kwietnia 07, 2015

Czekoladki z Advocatem, czyli Pijane Myszki z Kwiatkiem


Kolejne numery pisma "Domowe Słodkości" wydawnictwa DeAgostini już od kilku dni leżą na stole. Przeczytałam oba 3 i 4 numer, bo o tych dziś będzie mowa. Jednak ramy i ścisłe trzymanie się przepisu to nie moja bajka. Ja tak nie potrafię. W trzecim numerze był przepis na cukrowe myszki, z gazetą dołączona foremka w kształcie myszek. No dobra, fajne, ale kto będzie jadł myszki z cukru? O niee! Tego nie zrobię, choć myszki takie fajne. W czwartym numerze czekoladki z cukrowymi kwiatkami. Czekoladki, brzmi już lepiej, ale tu nie do przyjęcia dla mnie było nadzienie.....cukrowe! No nie, tego też nie kupuję. Powiem Wam jednak, że Blondyna długo nie myślała, bo w mojej głowie narodził się pomysł, rodem ze Świata Blond, czyli coś szalonego!. Postanowiłam foremki  myszki wypełnić czekoladą i nadzieniem dla dorosłych, jestem na etapie eksperymentowania z advocatem i żelatyną, więc pomysł na nadzienie był! Podobały mi się też kwiatki, ale jak, kwiatki i myszki? No, ale kto mi zabroni? Jak widać na obrazku nie zabronił nikt i powstały pijane myszki z kwiatkiem na dupce :) Czekoladki były pyszne!  
Wniosek z tego wszystkiego nasuwa się taki. Nie trzeba biernie przejmować cudzych schematów. Pismo jest fajne, bo dzięki niemu moja fantazja nabrała realnych kształtów. Pismo podrzuciło pomysły, które świetnie odnalazły się w moim świecie. Ja tu pokazuję czekoladki dla dorosłych, Wy możecie zrobić czekoladki dla dzieci i zamiast advocatem nadziać myszki nadzieniem, które uwielbiają Wasze dzieci :) To co, pasowałoby teraz podać  przepis :) 


Składniki na 6 sztuk:
  • ok.150 g czekolady gorzkiej
  • ok. 50 g czekolady mlecznej
  • 1 i 1/2 łyżeczki żelatyny
  • 130 ml likieru Advocaat Dalkowski
  • 1 łyżka śmietanki kremówki
  • ok. 175 g cukru pudru
  • fioletowy barwnik w żelu

Wykonanie:
No to zaczynamy ;) Czekoladki robiłam późnym wieczorem. W pierwszej kolejności rozpuściłam czekolady w kąpieli wodnej, jak widać na zdjęciach myszki się błyszczą, znaczy się, że Blond znowu się udało utemperować czekoladę, metodą dosypywania zimnej, ale o tym się nie rozpiszę dopóki nie osiągnę w tej kwestii poziomu ekspert :) Więc wystarczy rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej, wysmarować nią foremki myszki i wstawić do lodówki. W następnej kolejności zabrałam się za Advocata. Żelatynę wsypałam do miseczki i zalałam ją kilkoma łyżkami likieru, odstawiłam do napęcznienia. W likierze żelatyna nie pęcznieje tak jak w wodzie, czy mleku. Po 15 minutach żelatynę rozpuszczałam w kąpieli wodnej, mieszając dokładnie. Kiedy się rozpuściła i nie było widocznych kryształków żelatyny dolałam resztę likieru , wymieszałam i zabrałam się za zalewanie (upijanie) myszek, czyli foremkę z zastygniętą czekoladą wyjęłam z lodówki, wypełniłam myszki advocatem z żelatyną, oczywiście zostawiając miejsce na ostatnią wierzchnią warstwę czekolady. Wstawiłam ponownie do lodówki. Po około 40 minutach kiedy advocat stężał, wyciągnęłam foremki i zalałam ostatnią warstwą czekolady, wyrównałam i wstawiłam do lodówki.


Teraz wkroczyłam w nieznane i zabrałam się za stworzenie czegoś w stylu lukru plastycznego? Do miseczki wlałam śmietankę kremówkę,jedną łyżkę, trochę barwnika i partiami dosypywałam przesiany cukier puder. Miksowałam mikserem na wolnych obrotach, spiralnymi końcówkami. Kiedy z masy utworzyło się coś na kształt "kruszonki" odstawiłam mikser i ugniatałam już masę ręcznie. Szablon na kwiatka dołączony do numeru czwartego pisma obsypałam cukrem pudrem. Kawałki masy wałkowałam na grubość 1 mm wałkiem obsypanym cukrem pudrem, dołączoną do pisma foremką wycinałam kształt kwiatka, umieszczałam go na "matrycy kwiatkowej", która również dołączona była do gazety i odciskałam fioletowe kwiatki. Gotowe kwiatki z pomocą wykałaczki przenosiłam na tackę. Gotowe kwiatki wstawiłam do lodówki na całą noc. Rano wyciągnęłam myszki z foremek i rozpuściłam sobie dosłownie 1 kosteczkę czekolady, która posłużyła mi jako "klej", którym przyklejałam kwiatki do myszek. Wstawiłam na kilka minut czekoladki do lodówki, aby mój czekoladowy "klej" stężał. Myszki po kilku minutach były gotowe do jedzenia ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć, jestem Blondynka.

Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.

Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.

Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.

W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.

Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.

Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!

Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger