionej przyprawy korzennej sklepowej i zaczęłam mieszać. Wyczytałam, że mielenie goździków w malakserze może pobrudzić dzbanek, który potem doczyścić jest trudno, a i także porysować go, postawiłam na zmielone przyprawy, a to co miałam w kawałkach utłukłam w moździerzu. Wyszło mi dużo tej przyprawy, nie ważyłam, ale taka porcja starczy mi na wszystkie moje piernikowe wariacje, a nawet jeszcze zostanie. Dodatkowo Wam powiem, że dziś jak to piszę mam za sobą zrobione dwa ciasta na pierniki i jedno już wypieczone, z tą przyprawą pierniki są o wiele lepsze niż ze sklepową. Zauważył to też mój syn, że pierniki wyszły takie bardziej aromatyczne. Jest jeszcze dodatkowy plus wykonania takiej przyprawy, ekonomia, czyli normalnie na torebki gotowej dobrej jakości przyprawy wydałabym ok. 20 zł, bo w okresie świątecznym zużywam jej dość dużo, a w taki sposób zrobiłam przegląd swoich szafek i zrobiłam ją sama, a dwie dyszki zawsze można wydać na czekoladę do pralinek :D



Składniki:
  • 60 g mielonego cynamonu
  • 20 g imbiru mielonego
  • 20 g goździków mielonych
  • 20 g kardamonu mielonego
  • 4 g  gałki muszkatołowej
  • 10 g ziela angielskiego
  • 8 g czarnego pieprzu
  • 5 g gwiazdek anyżu

Wykonanie:
Ziele angielskie i gwiazdki anyżu utłukłam w moździerzu. Resztę przypraw miałam w formie mielonej, więc wystarczyło, że wymieszałam wszystkie w miseczce. Jeśli macie ziarenka kardamonu i resztę przypraw w kawałkach, wystarczy, że utłuczecie je porządnie w moździerzu lub zmiksujecie w malakserze. Pamiętajcie tylko o tych goździkach, aby je utłuc w moździerzu, aby nie załatwić sobie dzbanka blendera. Mi poszło szybko, bo miałam mielone przyprawy, które nabyłam w sklepie Skworcu. Tam znajdziecie nawet zmielone ziele angielskie. Gotową przyprawę zamknęłam szczelnie w słoiku i wstawiłam do szafki.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

listopada 20, 2015

Naleśniki z Serem na Musie Truskawkowym

Naleśniki z Serem na Musie Truskawkowym

Kolejna wariacja ze zwykłymi naleśnikami z białym serem. Po co zalewać naleśniki sosem, jeśli można odwrócić kolejność i ułożyć naleśniki na musie? Mus truskawkowy podprawiony syropem truskawkowym Eterno stał się bardziej wyrazisty w smaku, a naleśniki zniknęły z talerzy w zastraszającym tempie. Nikt by nawet nie przypuszczał, że tego dnia nie miałam weny na gotowanie, a naleśniki to naprawdę kilka minut roboty.


Składniki na 7 szt:
  • 1 szklanka mleka + 1/4 szklanki
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 20 g masła roztopionego
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki cukru
  • 2 jajka
NADZIENIE - SER:
  • 250 g sera białego chudego lub półtłustego (kupuję ten w Biedronce)
  • 3 łyżeczki cukru z wanilią
DODATKOWO:

Wykonanie:
Jajka umyłam i wyparzyłam pod wrzącą wodą. Dwa jajka wybiłam do miski, wsypałam sól, cukier, wlałam mleko i wszystko razem zmiksowałam. Dodałam mąkę i miksowałam dalej, na koniec wlałam rozpuszczone masło. To jest podstawowa konsystencja ciasta naleśnikowego. Ja chciałam mega cienkie, więc sukcesywnie dolewałam mleko, alby ciasto było rzadsze, dlatego też w przepisie widzicie dodatkowe 1/4 szklanki mleka. Tu wybór należy do Was, możecie zostawić konsystencję z 1 szklanką mleka, ale jak zaczniecie smażyć, zawsze do ciasta można dolać mleka i energicznie wymieszać łyżką. Ja tak czasami robię.

