grudnia 31, 2015

Potrawka z Cielęciny, czyli Cielęcina w Sosie Maślanym z Żółtkiem

Potrawka z Cielęciny, czyli Cielęcina w Sosie Maślanym z Żółtkiem

Tego dnia miałam mnóstwo spraw do załatwienia. Tego dnia wszystko w biegu, a czas naglił. Wracając do domu wstąpiłam do sklepu zrobić szybkie zakupy. Pomysłu na obiad nie miałam, a i czasu na gotowanie mało. Przechodząc obok chłodni zobaczyłam tackę z kawałkami cielęciny na gulasz. Wrzuciłam do koszyka, nie mając pojęcia co z nią zrobić. W domu złapałam bardzo starą książkę kucharską, taką bez obrazków.Wiedziałam czego szukam i znalazłam. Tak powstał pyszny obiad, a Młody zadowolony, bo po raz pierwszy jadł cielęcinę. Mięso podałam z kaszą jaglaną i byłam pewna, że będzie kręcił nosem, a tu? Niespodzianka! Wszystko zjadł ze smakiem i nawet pochwalił kaszę, ciekawe na jak długo, bo dziecko mam "antykaszowe".



Składniki dla 2 osób:
  • 450 g cielęciny
  • 3 średnie marchewki
  • ok. 3 łyżki oleju (ja smażyłam na oleju z awokado)
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 30 g masła w temperaturze pokojowej
  • 1 żółtko (surowe)
  • natka pietruszki
  • sól
  • biały pieprz
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej ugotowanej w 1 szklance bulionu warzywnego

Wykonanie:
Marchewki umyłam, obrałam i pokroiłam w cienkie plasterki, zalałam wodą , tak aby tylko przykryła plasterki i od momentu zagotowania wody gotowałam 8 minut. Kawałki mięsa umyłam pod zimną bieżącą wodą i osuszyłam ręcznikiem papierowym. (Jeśli macie mięso w jednym kawałku, po umyciu i osuszeniu po prostu pokrójcie je w grubą kostkę). Potem kawałki mięsa obtoczyłam w jednej łyżce mąki.


Głęboką patelnię rozgrzałam i wlałam na nią olej. Kawałki mięsa obsmażyłam z każdej strony na rozgrzanym tłuszczu. Na końcu posoliłam, dodałam podgotowane marchewki. Patelnię przykryłam pokrywką i dusiłam na wolnym ogniu do miękkości mięsa. W razie potrzeby można podlać wywarem z marchewki (ja podlałam odrobinę).


Masło roztarłam z jedną łyżką mąki, podlałam odrobiną zimnej wody i nadal ucierając dolewałam wywar z mięsa z patelni i wodą po ugotowanej marchewce. Gdybyście nie mieli cierpliwości do ucierania masła, po dolaniu wywarów możecie pomóc sobie mikserem i zmiksować chwilkę. Ja nie miałam cierpliwości i tak sobie pomogłam. Tak przygotowaną mieszankę wlałam do patelni z mięsem i marchewką i mieszając zagotowałam. Na końcu wbiłam surowe żółtko i dokładnie wymieszałam, doprawiłam pieprzem i posypałam natką pietruszki. Sos jest przepyszny i taki "aksamitny". Ja podałam z kaszą jaglaną gotowaną w bulionie warzywnym, ale możecie podać również z ziemniakami, ryżem lub inną ulubioną kaszą ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)



Tym razem gotowało dla mnie Salento Blackstone!

Na zdjęciach pojawia się kolejna patelnia firmy Ballarini. Kiedyś pokazywałam Wam Salento Whitestone o białej, ceramicznej powłoce. Dziś na zdjęciach możecie poznać linię siostrę lub brata, a nie ważne. To linia Salento Blackstone. Według mnie te linie to takie przyrodnie rodzeństwo, bo owszem design jest podobny, wykonanie i waga wręcz identyczna jak linia White, ale powłoki są kompletnie inne. Blackstone ma wewnętrzny wzór dna "MULTIPOINT", który pozwala na delikatne przygotowanie jedzenia w jego własnych sokach.


 Nie napiszę żadnych negatywów, bo według mnie takich nie ma. Sami widzicie, że od trzech lat szukam jakiegoś "haka" na produkty Ballarini, czegoś co mogłoby negatywnie wpłynąć na ogólną ocenę i negatywów nadal żadnych nie mam. Same pozytywy.

  • nie zawiera PFOA, związków niklu ani metali ciężkich, więc jest całkowicie bezpieczna dla zdrowia i środowiska
  • równomiernie się nagrzewa, ja już od dawna zapomniałam jak to kiedyś było z niewiele tańszymi patelniami jednej firmy jakiej używałam kilka lat temu, że części kotletów schabowych, które leżały na środku patelni były zbyt mocno wysmażone, a częsci przylegające do brzegu patelni były niedosmażone z bladą panierką. Patelnie Ballarini pozwoliły mi zapomnieć o takich sytuacjach,
  • powłoka non-stick, czyli nic nie przywiera do powierzchni, dzięki czemu można smażyć w minimalnej ilości tłuszczu i zapomnieć o szybkim przypalaniu się potraw,
  • patelnię można wstawiać do piekarnika do 160 stopni - wielokrotnie sprawdzone jakby co ;)
  • ważne jest też mycie, bardzo przyjemne, bo nawet jeśli po smażeniu, czy duszeniu potrawy umyjemy ją na drugi dzień, to wystarczy pod bieżącą wodą umyć miękką stroną myjki do naczyń, o szorowaniu zaschniętych resztek możecie zapomnieć, bo one po prostu znikają po jednym przejechaniu gąbką (jak ktoś nie wierzy, to ja zapraszam do siebie, z przyjemnością pozwolę Wam umyć naczynia, a w sumie to nawet całą kuchnię :)
  • ten model nie posiada długiej standardowej rączki, ale dwa uchwyty, które nie nagrzewają się podczas użytkowania, 
  • cena czasami się zmienia, bo co jakiś czas któraś linia jest w promocji i cena spada, a ta podstawowa i tak nie odbiega od norm, w końcu to wydatek raz na kilka lat, niektóre patelnie tej firmy mają już 3 lata i używam ich codziennie, bo mam taką jedną ulubioną i nadal sprawuje się świetnie, a stan zbliżony do tego w jakim była w nowości. Jeśli jesteście zwolennikami kupowania tanich patelni i wymieniania ich co pół roku, nie mówię już nawet o jakości smażenia na nich to ja pasuję :)
Na koniec napiszę, że już wiele osób z moją malutką pomocą przy wyborze linii kupiło produkty Ballarini i co jakiś czas czytam maile z podziękowaniami, że jest ogromna różnica w smażeniu, że gotowanie stało się tak jakby łatwiejsze, a kilka osób już nie narzeka na to, że nie lubi myć garnków i patelni. To mnie bardzo cieszy, a ja opisuję każdy produkt po to, aby Wam było łatwiej wybrać coś dla siebie, bo sami widzicie, że na moich zdjęciach z gotowania, że na co dzień używam produktów tej firmy, a w "shit`owych" garnkach bym nie gotowała przecież :)
C.d.n. :)
Buziaki Kochani :*

grudnia 28, 2015

Grill i Opiekacz w jednym, czyli Grill & Melt Russell Hobbs

Grill i Opiekacz w jednym, czyli Grill & Melt Russell Hobbs

Czy grill elektryczny to urządzenie, które powinno znaleźć się w naszej kuchni? Czy jest przydatny, czy dodatkowy gadżet? Właśnie na takie pytania chciałam odpowiedzieć. Na rynku pojawiają się przyrządy i urządzenia w sumie do wszystkiego, ale wiele z nich jest jednofunkcyjne, dedykowane do jednego produktu,a nasze kuchnie i szafki nie są z silikonu i nie mają opcji powiększania gabarytów. Dlatego ja szukam produktów wielofunkcyjnych i uniwersalnych, takich, które mogę wykorzystywać na wielu płaszczyznach.




