- 1 kg śliwek węgierek
- 275 ml octu 10% (1/2 i 1/4 szklanki)
- 250 ml wody
- 3 laski cynamonu
- 20 goździków
- 500 g cukru
Wykonanie:
Wszystkie składniki oprócz śliwek umieściłam w garnku i doprowadziłam do zagotowania. Co jakiś czas przemieszałam łyżką, żeby cukier się dobrze rozpuścił. W czasie, w którym zalewa stała na palniku, ja zajęłam się śliwkami. Umyłam je i każdą nacięłam nożem, aby delikatnie usunąć pestki. Dlaczego delikatnie? Bo chciałam aby śliwki zachowały kształt i nie otwierały się za bardzo.
Zagotowaną zalewę odstawiłam do wystudzenia. Ciepłą, ale nie gorącą zalałam śliwki w drugim garnku, przykryłam pokrywką i jak już całkowicie wystygła wstawiłam do lodówki na 48 h. Po tym czasie odcedziłam śliwki do miski, zalewę z laskami cynamonu i goździkami ponownie doprowadziłam do wrzenia, odstawiłam do lekkiego wystudzenia i do ciepłej zalewy włożyłam przełożone wcześniej do miski śliwki. Garnek przykryłam pokrywką i po całkowitym wystudzeniu wstawiłam do lodówki na kolejne 48 h. Po tym czasie ponownie odcedziłam śliwki, zostawiając w zalewie laski cynamonu i goździki, doprowadziłam zalewę do wrzenia, a w międzyczasie powkładałam odcedzone śliwki do wyparzonych wcześniej słoików, zalałam je gorącą zalewą (tu już bez lasek i goździków), słoiki zakręciłam (czyt. zakręcił mi mój syn, bo ja nie mam tyle siły), wstawiłam do dużego garnka, którego dno wyłożyłam lnianą ściereczką, gorące słoiki zalałam gorącą wodą, przykryłam garnek pokrywką i gotowałam 15 minut od chwili zagotowania się wody.
A po zalaniu śliwek została mi jeszcze zalewa octowo śliwkowa, taki ocet śliwkowy, więc przelałam ją do butelek i taki śliwkowy ocet też kiedyś do czegoś wykorzystam.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)