Ciasto odstawiłam i zabrałam się za ser. Do dzbanka blendera włożyłam kostkę sera białego, wsypałam cukier i wszystko porządnie zmiksowałam . Miskę z serem odstawiłam. 

Rozmrożone wcześniej truskawki zmiksowałam, wlałam do rondelka, wsypałam cukier i podgrzewałam do momentu, w którym mus lekko zgęstniał, na koniec wlałam syrop i wymieszałam. Rondelek odstawiłam.

Na rozgrzaną patelnię wylewałam ciasto i smażyłam cieniutkie łaciate naleśniki. Usmażone układałam na talerzu, jeden naleśnik na drugim. Jak usmażyłam wszystkie naleśniki każdy posmarowałam serem, poskładałam jak krokiety, przecięłam po skosie, ustawiłam na talerzu, którego dno zalałam musem truskawkowym. Całość posypałam uprażonymi na suchej patelni migdałami.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)



listopada 18, 2015

Czekoladowy Makaron z Musem Truskawkowym na Białym Serku i z Owocami

Czekoladowy Makaron z Musem Truskawkowym na Białym Serku i z Owocami

Czekoladowy makaron, a cóż to takiego? Też byłam ciekawa, więc kiedy w sklepie Biedronka zobaczyłam go na półce, najpierw sprawdziłam skład, był ok. Cena? Niecałe 2,50 zł? Wpadł do mojego koszyka. Z pomysłem na niego nie miałam problemu. W wolnej chwili przygotowałam taką kombinację, bardzo pyszną zresztą. Propozycja prosta w składnikach i bardzo smaczna. Co mogę więcej napisać? Kochani, otwórzcie zamrażarkę, sprawdźcie jakie macie owoce mrożone, łapcie kostkę sera białego i do dzieła!



Składniki na 2 osoby:

  • 200 g makaronu czekoladowego (połowa opakowania)
  • 250 g sera białego (1 kostka)
  • ok. 50 ml śmietanki kremówki
  • 1 szklanka truskawek (użyłam mrożonych)
  • 1 garść jeżyn (użyłam mrożonych)
  • 1 garść jagód (użyłam mrożonych)
  • migdały w płatkach
  • cukier
  • sok z cytryny

Wykonanie:
Makaron ugotowałam w lekko posłodzonej wodzie. Owoce wcześniej rozmroziłam. Truskawki zmiksowałam, wlałam do rondelka, dodałam cukru do smaku i 2 łyżki soku z cytryny. Na małym ogniu podgrzewałam do czasu zgęstnienia musu. Ser wrzuciłam do blendera i zmiksowałam do uzyskania gładkiej kremowej konsystencji, posłodziłam do smaku i dolałam tyle kremówki, aby konsystencja stała się lekko "luźna", ale nie płynna. Płatki migdałowe uprażyłam lekko na suchej patelni. Jak już wszystko było gotowe zabrałam się za podanie.
Ugotowany i odcedzony makaron przełożyłam do miski. Wlałam do niego mus truskawkowy i wymieszałam tak aby mus pokrył cały makaron. Na talerz wyłożyłam der biały i rozsmarowałam po dnie, aby utworzył grubszą warstwę, na ser wyłożyłam makaron z musem, posypałam wcześniej rozmrożonymi owocami i płatkami migdałów.Dodatkowo wierzch oprószyłam cukrem pudrem, ale tylko odrobinkę.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


listopada 17, 2015

Tak mi rób......Chwilo Trwaj!

Tak mi rób......Chwilo Trwaj!

Dziś chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami i swoją opinią na temat jednej patelni. Jest to niemiecka patelnia firmy Woll, a wyłącznym dystrybutorem produktów tej firmy jest sklep e-gustus. Właściciel sklepu naprawdę ma gust nie tylko w temacie patelni, ale jedzenia i hobby ;) Tu pozdrawiam ;)

Wracamy do patelni. Na temat informacji czysto technicznych możecie spokojnie dużo poczytać na sklepie, ja nie zamierzam tu powielać tego tematu, opowiem co ja myślę, jako osoba, która gotuje bardzo dużo.

Pierwsze wrażenie:
O tak robi wrażenie,solidne wykonanie, wygląd i waga. Od pierwszej chwili ma się takie odczucie, że właśnie trzyma się w ręce naprawdę konkretny sprzęt. Potem tak zwany banan na buzi i mnie osobiście normalnie nosiło, aby zacząć ją używać już teraz natychmiast, powstrzymała mnie tylko bardzo późna pora.



Byłam wredna i na pierwszy ogień postanowiłam sprawdzić, czy producent nie ściemnia i upiekłam ją! Znaczy się drożdżówki w niej upiekłam. No, bo jeśli producent pisze, że przystosowana jest do wysokich temperatur do 250 stopni, to poszła na 200. Na początku spękałam i pod drożdżówki podłożyłam papier do pieczenia, co się potem okazało całkiem niepotrzebnie, bo ciasto samo wyskoczyło z patelni (możecie to zobaczyć w tym filmiku). 



Powiem Wam, że tak mi się spodobało pieczenie, że potem poleciały skrzydełka, tu piekłam już z pokrywką, a nóż może pokrywka nie wytrzyma takiej temperatury i tu znowu dała radę. Dalej nie miałam do czego się przyczepić. Żadnego haka, nie dobrze. Cóż, więc zaczęłam grzecznie smażyć na niej, a co? Znowu poszłam na całość!




Stek Wołowy! Mocny ogień, mocno rozgrzana patelnia, a na niej czosnek co się lubi przypalić i konkretne mięcho. W sumie to poczułam się jak Gordon Ramsey, bo stek smażyłam jego sposobem i na filmiku widziałam, że on stek smażył na tej samej patelni Woll Diamond Lite. Wow! Ja mam taką samą patelnię jak mój ulubiony Ramsey i smażę to co on i tak jak on - cudownie. Podjarana byłam na maxa :) Tu sprawdziłam coś jeszcze, bo w pierwszej kolejności usmażyłam paprykę z bazylią, którą podałam do steka, czas naglił, więc po wyłożeniu papryki na talerz musiałam szybko usmażyć stek, więc wyrzuciłam paprykę na talerz, gorącą patelnię przetarłam ręcznikiem  papierowym, potem olej i mięso. Normalnie Chwilo trwaj! Ale tu nie za długo, by nie przesmażyć mięsa, dziecko w końcu zażyczyło sobie Medium Rare. Ps. Po zestawieniu jej ze źródła ciepła bardzo długo pozostaje gorąca!




Patelnia wszystkie testy zdała, nawet ma odczepianą rączkę, abym nie mogła się przyczepić, że zajmuje dużo miejsca w szafce. Po myciu praktycznie nie ma co wycierać, bo normalnie woda jej się nie trzyma. Niedługo upiekę w niej biszkopt, a kto mi zabroni! Jakość patelni w końcu mi sprzyja, a co!





Jestem wymagająca w stosunku do samej siebie, ale i produktów, których używam i potrafię doczepić się do wszystkiego, naprawdę, a tu? Pfff, Czym oskarżyć mogę tego Woll`a? Ciężka jest, ważyłam, ma prawie 1900 g. Ciężka, ale zarąbista w każdym calu, strasznie przyciąga..... mnie do niej ;) Cena robi wrażenie, ale ja uważam, że tu cena idzie z jakością i nie sądzę aby dało się ją zajechać w rok lub dwa, a nawet trzy. Prezent ślubny, prezent dla faceta, który zwykle przypali nawet wodę, super, zacznie gotować wodę w patelni, bo w niej nie przypali na 100%. Prezent dla osoby, która uwielbia gotować i prezent dla blogera, bo dania pięknie się na niej prezentują, coś o tym wiem ;)

Bardzo dziękuję firmie e-gustus, dzięki Wam wiem jak to jest gotować na kulinarnym orgaźmie. To trzeba przeżyć, trudno przekazać emocje pisząc czarne literki na białym tle.

