- kilka ziemniaków (fajnie jak są młode)
- ze 2 marchewki
- 1 cebula, średnia
- kurkuma,
- gałka muszkatołowa
- sól
- pieprz
- 400 g Pastrami, czyli odpowiednio przygotowana łopatka wołowa (odparowanego wcześniej)
- szczypiorek
- 1 pomidor
- 2 jajka
- olej kokosowy rafinowany
- zioła prowansalskie
Sposób przygotowania:
Zaczęłam od odparowania wołowiny, czyli pastrami, czyli w garnku do gotowania na parze parowałam 3-4 godziny na małym ogniu, po tym czasie przełożyłam mięso na deskę i dałam mu odpocząć co najmniej 30 minut. W czasie, w którym mięso się parowało wyszorowałam porządnie ziemniaki, których nawet obrać mi się nie chciało, gotowałam w tak zwanych mundurkach, w połowie czasu gotowania dorzuciłam do ziemniaków tym razem już obrane marchewki pokrojone w grube plastry ok. pół centymetra grubości. Ziemniaki i marchewkę ugotowałam na półtwardo. Na malutkiej patelni na dosłownie odrobinie oleju kokosowym zeszkliłam cebulkę. Wybrałam olej rafinowany, bo jest zdrowszy od innych, lepiej znosi wysokie temperatury, a wersja rafinowana nie nadaje smaku ani zapachu kokosowego potrawom, poza tym bardzo lubię ten olej. Wracając do gotowania, to jeszcze pokroiłam szczypiorek, pomidory pokroiłam w coś a`la kostkę. I teraz rozpoczyna się cała akcja :)
Na rozgrzaną dużą patelnię dodałam troszkę oleju kokosowego, wyłożyłam ugotowane i pokrojone na kawałki ziemniaki i plastry marchewki, tu każdy plater przekroiłam na połowę,wszystko posypałam kurkumą, gałką muszkatołową, solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dołożyłam zeszkloną cebulkę, oczywiście pokrojoną w kostkę.
I tak sobie kilka minut potrząsałam patelnią i smażyłam. Następnie dorzuciłam odparowane i pokrojone na kawałki pastrami i posypałam ziołami prowansalskimi.
Po kilku minutach wbiłam na to wszystko 2 jajka.
Patelnię przykryłam pokrywką i wstawiłam do nagrzanego piekarnika na kilka minut. Ile minut? Tu chodzi tylko o to aby białko w jajkach się ścięło.
Wyciągnęłam patelnię z piekarnika, postawiłam na blacie, posypałam szczypiorkiem i pomidorami.
Teraz tylko zostało rozłożyć jedzonko na talerze.
Cały ten bałagan jedliśmy z sałatą z rzodkiewką i ogórkiem w sosie w stylu tza tzyki.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)