- 500 g kapusty kiszonej
- 1 marchewka
- 2-3 liście laurowe
- 3-5 ziaren ziela angielskiego
- 1 garść suszonych grzybów
- 1,5 - 2 szklanki podgotowanych grzybów (u mnie zamrożonych)
- 1 duża cebula
- 2-3 łyżki oleju lub oliwy z oliwek
- sól
- pieprz
- kminek mielony
DODATKOWO:
FARSZ:
Kapustę kiszoną wyłożyłam na sito i przepłukałam kilkukrotnie w zimnej wodzie. Włożyłam do garnka, dodałam marchewkę startą na tarce o grubych oczkach, zalałam zimną wodą tak aby tylko przykryła kapustę, dorzuciłam liście laurowe i ziele angielskie i postawiłam na nie duży ogień. Kapustę gotuję do miękkości. W połowie czasu gotowania dolewam wodę po namoczeniu suszonych grzybach.
Grzyby mrożone rozmroziłam wcześniej. Grzyby suszone włożyłam do mniejszej miseczki, zalałam wrzątkiem i przykryłam miseczkę talerzykiem. Odstawiłam na około 30 minut. W tym czasie cebulę pokroiłam w kostkę i odstawiłam na bok. Namoczone suszone grzyby i te rozmrożone przepuszczam przez maszynkę do mięsa. I teraz tak. Na patelni na niedużej ilości oleju smażę cebulę do momentu zeszklenia, potem dokładam zmielone grzyby i przesmażam kilka chwil. Ugotowaną kapustę przecedzam na sicie i tu pasuje kapustę wystudzić, żeby się nie poparzyć. Ja cierpliwością nie grzeszę i rzadko kiedy czekam. Ale załóżmy, że wystudziłam kapustę, więc wyciągam z niej ziarna ziela angielskiego i liście laurowe. Kapustę odciskam na sicie i przekładam na deskę do krojenia, kroję na mniejsze kawałki. Przekładam ją do większej miski, dokładam przesmażone grzyby z cebulą, mieszam dokładnie. Wszystko doprawiam solą, pieprzem i niewielką ilością zmielonego kminku, ponownie mieszam. Jeśli farsz wyda Wam się zbyt suchy (jeszcze tak się nie zdarzyło) możecie dolać 1-2 łyżki oleju lub oliwy.
Farsz możecie przygotować sobie dzień wcześniej i wstawić go do lodówki.
CIASTO:
Jak już mam zrobiony farsz to w sumie połowa pracy już za mną. Teraz wystarczy zagnieść ciasto i upiec. No to lecimy z ciastem. Do dużej miski wsypuję sól. Na to przesiewam mąkę, robię w niej dołek, do którego wsypuję cukier, kruszę drożdże i wlewając ciepłe mleko mieszam łyżką w dołku tak aby drożdże się rozpuściły. Miskę przykrywam lnianą ściereczką i odstawiam na jakieś 15 minut do momentu ruszenia rozczynu. Chodzi tu o to aby rozczyn podwoił swoją objętość. Jak już rozczyn podwoił swoją objętość mieszam łyżką wszystkie składniki w misce, wlewam roztrzepane widelcem jajka i wyrabiam do momentu, w którym ciasto zacznie odklejać się od dłoni i wtedy wlewam roztopione masło i wyrabiam do momentu, w którym ciasto przestanie się błyszczeć i stanie się matowe. Po wszystkim miskę z ciastem przykrywam ściereczką i odstawiam na 1-2 godziny do wyrośnięcia. Ile ciasto będzie rosło zależy od panującej temperatury w pomieszczeniu. Latem będzie rosło krócej, zimą dłużej. Chodzi tu po prostu o to aby ciasto podwoiło swoja objętość. Wyrośnięte ciasto wykładam na blat oprószony mąką i rozwałkowuję na kształt prostokąta na grubość około 0,5 cm, wzdłuż dłuższego boku dzielę na dwie połowy i tak jak widać na zdjęciu na każdą część wykładam wcześniej przygotowany farsz i zawijam go w ciasto tworząc dwa rulony.
Każdy rulon kroję na kilkucentymetrowe "plastry", przykrywam je ściereczką i zostawiam je do wyrośnięcia na około 25 minut. Po tym czasie kawałki przekładam na dużą blachę wyłożona papierem do pieczenia, układając w dostępach między sobą. Każdy kawałek smaruję roztopionym masłem na końcu posypując wybranymi ziarnami lub po prostu solą.
Kapuśniaczki wkładam do nagrzanego do 210 stopni piekarnika i piekę około 15-20 minut. Każdy piekarnik inaczej grzeje, więc zerkajcie do kapuśniaczków i obserwujcie stan ich wypieczenia. Pieczemy na złoto, zawsze można jeden wyciągnąć i sprawdzić czy nie są w środku surowe ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)