Dziś na tapetę wzięłam Grill i Opiekacz marki Russell Hobbs. Ma opcję grillowania kontaktowego, ale także opcję opiekania. Grillowanie kontaktowe umożliwia grillowanie dużych kawałków różnego rodzaju mięsa, warzyw, czy tworzenie różnego rodzaju kanapek na ciepło. Dzięki temu spokojnie mogę pozbyć się opiekacza do kanapek. 



 




Funkcja opiekania sprawia, że płyty grzejne nie stykają się, ta opcja bardzo mi się spodobała, bo mój syn często przygotowuje sobie grzanki z szynką i serem. Zwykle robił to w piekarniku, a teraz nie musimy odpalać dużego piekarnika, który nie dość, że długo się nagrzewa to jeszcze pobiera dużo więcej prądu niż grill, a efekt jest identyczny. Ustawienie w pozycji opiekania odbywa się automatycznie, wystarczy wyciągnąć górną płytę grillową i zamykając pokrywę, zostaje ona w pozycji równoległej do dolnej płyty grillowej.Dodatkowo wciskamy przycisk grzania lampy w opcji opiekania i możemy opiekać grzanki i warzywa.





 

Podoba mi się kilka funkcji tego sprzętu, 4 stopnie ustawienia mocy grzania, opcja opiekania i dodatkowego włączenia lampy opiekacza, duża moc, wyciągane płyty grillowe pokryte powłoką, do której nie przywierają potrawy, a mycie jest niezwykle wygodne, bo wystarczy wyciągnąć płyty i umyć je pod bieżącą wodą lub w zmywarce do naczyń. Możliwość ustawienia nachylenia grilla dzięki czemu podczas grillowania soki i tłuszcz spływa do załączonej do zestawu tacki, a nasze dania stają się mniej kaloryczne i zdrowsze.




Sprzęt nagrzewa się dość szybko, ale stygnie dość długo. Posiada dodatkowy włącznik. Powierzchni grillowa jest dość duża, spokojnie wystarczy na przygotowanie posiłku dla co najmniej trzech osób w jednym czasie, a przez to grill ma dość duże gabaryty. To da się przeżyć, bo nadrabia solidnym wykonaniem i jest to uzasadnione, bo skoro duża powierzchnia grillowa, więcej osób nakarmimy za jednym razem to wielkość grilla też jest większa. Często pytacie czy się bardzo dymi podczas przygotowania posiłków. To zależy co przygotowujemy, przy steku wołowym dymiło się najintensywniej, ale nie na tyle abym była zmuszona otwierać okno i wietrzyć kuchnię, więc nie jest to uciążliwe. Obsługa jest dość prosta, świetnie sobie radzi z nim mój piętnastoletni syn, dodatkowo zaprojektowany jest w taki sposób, że aby zrobić sobie nim krzywdę musielibyśmy się mocno postarać. Wiadomo, że młodsze dzieci powinny się trzymać z daleka od tego typu sprzętów,nie ustawiamy rozgrzanego grilla w styczności z przedmiotami łatwopalnymi.  

Cena 360- 450 zł, w zależności jaki sklep, takie ceny znalazłam w sieci. Nie jest to jakaś kosmiczna cena za wysoką moc i solidne wykonanie. Widywałam tego typu sprzęty o gorszych parametrach w podobnej cenie. Ja swojego grilla nie zamierzam nikomu oddać, bo zostaje u mnie na stałe, jedynie to pozbędę się mniejszego opiekacza do kanapek, bo teraz mam sprzęt wielofunkcyjny, który również świetnie opieka i zgrzewa kanapki. W instrukcji zawarto również kilka pomocnych wskazówek dotyczących czasów przygotowywania różnych potraw.
Wasza BLONDYNKA :)

grudnia 23, 2015

Życzenia Świąteczne

Życzenia Świąteczne

Moi Kochani!

Nie wiem kiedy to zleciało, ale święta już prawie są. Chciałabym Wam Wszystkim i Waszym rodzinom życzyć cudownych Świąt. Zdrowych, pogodnych i radosnych. Smacznego jedzonka i ciepła rodzinnego.

Chciałabym abyście poszli na rodzinny spacer, aby czas zwolnił w te dni, dla Was. Abyście mogli odpocząć po intensywnych przygotowaniach.

Chciałabym także, aby dla wszystkich ludzi świąteczny nastrój trwał przez cały rok, abyśmy się codziennie szanowali i byli dla siebie życzliwi. Nie zazdrościli nikomu, bo każdy z Was jest wyjątkowy i posiada wyjątkowe atuty, które są bezcenne. Każdy na coś ciężko pracuje choć z perspektywy obserwatora może wyglądać jakby komuś coś spadało z nieba, tak nie jest. Wspierajmy się wszyscy, wtedy jest łatwiej.

Chciałabym też abyśmy wszyscy już od dziś potrafili cieszyć się z drobnostek, doceniać każdą chwilę, bo one są piękne, naprawdę, tylko my czasami za szybko biegniemy przez życie i nie dostrzegamy tych małych spraw. Wstawajmy rano i nawet jak pada deszcz, a za oknem jest ponuro, uśmiechnijmy się do lustra i powiedzmy "To będzie dobry dzień", bo będzie! Musicie tylko w to uwierzyć. Mniej narzekajmy, częściej przytulajmy bliskich, dziękujmy za to, że są tacy cudowni. Wybaczajmy i nie bądźmy zawistni ani złośliwi. A raz w tygodniu postarajcie się spojrzeć w niebo, ono jest takie piękne!

Ja jestem naprawdę wielką szczęściarą, że trafiłam na tak fantastycznych ludzi jakimi jesteście. Razem Tworzymy niesamowitą atmosferę, dzięki której nie wyobrażam sobie by nie wypić z Wami porannej kawy. To właśnie My wszyscy przyciągamy nowe osoby i nasze grono powiększa się, a nasza Blondynkowa "rodzina" powiększa się i jest cieplej, bo im więcej ludzi w jednym miejscu tym cieplej, a w lato będzie więcej rąk do robienia lodu do napojów chłodzących :) Strasznie mi fajnie z Wami. Dziękuję, że jesteście i że ze mną już tyle wytrzymujecie :D

Strasznie Was lubię i sercem jestem z Wami!
Wesołych Świąt Kochani
Wasza Blondynka :)

grudnia 18, 2015

Zimowy Aromatyczny i Rozgrzewający Napój

Zimowy Aromatyczny i Rozgrzewający Napój


Dla mnie to Zimowy rozgrzewający napój, jednak Beata Pawlikowska z książce "Święta" z cyklu Szczęśliwe Garnki wybrała nazwę Zimowa Herbata. Nazwa akurat jest mniej ważna, bo tu smak przebija wszystko. Na gorąco ten napój jest bardzo pyszny, po wystygnięciu mocniej wyczuwałam posmak skórki pomarańczowej. Ale to i tak fajny klimat, bo po wypiciu można się przy okazji najeść, bo w szklance pływają przecież ćwiartki jabłka i plastry pomarańczy, smakują fajnie, takie doprawione i aromatyczne. Ten przepis już niejednokrotnie umilał moje wieczory i pozostanie ze mną na długo.



Składniki:
  • 1 jabłko
  • 1 pomarańcza
  • 4 goździki
  • 1 nasiono kardamonu
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • czubek łyżeczki imbiru mielonego
  • 1/4 łyżeczki kurkumy

Wykonanie:
W garnku zagotowałam litr wody. Potem dodałam cynamon i umyte jabłko pokrojone w ósemki (ze skórką), wymieszałam i gotowałam 2 minuty. Następnie dodałam imbir, kardamon i goździki, wymieszałam i gotowałam kolejną minutę. Dolałam ok. 100 ml wody i gotowałam 2 minuty, dołożyłam pomarańczę pokrojoną w plastry, oczywiście wcześniej sparzoną (pomarańczę dodajemy ze skórą), wymieszałam i znowu gotowałam minutę. Na końcu wlałam 100 ml gorącej wody i  dosypałam kurkumę, wymieszałam i gotowałam 15 minut. Pijemy póki gorące. kiedy wystygnie, najlepiej przelejmy napar przez sito, możemy rozcieńczać wodą, bo jest dość mocny i aromatyczny.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

