To muffinki, które piekłam jeszcze w czasach, w których w kuchni poruszałam się jak dziecko we mgle. Kiedy bałam się coś zmienić i wolałam się trzymać kilku sprawdzonych przepisów, bałam się nowego. Więc jeśli w tamtych czasach mi wychodziły, więc wniosek nasuwa się taki, że są mało wymagające i bardzo łatwe. Nawet nie musimy używać miksera.
Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.
SKŁADNIKI:
- 300 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 125 g cukru
- 185 ml maślanki
- 2 łyżki startej skórki cytrynowej
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2-3 łyżki skórki cytrynowej kandyzowanej
- 2 jajka
- 20 g stopionego masła (możesz pominąć olej kokosowy i użyć 110 g masła roztopionego)
- 75 g oleju kokosowego
Wykonanie:
Suche składniki wymieszałam w jednej misce. W drugiej misce roztrzepałam trzepaczką mokre składniki. Potem mokre wlałam do suchych i wymieszałam wszystko dużą łyżką. Napełniłam papilotki do max. 2/3 wysokości. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 170 stopni około 15-20 minut do tzw. suchego patyczka.
UWAGI:
- Zawsze wychodzą.
- Czasami dodaję do nich pokrojoną w kostkę czekoladę, czasami do środka wkładam całą kostkę :)
- Pyszne jak na końcu wmieszamy w ciasto świeże maliny.
- Można przed upieczeniem w środek włożyć konfiturę wiśniową lub truskawkową.
- Każdy może opracować własną kombinację dodatków, którą z przyjemnością i ja poznam :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Mniam, pyszności :)
OdpowiedzUsuń