O żeliwie pisałam w styczniu.W recenzji garnka żeliwnego STAUB zawarłam wszystkie bardzo istotne informacje zarówno na temat właściwości, pochodzenia, wskazówek dotyczących używania takich naczyń, przygotowanie ich przed pierwszym użyciem itd. Dlatego po lekturze Garnek Żeliwny Staub, Informacje i Zasady Jak Obchodzić i Gotować w Naczyniach Żeliwnych macie już pewną wiedzę na temat żeliwa i tym razem pozwolę sobie pominąć wszystkie kwestie techniczne, a skupię się na tym o co najczęściej mnie pytacie i co Was najbardziej interesuje przy podejmowaniu decyzji kupna garnka czy patelni.
Przez moje ręce przeleciało trochę garnków i patelni różnej maści, znaczy się z różnymi powłokami, właściwościami parametrami. Nie będę tu ściemniać, ale ja normalnie w żeliwie zakochana jestem od grudnia. Pomijam już walory estetyczne, kolor, idealnie gładką powłokę na zewnątrz, perfekcyjne wykonanie każdego detalu. Przyznam, że osoba, która zaprojektowała naczynia Staub zrobiła to genialnie, bo naprawdę wygląd tych garów cieszy oczy.
Żeliwo jest ciężkie, więc patelnia grillowa Staub do lekkich nie należy i dobrze! Szybko się nagrzewa i na długo kumuluje ciepło. Powiem Wam, że kiedy wpadają do mnie znajomi często dosmażam mięso na stole. Dobrze przeczytaliście, na stole! Tak jak wspomniałam patelnia długo stygnie, więc po zestawieniu z ognia mięso nadal się na niej smaży tak jakby nie zauważyło, że patelnia jest zestawiona z palnika. To jest fajny efekt WOW, kiedy na stół wjeżdża dosmażające się mięsko.
Jak już byliśmy przy temperaturach tu wspomnę, że do powłoki nic nie przywiera na "amen". Ja zamarynowane mięso wrzucam na suchą i rozgrzaną patelnię, nie podlewam tłuszczem. Wiadomo, po usmażeniu zawsze zostanie na niej trochę zwęglonych przypraw z miodem, ale tu bajka się nie kończy, bo wystarczy dać patelni wystygnąć, zalać na dosłownie kilka minut wodą i umyć. Cały proces mycia przypomina mycie naczyń z powłokami non stick. Kiedy zobaczyłam tą patelnię po raz pierwszy na żywo obawiałam się, że tak głębokie rowki sprawią mi sporo problemów z dokładnym umyciem naczynia. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne, bo w kwestii mycia problemów nie było i nadal nie ma!
Właśnie, ROWKI! Każdy z nas szuka takiej patelni, która ma na tyle głębokie rowki na dnie, która pozostawią na grillowanym mięsie lub warzywach charakterystyczne przypieczone paski. Ta patelnia właśnie takie ma! Zresztą sami widzicie na zdjęciach jak za każdym razem wygląda moje grillowane mięso.
SMAK. Możecie wierzyć lub nie, ale dania przygotowywane w żeliwie są smaczniejsze, wyczuwa się taką głębię smaku. Serio, serio, nie tylko ja to zauważyłam.
Żeliwo nie ogranicza w kwestii temperatury. Przystosowane jest zarówno do wszystkich rodzajów kuchenek (indukcyjnych też) jak i do piekarnika. A w piekarniku może być nawet piekielnie gorąco, nawet powyżej 220 stopni! Takie naczynia uwielbiam, bo czasami lubię danie zacząć na palniku kuchenki, a skończyć je w piekarniku. Z patelniami Staub jest świetnie, bo wtedy jak to mój syn określił, przygotowuję dania jednopatelniowe. Czyli po obiedzie do mycia mam tylko talerze i jedną patelnię.
Uwielbiam grillować w kuchni i zauważyłam, że grillując mięso na żeliwnej patelni wydobywa się zapach mięsa bardzo podobny do tego jaki wyczuwam w grillach w plenerze, oczywiście żeby była jasność, nie mam tu na myśli zapach tlącego się węgla drzewnego ;)
Co nas może przerazić?
To co zwykle - cena. Tu napiszę tak, Gdyby ktoś kilka lat temu zapytał mnie, czy wydałabym kilka stów na patelnię lub garnek, od razu odpowiedziałabym, że nigdy w życiu! Jednak po doświadczeniach z różnymi rodzajami patelni i naczyń, dziś odpowiadam, że tak, wydałabym. Gdybym dziś potrzebowała nowej patelni od razu sięgnęłabym po żeliwną. Dlaczego tak? Żeliwo to zakup na lata, więc łatwo można przeliczyć ile patelni rocznie ląduje w Waszym koszu. Ile wkurzania pod nosem na to, że placki ziemniaczane się przypalają, albo panierka na kotletach, albo ryba przywiera itd. Dajmy na to, że kiedyś kiedyś kiedyś wymieniałam dwie patelnie (dużą i małą) co 3 - 4 miesiące, czyli rocznie kupowałam ok 6 patelni i każda no dajmy 80 zł za sztukę, to rocznie wychodziło ok.480 zł. I tak co roku taka kwota wypływała z mojego portfela. Więc jak teraz podliczyłam w przeciągu 3 lat na patelnie nawet nie wiem kiedy wydawałam 1440 zł. Teraz jak tak patrzę, to strasznie dużo. Teraz można podzielić kwotę sumującą wydaną kasę za 3 lata i wychodzi, że spokojnie można zainwestować w dwie konkretne patelnie żeliwne, które posłużą nam wiele wiele lat, albo i jeszcze dłużej, a wydamy na nie mniej niż to 1440 zł, nawet zostanie kilka złotych na waciki :) Ja to tak widzę. Niektóre z moich patelni Balarini mają więcej niż 3 lata i nadal nie nadają się do kosza mimo, że bardzo często ich używałam. No, ale to tylko moja subiektywna opinia, masz prawo mieć inne zdanie ;)
WASZA
WASZA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!