
W moich kręgach ta fasola jest jeszcze mało popularna. Zwykle jak wymawiam jej nazwę wszyscy patrzą na mnie tak jakbym mówiła w obcym języku. W sumie to moje pierwsze doświadczenie z tą fasolą. Mile mnie zaskoczyła zarówno smakiem jak i łatwością przygotowania. Dodatkowym jej plusem jest fakt, że ta fasola jest jedną z najzdrowszych fasoli. Dobrze wpływa na układ sercowy, naczyniowy, posiada właściwości oczyszczające. Fajnie, prawda? Z racji tego, że nie znałam jej smaku postanowiłam poszukać w internecie jakiegoś przepisu, który będzie pasował do mojego gustu. Przepis znalazłam na blogu Nie trać czasu na gotowanie, na którym zobaczyłam, że autorka bloga ma duże doświadczenie w różnego rodzaju produktach strączkowych i to mnie przekonało. Pasztet okazał się mało problemowy, a do tego bardzo smaczny. Jest bardziej kruchy od poprzedniego mojego pasztetu z tuńczyka, ale to nie ujmuje mu ani w smaku, ani w wyglądzie. Już nawet wpadł mi pomysł co mogę w przyszłości do niego dorzucić, będę informować na bieżąco ;) No to co? Zabieramy się za pasztet!

Składniki:
- 250 g fasoli mung Skworcu
- 3 małe marchewki
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
- 1 jajko
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- sól
- pieprz
- majeranek
- chili
- natka pietruszki
- olej z awokado do smażenia
Wykonanie:
Fasolę pasuje namoczyć przez całą noc, a następnego dnia ugotować ją do miękkości, maksymalnie przez 25 minut. Mnie naszło na pasztet rano. Więc rano namoczyłam fasolę, a za gotowanie jej wzięłam się dopiero po wieczorynce :) Gotowałam około 20 minut. Cebulę pokroiłam w kostkę, marchewkę starłam na tarce o małych oczkach, czosnek przecisnęłam przez praskę. Na patelni rozgrzałam olej z awokado i na rozgrzanym w pierwszej kolejności usmażyłam cebulkę, w momencie, w którym była szklista dodałam czosnek i marchewkę i smażyłam do czasu aż marchewka stała się miękka. W miedzy czasie całość posoliłam. Do dzbanka blendera wrzuciłam wystudzoną, oczywiście odcedzoną i ugotowaną fasolę mung, przestudzoną cebulę z czosnkiem i marchewką, oliwę, z oliwek,wsypałam zmielone siemię lniane, wbiłam jajko i wsypałam na oko trochę pieprzu, majeranku i chili oraz posiekaną natkę pietruszki i wszystko razem zmiksowałam. Po zmiksowaniu spróbowałam masy i jeszcze doprawiłam do smaku. Tak na marginesie wspomnę, że masa jest tak dobra, że tak pomyślałam, że gdyby nie dodawać surowego jajka, wyszła całkiem smaczna pasta :) Jednak ja trzymałam się planu, miał być przecież pasztet :) Tak więc foremkę keksówkę dziecko mi ładnie wysmarowało olejem, wyłożyło papierem i lekko posypało bułką tartą, a ja do tej foremki wlałam zmiksowaną masę i wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 180 stopni i piekłam około 50 minut. Po upieczeniu lekko przestudziłam w foremce, potem przełożyłam na folię spożywczą i wystudziłam całkowicie, a na koniec pasztet zawinęłam w folię i wstawiłam na noc do lodówki. Rano czekało mnie pyszniutkie śniadanko:)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
mega przepis, musimy wypróbować
OdpowiedzUsuńzapraszamy do nas
blotodlazuchwalych.blogspot.com
Cieszę się, że się podoba, podeślijcie fotki Waszego pasztetu to opublikujemy ;) Pozdrawiam cieplutko!
Usuńfasolka mung to jedna z moich ulubionych fasolek, ponieważ ma wyjątkowo delikatny smak - super przepis :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że jajko niespecjalnie smakowało. Zawsze możesz zastąpić jajko na dwa sposoby:
OdpowiedzUsuń1. 1 łyżkę zmielonego siemienia lnianego zalać jedną łyżką gorącej wody. Gdy wystygnie, zmiksować.
2. 1 łyżkę zmielonych ziaren chia zalać wodą (raczej chłodną) i odstawić na kilka minut. Gdy wytworzy się galaretka, można dodawać do wypieków.
W obu przypadkach trzeba wymieszać dokładniej niż w przypadku jajka, ale warto. :)
A pasztet jest świetny.
Chodziło mi o to, że pasta na surowo jest równie pyszna, ale jeśli miałabym ją podać na surowo, podałabym bez jajka surowego, dlatego, że w takim przypadku bym nie zapiekała tej masy tylko jadła ją zmiksowaną, więc tylko wtedy pominęłabym jajko :) Ale Twoje propozycje są bardzo ciekawe i z pewnością w przyszłości je wypróbuję. Dziękuję :*
UsuńNo bardzo ładnie się prezentuje ten pasztet :)
OdpowiedzUsuńFasola całkowicie mi nieznana - dlatego chętnie sprawdzę jak smakuje...
Dzięki za przepis i za link do "Szybkiego gotowania". Jeszcze nie miałam okazji upiec pasztetu ale w związku ze sporym zapasem strączkowych roślin w końcu wiem co z nimi zrobić. Pozdrawiam :D Kinga
OdpowiedzUsuń