lipca 21, 2016

Chałka z Nadzieniem Daktylowym, bez cukru - Smaki Izraela


Ostatnio proponowałam Wam chałkę idealną jako pieczywo na kanapki i taką do masła i konfitury. Dziś chałka słodka nadziana kremem daktylowym. Normalnie niebo w ......, jeszcze na ciepło zjedliśmy połowę prawie 50 cm chałki. Przepis na tą chałkę też pochodzi z książki "Smaki Izraela". Podobnie jak poprzednią ciasto zagniata się wieczorem i wstawia na noc do lodówki. Nie ma co się zrażać długim czasem wyrastania, bo naprawdę warto. Tym bardziej taki leń patentowany jak ja co wieczór wstawiam ciasto do lodówki, bo chałki tak szybko się kończą, a są tak smaczne, że wciąż chcemy jeszcze. Ta dzisiejsza jeszcze fajnie wygląda, każda kromka ma inny wzorek, który tworzy zawinięty w środek krem daktylowy. Do chałki w ogóle nie dodaje się cukru, tylko do ciasta miód, a krem daktylowy sam w sobie jest słodki. Zróbcie próbę i upieczcie chałkę pierwszy raz z ciekawości, a potem sami ocenicie, czy faktycznie warto. Ja upieram się, że warto :) Aaaaa i co jest jeszcze ważne, specjalnie zostawiłam kawałek chałki aby sprawdzić jak długo pozostaje świeża i smaczna i tu trzeciego dnia nie wytrzymałam i zjadłam resztkę, która nadal była miękka i pyszna.



Składniki:
  • 20 g świeżych drożdży lub 7 g suszonych (tym razem robiłam na świeżych)
  • 2/3 szklanki wody ciepłej
  • 1/4 szklanki miodu leśnego
  • 3 duże jajka
  • 1/4 szklanki oleju (u mnie nierafinowany kokosowy)
  • 1 łyżeczka soli
  • 4-5 szklanek mąki pszennej
  • 1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody - potrzebne do posmarowania chałki
  • ziarna sezamu do posypania
  • 1 szklanka kremu daktylowego domowego


Sposób przygotowania:
  • Do dużej miski wlałam wodę, w której rozpuściłam drożdże z 1 łyżką miodu, miskę przykryłam ściereczką i odstawiłam na około 10 minut. W tym czasie drożdże się spieniły, więc dodałam pozostały miód, sól, olej i jajka i delikatnie wymieszałam (ciasto można przygotować w robocie planetarnych mieszając na wolnych obrotach). Następnie nadal mieszając dodawałam po jednej szklance mąki równocześnie wyrabiając ciasto. Wyrabiamy ciasto do momentu aż zacznie ładnie odchodzić od dłoni.
  • Wyrobione ciasto włożyłam do dużej miski posmarowanej olejem, przykryłam miskę folią spożywczą i wstawiłam na noc do lodówki.
  • Rano wyciągnęłam miskę z lodówki i postawiłam na blacie kuchennym. Kiedy ciasto osiągnie temperaturę pokojową zostawiłam je na 2 godziny aby podwoiło swoją objętość. Po tym czasie wyrobiłam krótko ciasto i ponownie zostawiłam ciasto do ponownego podwojenia swojej objętości, na jakąś godzinę lub dwie, to wszystko zależy jaką mamy temperaturę w kuchni. Wiadomo latem ciasto będzie rosło szybciej, a zimą wolniej.
  • Kiedy ciasto podwoiło swoją objętość podzieliłam je na 3 równe części.
  • Każdą część rozwałkowałam na prostokąt o długości ok. 50 cm i szerokości 20 cm.
  • Prostokąt posmarowałam kremem daktylowym i ciasno zwinęłam w rulon. Miejsce złączenia dodatkowo skleiłam palcami.
  • Jak już miałam gotowe trzy nadziane rulony, skleiłam końce i zaplotłam je w warkocz, chowając końcówki pod spód. 
  • Uformowaną chałkę przełożyłam na dużą blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryłam ściereczką i zostawiłam do wyrośnięcia na około godzinę. W tym czasie chałka podwoiła swoją objętość.
  • Wyrośniętą chałkę posmarowałam żółtkiem roztrzepanym z łyżką wody, posypałam sezamem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekłam niecałe 35 minut. Maksymalny czas pieczenia raczej nie powinien przekraczać 40 minut. Ja zawsze piekę na tak zwane oko, podczas pieczenia obserwuję chałkę, a wiadomo każdy piekarnik inaczej piecze, więc zwróćcie uwagę na chałkę nie sugerując się ślepo czasem pieczenia, bo u mnie było to nie całe 35 minut. Upieczoną chałkę wyłożyłam na kratkę i odstawiłam do wystygnięcia, choć chałce nie było dane wystygnąć spokojnie, bo nie wytrzymaliśmy i jedliśmy jak jeszcze była ciepła.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć, jestem Blondynka.

Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.

Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.

Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.

W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.

Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.

Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!

Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger