Ta bagietka wyszła całkiem przypadkowo. Tak wygląda pomyłka Blondynki! W pierwowzorze powinnam użyć mąki orkiszowej typ 700, a ja wsypałam orkiszową pełnoziarnistą. Najnormalniej w świecie się pomyliłam. Zresztą, a czy ja kiedykolwiek mówiłam, że jestem nieomylna? Nie! Wolno się pomylić każdemu. W szczególności Blondynce :) Przy podstawowej liście składników ciasto wyszło mi strasznie suche i bardzo twarde, o elastyczności mogłam zapomnieć. Miałam dwie opcje: wyrzucić albo ratować? W mojej głowie było tylko "Myśl Blondynko, Myśl!" Czasu nie było, więc działałam spontanicznie. Do cista dolewałam po odrobinie wody i wyrabiałam. Oj jak ja wtedy wyrabiałam. To była dynamika i ten zapał, wyrabianie na lekkim poddenerwowaniu jest całkiem ok. Więcej pary w rękach, ha ha ha. Wyszła, może nie lekka i puszysta, ale taka bardziej treściwa. Nam smakowała, wtedy jedliśmy ją z hummusem, drugą dziecko zjadło na sucho tak chłopakowi smakowało :) Co do orkiszu, będzie tego więcej u mnie. Czekam na mąki orkiszowe i jak tylko do mnie dotrą biorę się za więcej. Obiecuję publicznie, że już będę zachowywać się poprawnie i gafy z orkiszem już nie strzelę. Kto odważny niech próbuje :)
Ten przepis miał nie trafić na blog, pokazałam go jedynie na fan page`u bloga na portalu FB, jednak wiele osób prosiło o przepis, więc tak to było:)
- 350 g mąki orkiszowej ciemnej
- 150 ml wody + woda do dolewania :)
- 30 g masła
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki cukru
- 15 g świeżych drożdży

Wykonanie:
Drożdże wymieszałam z cukrem, dodałam kilka łyżek ciepłej wody i łyżkę mąki, wymieszałam w miseczce i odłożyłam rozczyn do wyrośnięcia. Po około 15 minutach rozczyn podwoił swoją objętość. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem :) Do dużej miski wsypałam mąkę, sól i wlałam wodę i wyrośnięty rozczyn. Wszystko razem zagniotłam. Dodałam rozpuszczone masło i zagniatałam dalej. Tu pojawiły się schody. Ciasto było za twarde, więc dolewałam dodatkową wodę do momentu, aż się ciasto nieco rozluźniło. Potem odstawiłam ciasto, miskę przykryłam folią spożywczą i odstawiłam do wyrośnięcia na około półtorej godziny. Po tym czasie ciasto było ładnie wyrośnięte, więc uformowałam z niego dwie bagietki, położyłam je na blasze, przykryłam lnianą ściereczką i odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około godzinę. Po godzinie nacięłam bagietki ostrym nożem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200-220 stopni i piekłam około 15 minut, do zrumienienia. Ostudziłam i zjedliśmy z hummusem i na sucho :) Nie wiem jaka była po kilku godzinach, bo zjedliśmy ją w ciągu godziny jeszcze świeżutką :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)