grudnia 18, 2015

Wykrawacz i Szablony do Ciastek i Pierniczków Birkmann

Wykrawacz i Szablony do Ciastek i Pierniczków Birkmann

 Dziś chciałabym Wam pokazać wykrawacz z szablonami firmy Birkmann. Powiem Wam szczerze, że trochę się obawiałam, czy podołam temu zestawowi, bo nie jestem uzdolniona plastycznie, a dodatkowo mam mało cierpliwości przy dopracowywaniu szczegółów w dekorowaniu słodkości. Jednak stało się, decyzja zapadła i ten zestaw trafił do mojego domu.



Sam wykrawacz ma bardzo uniwersalny kształt, przez co będzie mi służył nie tylko w okresie świątecznym, ale przez cały rok. Szablony? Szablony posłużyły mi przy dekorowaniu świątecznych pierników, ale wykorzystałam je również przy dekoracji kawy z mlekiem. Dodatkowo można je przyłożyć na zwykłe ciasto i posypać szablon cukrem pudrem lub kakao. Więc to mamy duże pole do popisu. Świąteczne motywy jednak pasują tylko do okresu świątecznego, ale za to przez naprawdę wiele lat będziemy błyszczeć jako autorki przepięknych świątecznych słodkości.




Zaraz po, a nawet przed funkcjonalnością dużą uwagę zwracam na wykonanie. Tu producent się postarał, bo wykrawacz jest dość stabilny i nie odkształca się podczas mycia (kiedyś Wam opowiem o dość drogich wykrawaczach, które trzeba bardzo delikatnie myć, ponieważ blacha jest tak cienka, że podczas lekkiego nacisku wygina się, a formy tracą oryginalny kształt), dlatego zwracam uwagę na takie szczegóły. Dodatkowo wykrawacz połączony jest metalowymi paskami metalu ułożonymi krzyżowo, dzięki czemu wykrawacz z pewnością się nie odkształci. Mnie te połączenia metalowe bardzo spasowały, bo jak wycinałam pierniczki, opierałam na tym swoją dłoń. Z kolei szablony wykonane są z jakiegoś tworzywa, coś jak elastyczny plastik, przez co spokojnie można je myć bez obawy, że się zniszczą. Wydają się dość solidne. Myłam je już kilkadziesiąt razy i jest ok.

Sama technika zdobienia jest bardzo prosta. Tu trochę producent zlekceważył temat, bo owszem dodał małą książeczkę z opisem, ale nie ma tam wielu zdjęć, jest jedno,poza tym  cała jest w języku hiszpańskim, francuskim, niemieckim i angielskim, a gdzie polski? Jednak poszperałam trochę w sieci i ogarnęłam zagadnienie. Dzięki temu mogę Wam powiedzieć jak ja tworzyłam dekoracje z tych szablonów.

Na początek upiekłam pierniki, ale takie, które nie rosną, bo łatwiej dekorować i łatwiej nałożyć masę cukrową. Tu świetnie sprawdziły się Pierniczki Czekoladowe z Nutą Pomarańczy




Potem przygotowałam Lukier Królewski (Royal Icing), który podzieliłam na dwie części, jedną zabarwiłam na zielono, a drugą pozostawiłam białą. 

Masa Plastyczna, tą akurat kupiłam, bo tak naprawdę to nie jestem zwolennikiem tej masy, ale szablony wg mnie potrzebują płaskiej powierzchni, aby mogły dobrze do niej przylegać, by potem ładnie można było odcisnąć wzór z lukru. 

Blat pospałam cukrem pudrem i na nim rozwałkowałam masę plastyczną.



Przyłożyłam do niej szablon, na który tępą stroną noża stołowego nałożyłam lukier królewski (do tego przygotowałam lekko gęściejszy, czyli dodałam więcej cukru pudru).



