Powiem Wam, że tofu za ładne to nie jest. Smakiem z butów nie wyrywa. Ale jak się z nim popracuje chwilkę można stworzyć coś pysznego! Do tego jeszcze świadomość, że zjadło się coś zdrowego! Cudownie! Dlaczego akurat to, skąd? To wszystko przez truskawki! Tak. Dostałam koszyczek pięknych truskawek, które nie dawały mi spokoju. Po prostu widziałam je na deserze i już. Oczywiście, żeby nie było tak łatwo, znowu gościłam lenia, a brak czasu jak zwykle doskwierał. Deser chciałam już teraz i natychmiast. No to lodówka, szafki i ta taaam! Tofu był miękki. Jak wrzuciłam go do miski w głowie było tylko ooooesssuuu! Ale to wygląda. Dobra następnym krokiem było, "Blondynko weź to spróbuj" więc spróbowałam. Ooooeeeesuuuuu! Brrr. No i się zaczęło, cytryna, cukier i Matcha. Teraz konsystencja. Deser, to deser, łyżeczka powinna w nim stanąć. Agar? Nie było czasu. Żelatyna! Zmiksowałam , zamieszałam i co chwilę coraz przyjemniej było wyciągać łyżeczkę w stronę herbacianej masy tofu. Na końcu do kuchni przyszedł "Gordon Ramsey", czyli mój syn. Zerknął w stronę kosza na śmieci i zapytał. "Tofu"? Przyłapana na gorącym uczynku już nie mogłam skłamać. zapytałam tylko niepewnie spróbuj dziecko. Spróbował i pomyślcie sobie, że mu smakowało, bo za 30 minut pochłonął jedną miseczkę. Ufff. Młodego trudno wyczuć, bo często zadziwia mnie swoimi smakami, jada rzeczy, o które bym go nie posądzała, a te które wydaje mi się, że powinien, stanowczo odrzuca. Misja wykonana. Zdrowy deser trafił do żołądka mojego dziecka. Udało się! Smutno mi tylko, że blogger "przebarwia" kolor czerwony, echh....
Składniki na 2 miseczki:
Wykonanie:
No to tu będzie prosty temat. Żelatynę namoczyłam w minimalnej ilości wody. Do miski wrzuciłam tofu i zmiksowałam go porządnie. Dodałam sok z cytryny i słodziłam. Czym? Ja słodziłam cukrem pudrem, bo akurat to miałam pod ręką. Aby było zdrowiej możecie posłodzić ksylitolem, czyli cukrem brzozowym (uwaga, pamiętamy o dawce dziennej, nie przekraczamy) albo syropem z agawy, albo innym eko słodzidłem :) Serek trzeba mocno posłodzić, bo jak dodamy herbatę Matcha, ta "zabierze" trochę słodkości.No więc na końcu wmiksowujemy herbatę. Cały czas próbujemy i ewentualnie dosładzamy. Na końcu podgrzałam żelatynę w mikrofalówce,rozpuściłam ją i dodałam do masy, wcześniej ją hartując. Truskawkami popracowałam nad efektem wizualnym i wstawiłam do lodówki. Po niecałej godzinie deser był już gotowy i zjedzony:) Jeśli chodzi o żelatynę, tu możecie ją zastąpić również agarem. Wszystko zależy od Was. Jeśli nie macie herbaty Matcha nic się nie stanie jak po prostu nie dodacie tego składnika ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Ciekawe połączenie smakowe :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę, że deser Wam się spodobał :) Dziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy jeszcze tofu nie jadłam... Będę musiała spróbować, bo kusisz tym deserkiem ogromnie :)
OdpowiedzUsuń