Co roku kupowałam przyprawę korzenną do pierników, w tym roku to był przypadek. Wieczorem zabrałam się za zagniatanie ciasta na pierniki alpejskie, patrzę do szafki, a tam nie ma ani grama przyprawy, do sklepu to już mi się nie chciało iść, ale pomyślałam, że skoro moje szafki są po brzegi wypełnione różnymi przyprawami, to z pewnością uda mi się stworzyć swoją mieszankę korzenną. Na internecie sprawdziłam skład mojej ulubionej przyprawy korzennej sklepowej i zaczęłam mieszać. Wyczytałam, że mielenie goździków w malakserze może pobrudzić dzbanek, który potem doczyścić jest trudno, a i także porysować go, postawiłam na zmielone przyprawy, a to co miałam w kawałkach utłukłam w moździerzu. Wyszło mi dużo tej przyprawy, nie ważyłam, ale taka porcja starczy mi na wszystkie moje piernikowe wariacje, a nawet jeszcze zostanie. Dodatkowo Wam powiem, że dziś jak to piszę mam za sobą zrobione dwa ciasta na pierniki i jedno już wypieczone, z tą przyprawą pierniki są o wiele lepsze niż ze sklepową. Zauważył to też mój syn, że pierniki wyszły takie bardziej aromatyczne. Jest jeszcze dodatkowy plus wykonania takiej przyprawy, ekonomia, czyli normalnie na torebki gotowej dobrej jakości przyprawy wydałabym ok. 20 zł, bo w okresie świątecznym zużywam jej dość dużo, a w taki sposób zrobiłam przegląd swoich szafek i zrobiłam ją sama, a dwie dyszki zawsze można wydać na czekoladę do pralinek :D
Składniki:
- 60 g mielonego cynamonu
- 20 g imbiru mielonego
- 20 g goździków mielonych
- 20 g kardamonu mielonego
- 4 g gałki muszkatołowej
- 10 g ziela angielskiego
- 8 g czarnego pieprzu
- 5 g gwiazdek anyżu
Wykonanie:
Ziele angielskie i gwiazdki anyżu utłukłam w moździerzu. Resztę przypraw miałam w formie mielonej, więc wystarczyło, że wymieszałam wszystkie w miseczce. Jeśli macie ziarenka kardamonu i resztę przypraw w kawałkach, wystarczy, że utłuczecie je porządnie w moździerzu lub zmiksujecie w malakserze. Pamiętajcie tylko o tych goździkach, aby je utłuc w moździerzu, aby nie załatwić sobie dzbanka blendera. Mi poszło szybko, bo miałam mielone przyprawy, które nabyłam w sklepie Skworcu. Tam znajdziecie nawet zmielone ziele angielskie. Gotową przyprawę zamknęłam szczelnie w słoiku i wstawiłam do szafki.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Od lat używam swoich mieszanek, gdyż nie odpowiadały mi kupne zestawy. Uwielbiam smak anyżu, więc gwiazdki co roku mają wzięcie, a do rozdrabniania używam... elektrycznego młynka do kawy. Świetnie się spisuje w tej roli.
OdpowiedzUsuńPlanujesz może kącik z domowymi przyprawami? Chętnie bym poczytała, jak stworzyć domowe przyprawy do różnych mięs :) Bardzo przyjemny blog, będę tu zaglądać częściej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę więcej wolnych chwil to czemu nie. ;) Miło mi CIę gościć
UsuńFajnie mieć taką domową przyprawę :) muszę sobie zrobić :)
OdpowiedzUsuń