I teraz cała zabawa, czyli złapałam za profilowany języczek szablonu i pomału unosiłam go jedną ręką, a drugą za pomocą noża przeciągałam po całości szablonu, jednym ruchem i tak do momentu uniesienia szablonu z masy cukrowej.



Wykrawaczem wycięłam masę cukrową z nałożonym wybranym wzorem.
Wierzch piernika za pomocą pędzelka posmarowałam cienką warstwą wody.
Na tak przygotowany piernik przeniosłam masę cukrową z wyciętym kształtem z nałożonym wzorem, wolne boki bez wzoru uklepałam lekko palcem (bu wzór z lukru jest zbyt świeży, aby go dotykać).



Na końcu jeszcze ozdobiłam boki kropeczkami z lukru, co nadało jeszcze fajniejszy wygląd.



Tak udekorowane pierniki odłożyłam na tacę, aby wzór z lukru ładnie stwardniał.
Potem przełożyłam pierniki do szklanego słoja, w którym trzymam pierniki.
To naprawdę nie jest trudne. Na moim przykładzie możecie zobaczyć, że ja jako osoba, która nie potrafi rysować ma takie ładne pierniki :) Blondynka ogarnęła temat, mimo, że takie zabawy nie są moją mocną stroną, a te, które widzicie na zdjęciach dekorowała pierwszy raz w życiu, więc do dzieła Kochani.


No właśnie, ile kosztuje taka przyjemność i gdzie można kupić taki zestaw?
Na przykład w sklepie www.garneczki.pl ----> Foremki, wykrawacze do ciastek i pierników (szablony) Birkmann
Ile kosztuje?
Ok. 45 zł.
Ciekawostka!
W tym sklepie znalazłam też podobny zestaw typowo wielkanocny, kształt wykrawacza jest owalny w kształcie jajka i szablony z motywami Wielkanocnymi ---------->Szablony do dekoracji ciasteczek BIRKMANN WIELKANOC 6 szt.

Wasza BLONDYNKA :)

grudnia 15, 2015

Ostrzałka do Noży Fiskars

Ostrzałka do Noży Fiskars

Od jakiegoś czasu przysyłacie mi maile z prośbami, propozycjami, abym otworzyła taki dział, w którym będę się dzieliła swoimi wrażeniami i opiniami na temat akcesoriów kuchennych, których używam. Po dłuższym zastanowieniu przyznaję Wam rację. To bardzo dobry pomysł, bo ja jak planuję coś kupić to dużą uwagę zwracam też na opinie o produkcie. Tak więc zaczynamy!



Dziś na tapetę rzucam produkt, który jest w mojej kuchni od 4 lat. Ostrzałka do noży Roll Sharp firmy FISKARS. Z tym przedmiotem wiąże się dość zabawna historia, bo dostałam ją na Mikołaja, wtedy nie ucieszyła mnie, bo spodziewałam się czegoś..... hmm bardziej romantycznego? Po długim czasie cieszy mnie ten przedmiot, a i zrozumiałam intencje ofiarodawcy. Po prostu ktoś nie mógł już patrzeć na moje tępe noże. Czy często jej używam? Nie, ostrzę bardzo rzadko, sporadycznie, no dobra, kilka razy do roku. Noże mam ostre jak brzytwa, bo ostrzeniem zajmuje się mój nastoletni syn, bo ja nie przepadam za dźwiękiem jaki wydobywa się podczas tej czynności.




Tą ostrzałkę ktoś bardzo fajnie zaprojektował. Żadnych udziwnień, prosto i czytelnie nawet dla mnie :) Łatwo się ją czyści, bo ma dość prosty kształt. Otwierane przezroczyste okienko, dzięki czemu możemy wyczyścić też ceramiczne tarcze. Coś w stylu kołnierza, który zapewnia bezpieczeństwo podczas ostrzenia i nawet gdyby (jeszcze się tak nie zdarzyło) nóż się ześlizgnął ostrze zatrzyma się na kołnierzu, a nie na naszej dłoni. Co ona jeszcze ma? Aaaa, gumowe nóżki, dzięki którym ostrzałka nie jeździ po blacie, czyli jest stabilna. 