POZDRAWIA Was CIEPLUTKO
WASZA BLONDYNKA :)


listopada 16, 2015

NIESPODZIANKA dla Was od BLONDYNKI

NIESPODZIANKA dla Was od BLONDYNKI

Moi Drodzy.
Teraz to sobie chwilę pogadam, ale myślę, że nie będzie źle.
Tak więc nie przejmuję się tym, że moje filmiki są mało profesjonalne, ale najważniejsze, że pomogły już wielu osobom przełamać się i zrobić ciasto drożdżowe, które wyszło. W lato wielu z Was poznało nowy sposób na drylowanie wiśni, więc filmików będzie więcej, a ja z czasem się wyrobię i poprawię na jakości i pewności przed kamerką,obiecuję.

Do rzeczy. Nie jestem typem egoistki i chciałabym aby wszystkim wychodziły dekoracje i desery tak jak mi, a nawet lepiej. Postanowiłam co jakiś czas zorganizować akcję wspólnego pieczenia, takiego online. Czyli Nakręcę filmik instruktażowy, taki bardzo dokładny ze wszystkimi moimi trikami i potem Wy będziecie wykonać to samo w domu. Tu będą Wam potrzebne akcesoria takie same jak ja mam, ale spokojnie koszty nie będą duże, bazować będę na akcesoriach, które posłużą nam w wielu przepisach i są raczej uniwersalne.  Więcej na bieżąco będzie pojawiać się na fan page`u BlondynkaGotuje na portalu Facebook. Tu też będą informacje, więc spokojnie, akcja jest dla wszystkich chętnych, nie jest obowiązkowa. Będą to publiczne informacje i filmiki będą pojawiać się na blogu.

W związku z tym udało mi się wynegocjować ceny w jednym sklepie. Postanowiłam negocjować produkty Tescoma, święta za pasem, a tam znajdziecie ogromny wybór blach do pieczenia, foremek na pierniczki i wielu wielu innych fajnych potrzebnych rzeczy i Tescoma jest jakościowo naprawdę dobra, a ceny ma przystępne, a dodatkowo robiąc zakupy we wskazanym sklepie jak wpiszecie hasło to na wszystkie artykuły Tescoma otrzymacie 10% obniżki, produkty, które są w promocji w tym sklepie obniżka nie obowiązuje bo i tak jest obniżona. Wchodząc na sklep można wpisać w wyszukiwarkę sklepu Tescoma i wyświetli Wam się kilkanaście stron z produktami tej firmy.

A tu podam gotowy taki link z 26 stronami produktów Tescoma:
http://dowarzyw.pl/pl/producer/Tescoma/6

W tym sklepie też jest firma WILTON i z tej firmy do naszej zabawy będziemy potrzebować jedną tylkę, obojętnie, którą z tych dwóch podanych i jak ktoś nie ma to rękaw cukierniczy Wilton. Ja ręczę tu głową zarówno za jakość produktów Wilton jak i obsługę sklepu. Powiem tylko worek Wilton używam codziennie do różnych rzeczy, wytrawnych też i i tak od 3 lat i nadal jest ok! Czyli to zakup na lata. Ja obiecuję, że ja pokażę Wam, jak bardzo prosto stworzyć cuda. A koszt takiej tylki to tylko 10 zł, rozmiary worków są różne i ceny ich też, więc dopasujcie sobie cenę i rozmiar do Waszych potrzeb. Ja używam tego 45 cm. Nie potrzebujecie żadnego adaptera! Tylko tylka i worek.


