maja 23, 2016

Patelnie za stówkę z kawałkiem


Na początku powiem tak, kolekcjonerką patelni nie jestem, żeby nie było. W szafce kuchennej leży ich tam zaledwie 15 sztuk :) No dużo, wiem, jakoś tak wyszło. Jednak są plusy tego wszystkiego. Pisząc o patelniach mam trochę wiedzy na ich temat, zresztą wiecie o tym, bo pisałam o takich za 500 zł i takich za 300 zł.


Dziś o patelniach do 180 zł. 
Powiem tak, pierwszą patelnię Fiskars o średnicy 28 cm do kuchenek gazowych używam od lutego. Mimo, że nie jest tak wszechstronna jak jej o wiele droższe rywalki, polubiłam ją bardzo. Powodów jest kilka, ale 

teraz skupmy się na parametrach.
  • Wykonana jest z "grubego" aluminium.
  • Uchwyt ze stali nierdzewnej, nienagrzewający się.
  • Wzmocniona powłoka Hardtec nie zawierająca PFOA,


Co nam to daje?
Z zewnątrz pokryta jest jak dla mnie świetną powłoką, gładką i śliską, dzięki czemu po 4 miesiącach codziennego używania nie mam zapieczonych śladów tłuszczu, to dla mnie duży plus. Spodnia część nie ściera się mimo, że często bez podnoszenia patelni przesuwam ją po kuchence. Rączka się nie nagrzewa i zarówno jej kształt jak i materiał z jakiego jest wykonana nadal jest błyszcząca i niezwykle łatwa w utrzymaniu w czystości. 



Jednak najważniejsza dla nas jest powłoka, która tu też miło zaskoczyła. Nic nie przywiera, smażona cebulka ładnie się szkli, nie przykleja i nie przypala się po bokach. Cała powierzchnia patelni nagrzewa się równomiernie, więc nie ważne czy kotlet leży z boku patelni czy na środku. Może zabrzmi to mało poważnie, ale naprawdę bardzo lubię ją myć, zresztą nie tylko ja, bo mój nastoletni syn też stwierdził, że polubił ją za to jak łatwo się ją myje. Na koniec plus, który jest również bardzo istotny przy zakupie - cena. Otóż tu Was zaskoczę, bo za patelnię do smażenia np. o średnicy 28 cm (do kuchenek gazowych) zapłacimy ok. 126 zł, a za tą którą widzicie na zdjęciach, czyli głęboka patelnia szefa kuchni średnica 26 cm + pokrywka 179 zł.



Pokrywka patelni szefa kuchni wykonana jest z błyszczącej stali nierdzewnej, którą nie tylko świetnie się myje, można się w niej przejrzeć, he he, ale posiada po jednej stronie kilka otworków, po drugiej jeden, dzięki czemu nie skacze po patelnie podczas duszenia, uchwyt się w ogóle nie nagrzewa. W dodatku jest bardzo lekka, tu daję kolejny plus.





Tym razem nie bawiłam się w robienie zdjęć każdej potrawy jaką usmażyłam na Fiskarsie, bo byłoby tego dużo, jajka, mięso, kotlety, wątróbka, warzywa itd. Przyznam się również, że w chwili kiedy pierwszy raz ją wzięłam do ręki nie spodziewałam się cudów po patelni w takim przedziale cenowym i tu naprawdę jestem niezwykle miło zaskoczona, bo nie odbiega zbytnio od droższych konkurentek. Oczywiście tu każda patelnia dedykowana jest konkretnemu typowi kuchenki (gazowe, elektryczne, ceramiczne i indukcyjne). Producent nie pisze nic o użyciu w piekarniku, więc moje doświadczenie podpowiada mi, że mogłabym ją włożyć do piekarnika nagrzanego do max 150 stopni.



Na koniec powiem tylko, że nie wiem dlaczego i co takiego ma, ale patelnie Fiskars mają w sobie coś takiego, co sprawiło, że właśnie te patelnie są najczęściej używane w mojej kuchni, tak jest od lutego. Dodatkowo cena i wykonanie bardzo zachęca, przynajmniej mnie. 
Wasza BLONDYNKA :)

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger