Składniki:
- 500 g masła
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- oliwa
- 15 g świeżego tymianku (ja użyłam suszonego tymianku, ale sypałam go na oko, do smaku)
- 1 kg wątróbek drobiowych oczyszczonych
- 1 cała gałka muszkatołowa do ścierania
- 125 ml brandy lub wina pół lub wytrawnego
- 15 g świeżej szałwii
Sposób przygotowania:
W pierwszej kolejności zajęłam się klarowaniem masła, a dokładnie 250 g masła. W dużej głębokiej patelni na małym płomieniu rozpuściłam masło, a potem delikatnie odlałam masło do małego rondelka, a na patelni zostawiłam białkowe szumowiny.
Cebulę obrałam, pokroiłam w drobną kostkę, czosnek przecisnęłam przez praskę, a Młodego poprosiłam o starcie całej gałki muszkatołowej. Do patelni na której zostały białkowe szumowiny powstałe podczas klarowania masła wlałam odrobinę oliwy z oliwek i na rozgrzany tłuszcz wyłożyłam cebulę i czosnek, smażyłam je do momentu zrumienienia, dorzuciłam tymianek, następnie oczyszczone wątróbki drobiowe i smażyłam je około 4 minuty, powinny być różowe w środku, ale nie surowe, zbyt mocno wysmażone też nie ;) Minutę przed końcem smażenia wsypałam połowę gałki muszkatołowej, oprószyłam solą, pieprzem, wlałam wino i odczekałam chwilę aż odparuje. Zawartość patelni przełożyłam do blendera i zmiksowałam wszystko na gładką masę, którą doprawiłam pozostałą gałką muszkatołową, dosypałam jeszcze tymianku, doprawiłam mocniej, bo do masy należy jeszcze dodać masło i po schłodzeniu smak będzie subtelniejszy. Do doprawionej masy dorzuciłam pozostałe masło (250 g) pokrojone w mniejszą kostkę i zmiksowałam do czasu połączenia się składników. Masę przelałam do kilku mniejszych kamionkowych naczynek oraz do jednego większego pojemnika. Nie napełniałam po same brzegi, bo tu należy zostawić miejsce na masło klarowane.
Kiedy pojemniki miałam napełnione masą z wątróbek zajęłam się wcześniej sklarowanym masłem. Rondelek z nim wstawiłam na mały palnik i podgrzewałam. Kiedy masło osiągnęło odpowiednią temperaturę, czyli jeśli wrzucisz listek szałwii i zrobi się on chrupiący wsyp pozostałe listki i doprowadź do momentu, w którym staną się chrupiące. Masło razem z listkami przelałam na pasztety w naczynkach i pojemniku. Chodzi o to aby masło klarowane pokryło powierzchnię pasztetu i aby w każdym naczynku znalazło się kilka listków szałwii. Wszystkie pojemniczki z pasztetem wstawiłam do lodówki na całą noc. Masło w tym czasie zastygnie tworząc na wierzchu kremową skorupkę. Możesz ją jeść razem z pasztetem, albo odłożyć na bok. Najbardziej lubię pasztet z ogórkami kiszonymi albo z pomidorem. A ten jest pyszny i tak jak już wspomniałam spokojnie możesz go jeść ponad tydzień tylko przechowuj go w lodówce.
SMACZNEGO życzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!