Tu jest tylka Wilton 2D i bezpośredni link do niej w tym sklepie:


Tu jest tylka Wilton 1M i bezpośredni link do tego produktu:

Konkrety:
O jaki sklep chodzi?  
 www.dowarzyw.pl

Jakie produkty?  
Wszystkie produkty Tescoma zapłacicie 10 % taniej po wpisaniu hasła w pole "KOD RABATOWY" (te w promocji nie podlegają wspomnianej dodatkowej obniżce 10 %)

Jakie hasło trzeba wpisać?
Blondynka

Do kiedy trwa promocja?
Od dzisiaj 16.11 do następnego poniedziałku czyli 23.11

Produkty innych firm nie podlegają tej obniżce na hasło!

Ps. Nie mam z tego żadnej kasy! Robię to z czystej sympatii do Was .

SERDECZNIE pozdrawia WASZA BLONDYNKA :)



listopada 16, 2015

Ciastka Orzechowe z Czekoladą - bez mąki!

Ciastka Orzechowe z Czekoladą - bez mąki!

Na początek powiem tak. Ciastka są mega pyszne i nie wiem jak długo poleżeć, bo u mnie leżały godzinę czasu, dziecko zjadło prawie wszystkie :) Są przepyszne! Ja zaraz ubieram się i idę po orzeszki na następne ciastka :) Ciastka są bardzo łatwe i konsystencja ich jest idealna, ciepłe są miękkie i lekko ciągnące, ale jak wystygną są chrupiące i lepsze niż sklepowe tego typu. Jedynie co jest mało fajne, to surowe ciasto jest dość tłuste i zamiast lepić kulki należy je ugniatać na kształt kuli, ale pokazuję też zdjęcie przed upieczeniem ciasta jak to u mnie wyglądało. Po upieczeniu są idealne! Źródło przepisu z jakiego korzystałam pochodzi z Moje Wypieki.



Składniki na 16 szt:
  • 225 g masła orzechowego (nazwa jest linkiem, który przekieruje Cię na domowe masło jakie ja zrobiłam)
  • 100 g brązowego cukru drobnego
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (nie wyczuwalna jest w ciastkach)
  • szczypta soli
  • 1 duże jajko (użyłam rozmiar L)
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (użyłam domowego)
  • 50 g drobinek czekoladowych lub posiekanej czekolady

Wykonanie:
Wszystkie składniki zmiksowałam razem w blenderze. Można zmiksować zwykłym mikserem z końcówkami do ubijania, ale można wrzucić je do blendera. Na końcu wsypałam czekoladę i wymieszałam łyżką, aby mniej więcej równomiernie ułożyły się w cieście. Potem ugniotłam sobie mało kształtne kulki, ułożyłam na papierze do pieczenia, lekko spłaszczyłam i piekłam w piekarniku nagrzanym do 165 stopni przez ok 15 minut. Musicie obserwować kolor ciastek, czas można wydłużyć o 3 minutki albo pozostać przy 15 minutach. Po upieczeniu delikatnie przenieść na kratkę i wystudzić. Ciastka po wystudzeniu twardnieją, bo ciepłe wyciągnięte z piekarnika są miękkie i delikatne, nie przejmujcie się tym, tak ma być ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


listopada 14, 2015

Jak zrobić ciasto drożdżowe - Drożdżówki Cynamonowe odrywane - filmiki

Jak zrobić ciasto drożdżowe - Drożdżówki Cynamonowe odrywane - filmiki

Dziś niby tak samo jak zawsze, ale odrobinę inaczej. Opowiem Wam skąd się wzięły filmiki. Choć ja żartobliwie nazywam je serialem, bo nie będę ukrywać doskonale wiecie, że wszystkie zdjęcia na tym blogu robione są telefonem komórkowym (pisałam o tym), o fotografii zbyt wielkiego pojęcia nie mam, a o kręceniu filmików i obróbce to już całkiem. Ja lubię gotować, piec, a do stylizacji i skupianiu się przy robieniu zdjęć cierpliwości nie mam. Do tego dochodzi moja nieśmiałość, strasznie się wstydzę obiektywu, a tym bardziej przycisku REC :) Na fan page`u piszecie do mnie dużo, tam Was poznaję bliżej i jak jedna z Was napisała, że ciasto drożdżowe to jej całkiem nie wychodzi chciałam pomóc. Pewnego ranka postanowiłam upiec ulubione drożdżówki mojego dziecka i kiedy spał ja wzięłam telefon i nagrałam pierwszą część sama. Potem pomógł mi syn. Wg. mnie są lekko nudne, ale jak ktoś zaczyna z ciastem drożdżowym to pewnie się przyda. Dawno się tak bardzo nie stresowałam jak wtedy, zresztą to widać, dwa pierwsze odcinki są bez głosu, bo tak czułam się bezpieczniej, że nie muszę mówić, a powinnam! Potem w trzecim włączyłam już głos, słychać muzykę jakiej słuchałam i jedno moje zdanie :) Chyba potrzebowałam czasu, bo w czwartym i piątym to już się rozgadałam na całego. Czemu rzuciłam drożdżowym? Bo u mnie różnie bywa, pomysły i kombinacje bywają zabawne.

Przy okazji będziecie mogli zobaczyć jak sprawdzałam patelnię Wool, która wpadła w moje ręce jakiś czas temu. Pisali, że przystosowana jest do wysokich temperatur nawet do 250 stopni, więc sprawdziłam ją w 220, jest super, ale więcej o niej powiem następnym razem. Tymczasem, jakbyście chcieli pooglądać inne modele tej firmy, które po 16 dniach codziennego użycia naprawdę polecam to więcej znajdziecie w sklepie e-gustus. Tam znajdziecie nie tylko wysokiej jakości produkty, ale i fajni ludzie tam są, więc zakupy w takim miejscu to czysta przyjemność, zapraszam.




Składniki:
  • 500 g mąki pszennej
  • 40 g świeżych drożdży
  • 1/4 szklanki cukru
  • 2 jajka
  • 250 ml mleka ciepłego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 70 g roztopionego masła
  • 1 łyżka ekstraktu z wanilii (użyłam domowego)
Nadzienie:

Kruszonka:
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 1 łyżeczka roztopionego masła
Wykonanie:
Wszystkie kroki pokazałam na filmiku, ale oglądanie nie jest obowiązkowe, tak jak wspomniałam nie jest to profesjonalne nagranie filmiku, tylko taki spontan :)
Na początku do miski wsypałam sól. Przesiałam mąkę, zrobiłam w niej wgłębienie, w które wsypałam cukier, wkruszyłam drożdże, wlałam ciepłe mleko i wymieszałam, lekko zagarniając trochę mąki. Miskę przykryłam ściereczką i odstawiłam ma kilkanaście minut do momentu podwojenia objętości. Poniżej filmik pokazujący ten etap, bez głosu, bo się jeszcze wstydziłam :D


Kiedy rozczyn podwoił swoją objętość, wymieszałam go z mąką, dodałam roztrzepane jajka, ekstrakt waniliowy i wszystko wyrobiłam na jednolite ciasto. Wyrabiałam do momentu aż ciasto mimo tego że nadal było lepiące odklejało się od dłoni. W tym momencie wlałam rozpuszczone masło i wyrabiałam do momentu, w którym ciasto stało się matowe, a wcześniej wchłonęło tłuszcz (masło). Miskę przykryłam ściereczką i odstawiłam na około godzinę do wyrośnięcia. Tu kolejny filmik z pokazanym właśnie tym etapem wykonania (tu nadal się wstydziłam, filmik bez głosu).


Kiedy ciasto już urosło i podwoiło swoją objętość tak jak to widać na filmiku poniżej rozwałkowałam cienko, całe posmarowałam roztopionym masłem posypałam cukrem i cynamonem. Zwinęłam w cienkie roladki i pokroiłam na kilkucentymetrowe kawałki, które ułożyłam na patelni (możecie w formie). Ponownie odstawiłam do wyrośnięcia na około 30 minut. Tu już pierwsze kroki, słychać na filmie muzykę i w końcu odważyłam się wypowiedzieć zdanie :D


Po tym czasie wierzch posmarowałam mlekiem i posypałam kruszonką. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 200 stopni i piekłam około 15-20 minut. (filmik na którym w końcu Blondynka przemówiła)


Po tym czasie wyciągnęłam ciasto z piekarnika i wyłożyłam na tacę. Było pyszne!




Jak zrobić kruszonkę?
Pokazałam jak ja robię kruszonkę w filmiku poniżej. Czyli suche składniki (mąkę i cukier puder) wymieszałam w misce, wlałam masło , wymieszałam palcami. Powstały takie grudki, które przesypałam do pojemnika i włożyłam do zamrażarki. Kruszonkę zrobiłam na samym początku. Kruszonkę często mam już zrobioną i przechowuję ją w zamrażarce.


SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

listopada 13, 2015

Pralinki a`la Fererro

Pralinki a`la Fererro


W temacie pralinek pomysłów mi przybywa na nowe kombinacje, mojemu dziecku to bardzo pasuje, bo uwielbia. Jak zaczęłam kilka dni temu pralinkami, wpadł mi do głowy pomysł "a gdyby zrobić coś podobnego do znanych czekoladek Fereero?". Nie użyłam orzechów laskowych, bo akurat miałam odłożoną porcję na Domową Nutellę, więc sięgnęłam po nerkowce i pysznie wyszło. Lada dzień biorę się za kolejne w podobnym stylu, ale taką wersję De Lux :) Tymczasem zapraszam na przepis.



Składniki na 14 szt:
  • 100 g serka mascarpone
  • 1 łyżka likieru czekoladowego (możesz pominąć lub dodać inny alkohol)
  • 125 g czekolady gorzkiej min. 70% zawartości kakao
  • 150 g orzechów nerkowców lub laskowych
  • 70 g gorzkiej czekolady - do oblania pralinek
  • 30 g mlecznej czekolady - do oblania pralinek

Wykonanie:
Orzechy uprażyłam na suchej patelni, posiekałam dość grubo, część orzechów posiekałam bardziej.
Jedną część, czyli 100 g czekolady rozpuściłam na parze, odstawiłam na bok do lekkiego przestudzenia. W misce zmiksowałam serek mascarpone, do którego dolałam ciepłą, ale nie gorącą roztopioną czekoladę, oczywiście nadal miksowałam. Na końcu wlałam likier i zmiksowałam do połączenia się składników. Na końcu dosypałam do masy garść drobno posiekanych orzechów i wymieszałam. Miseczkę z masą wstawiłam do lodówki na około godzinę czasu. Po tym czasie masę nabierałam łyżeczką i szybko formowałam kulki. Masa trochę lepi się do rąk, ale spokojnie można zlepić kulki, nie muszą być idealnie równe i kształtne. Ulepione kulki obtoczyłam o grubo posiekanych orzechach lekko je wgniatając.




 Ulepione kulki układałam na tacy wyłożonej papierem do pieczenia i tacę z kulkami wstawiłam do lodówki na około godzinę. Po tym czasie na parze rozpuściłam drugą część czekolady (kolejne 70 g gorzkiej i 30 g mlecznej), w której obtoczyłam mocno schłodzone kulki. Kulki ponownie odkładałam na papier do pieczenia i wstawiłam do całkowitego zastygnięcia. Zastygnięte pralinki powkładałam w małe papilotki do muffinów firmy Tescoma.

SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


listopada 12, 2015

Gruszki w Syropie z Wanilią

Gruszki w Syropie z Wanilią

Co roku robię gruszki w syropie, bo to one w zimie pozwalają mi piec czekoladowe ciasto z tymi owocami, które uwielbiam. Zresztą przepis jest na blogu, stary bardzo  już :) Na samych początkach nie dodawałam cytryny do słoików,  przez co gruszki po pewnym czasie traciły na kolorze. Czasami gruszki podgotowuję przed łożeniem do słoika, a czasami nie. Dla mnie jakoś istotnej różnicy to nie ma, a czynności więcej do wykonania :)
Te są lekko podrasowane, bo z wanilią, miałam zrobić słoik z laską cynamonu i goździkami, ale przypomniałam sobie o tym jak już pozamykałam słoiki, tak więc z cynamonem w tym roku nie będzie :)



Składniki:

  • 2 kg gruszek, obranych i z wydrążonymi gniazdami
  • 1 l wody
  • 600 g cukru
  • laski wanilii
  • cytryna
Wykonanie:
Wodę z cukrem zagotowałam, po rozpuszczeniu się cukru gotowałam jeszcze kilka minut. W tym czasie umyłam, obrałam ze skórki i wydrążyłam gniazda nasienne z gruszek. Potem do każdego słoika położyłam plasterek cytryny, na to połówki gruszek, na wierzch drugi plaster cytryny, a z boku wsunęłam 1/3 laski wanilii, nadciętą , ale nie do końca, aby mi się nie rozwaliły. Zawartość słoika zalałam gorącym syropem. Z pomocą syna zakręciłam słoiki i wstawiłam gorące do garnka wyłożonego ściereczką i zalałam gorącą wodą. Poziom wody nie przekraczał 2/3 wysokości słoików. Od chwili zagotowania wody pasteryzowałam 10 minut. Po tym czasie odstawiłam słoiki na ściereczkę do całkowitego wystygnięcia.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)


listopada 11, 2015

Pralinki z Herbatą Matcha

Pralinki z Herbatą Matcha

Tak! Matcha to moje Love! Mój ulubiony smak, a te pralinki dla mnie są idealne! Ponad rok temu pokazywałam Wam różne połączenia białej czekolady z tą herbatą, więc dokładnie wiedziałam jaki będzie efekt, a herbaciany smak idealnie tu przełamuje gorzka czekolada. W tym przypadku nie użyję mlecznej do obtoczenia, bo czekoladki staną się niezmiernie słodkie. Przepis wyszukałam na Moje Wypieki, bo pamiętałam, że tam takie były. Tak jak wspomniałam przy Pralinkach Czekoladowych, spokojnie mogę użyć nazwy pralinki gdyż spełniają kryteria zawartości minimum 25% czekolady i oblane są czekoladą więc tu wszystko gra :) Niebawem zabiorę się za trufle, ale o nazwie i truflach opowiem następnym razem.


Składniki na 12 szt:
  • 200 g białej czekolady
  • 1/4 szklanki (60 ml ) śmietany kremówki 30%
  • 1 łyżeczka zielonej herbaty Matcha
  • 100 g czekolady gorzkiej

Wykonanie:
Wlałam śmietanę kremówkę do rondelka i mocno podgrzałam, wsypałam przesianą herbatę matcha, wymieszałam, zestawiłam z ognia, wsypałam posiekaną białą czekoladę, postawiłam na minimalny ogień i podgrzewając cały czas mieszałam do momentu rozpuszczenia czekolady. Natychmiast zestawiłam z ognia. Masę przelałam do miseczki wystudziłam i wstawiłam do lodówki. Ja jestem typem niecierpliwym i po godzinie w ekspresowym tempie lepiłam kulki, ale Wam proponuję masę wstawić do lodówki na całą noc. 



Ulepione kulki poukładałam na tacy wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiłam ją do lodówki. Po godzinie rozpuściłam na parze gorzką czekoladę, wyciągnęłam kulki i oblałam je rozpuszczoną czekoladą, odkładając je na tacę. Po oblaniu wszystkich kulek posypałam je odrobiną herbaty matcha i wstawiłam do lodówki w celu zastygnięcia czekolady. Potem tylko pralinki poprzekładałam do mini papilotek.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :) 




Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger