Kopytka moje love. Wtedy przypominam sobie jak byłam mała i uśmiech mamy. Jak jedliśmy świeże, a wieczorem odsmażaliśmy je na patelni i zjadaliśmy takie przysmażone, pomarańczowe takie. Kopytka uwielbia też mój syn, a ja daję mu takie same wspomnienia. Dziś u nas były kopytka, a na naszych twarzach pojawił się uśmiech.
Składniki:
- 1 kg ugotowanych i wystudzonych ziemniaków
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- ok. 2,5 szklanki mąki pszennej
- 1 jajko
- sól
Wykonanie:
Ja rzadko używam stolnicę i ja wkładam przeciśnięte przez praskę ziemniaki, wbijam jajko, dodaję sól, mąkę ziemniaczaną i pszenną (2 szklanki) i wszystko razem zagniatam. Jak ciasto jest rzadkie dosypuję mąki, a czasami wystarczy po prostu 2 szklanki mąki. Myślę, że to wszystko zależy od rodzaju ziemniaków. Ciasto dzielę na 4 części i z każdej części formuję wałeczek, potem kroję po skosie, w charakterystyczne dla kopytek romby. Wrzucam partiami do gotującej się wody dobrze osolonej z dodatkiem łyżki oleju. Po wrzuceniu mieszam i gotuję do czasu wypłynięcia kopytek pod powierzchnię wody. Przekładam na talerz, a po chwili jak jeszcze obciekną z wody przekładam na drugi talerz. Uwielbiamy z cebulką podsmażoną na maśle, a następnego dnia odsmażamy na patelni na odrobinie smalcu.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)