Wystarczy kilka pociągnięć nożem w jedną stronę i nóż staje się mega ostry. Świetnie sobie radzi z małymi nożykami do warzyw, takimi tanimi za 2,50 zł i moim cięższym sprzętem takim jak tasak, czy mój ogromny nóż szefa, znaczy się szefowej kuchni, o grubym i masywnym ostrzu. Inne również ostrzy z powodzeniem.  



W internecie znalazłam ceny od 23 - 29 zł i uważam, że to jest bardzo dobrze wydane 30 zł na naprawdę wiele lat. Bo po 4 latach moja nadal działa i wygląda jak w dniu, w którym była całkiem nowa. Tą nową, którą widzicie na zdjęciu dam mojemu tacie, bo zasługuje na to co najlepsze, a ostre noże i tatuś powinien mieć :)
Wasza BLONDYNKA :)

Wszystkie produkty firmy możecie zobaczyć na stronie producenta: FISKARS

grudnia 13, 2015

Ciasto Tiramisu z Kremem Kawowym

Ciasto Tiramisu z Kremem Kawowym

Czasami ja też się potrafię pomylić, a pomyłki bywają takie pyszne. Pomyłki zmieniają plany, które przeradzają się w coś całkiem innego niż zamierzaliśmy pierwotnie. Zacznę od początku. Często kupuję kremówkę Łaciata, napoczętą miałam w lodówce i byłam pewna, że mam też całą. Upiekłam biszkopt z 2 jajek i chciałam zrobić krem tiramisu do niego, jednak kiedy wlałam kremówkę do miski i wlałam tą nienapoczętą spostrzegłam, że jeden kartonik wygląda ciut inaczej i co się okazało? Blondynka wlała część kremówki 30%, a ten drugi kartonik to było mleko 3,2%. A mleko i kremówka się nie ubije tak jak chciałam, więc w mojej głowie powstał plan B. Tak więc powstało Tiramisu w wersji XXL, a przy okazji wykorzystałam resztkę kremu kawowego z Lidla. Oj jakie to było pyszne i jaka radość syna, kiedy w lodówce zobaczył swój ulubiony deser i to w wersji XXL. Wierzch posypałam kakao i posypką wanilia i rum De Luxe z Lidla. Przygotowanie zajęło niecałą godzinę, potem musiałam dać czas na leżakowanie w lodówce, aby krem się ściął, a potem nie wiem kiedy i jak szybko zniknęło, w sumie się nie dziwię, bo było przepyszne.



Składniki:

  • biszkopt z 2 jajek  <------ przepis
  • podłużne biszkopty
  • posypka rum i wanilia De Luxe (ze sklepu Lidl)
  • gorzkie kakao
  • ok.200 ml mocnego naparu kawy
  • 2-3 łyżki kremu kawowego De Luxe (też z Lidl)
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 jajko (osobno białko i żółtko)
  • 1/2 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżka likieru Amaretto

Wykonanie:
Upieczony i wystudzony biszkopt umieściłam w tortownicy, nasączyłam kawą

Posmarowałam go cienką warstwą kremu kawowego, 


na który poukładałam nasączone kawą podłużne biszkopty.


Jajko wyparzyłam, oddzieliłam żółtko od białka. W jednej misce miksowałam żółtko z cukrem pudrem na puszystą jasną masę, zmniejszyłam obroty miksera i po łyżce dodawałam serek mascarpone i miksowałam do połączenia się składników. Następnie dodałam likier Amaretto. W drugiej misce ubiłam białko na sztywną pianę, którą wyłożyłam do miski z żółtkami i serkiem i wszystko wymieszałam łyżką do połączenia się składników. Tą masą tiramisu zalałam nasączone biszkopty poukładane na kremie kawowym. 


Całość posypałam gorzkim kakao i posypałam posypką rum i wanilia. Tortownicę wstawiłam do lodówki na kilka godzin. Po tym czasie ciasto bardzo fajnie się kroiło i świetnie smakowało.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger