marca 01, 2018

Wołowina duszona w Jasnym Piwie


Dziś trochę przeniosłam się w czasie o jakieś dziewiętnaście lat. Młody wtedy był taki malutki, a ja w kuchennych powijakach, na etapie sosów z torebki. Internety się dopiero rozwijały, a ja szukałam pomysłów na obiady w starych książkach kucharskich. W jednej z nich, takiej starszej ode mnie natknęłam się na wołowinę w piwie. Zrobiłam raz, a potem wszyscy wokoło domagali się jeszcze i jeszcze. Na każdą uroczystość rodzinną byłam zmuszana do jej przygotowania. Jedną ręką mieszałam w garze, drugą kołysałam Młodego. Wcale się nie dziwię, że otoczenie nigdy nie miało dość tej mojej wołowiny, bo jest naprawdę pyszna! Proces przygotowania określam prosto: 10 minut działania i 2 godziny czekania, czyli dużo czasu dla siebie. Dziś Młody po raz pierwszy jadł to danie i mało brakowało, a wylizałby talerz, co mu się bardzo rzadko zdarza. Dlaczego dopiero dziś? Bo jakoś zapomniałam sobie o tym przepisie i ani się obejrzałam, a tu tyle lat minęło. Na koniec Wam tylko napiszę: Koniecznie zróbcie u siebie w domu taką wołowinkę :)


Składniki na 2 osoby:
  • ok. 750 g wołowiny bez kości (u mnie była łopatka)
  • półcentymetrowy plasterek masła
  • 2 łyżki oleju
  • 2 średnie cebule
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 300 ml jasnego piwa
  • 2/3 szklanki wody
  • szczypta tymianku
  • 1 liść laurowy
  • 1 łyżka cukru
  • sól
  • pieprz
Sposób przygotowania:
Tu będzie prosto i konkretnie. Mięso umyłam, osuszyłam papierowym ręcznikiem, pokroiłam w średniej wielkości kostkę, ale jak lubisz możesz pokroić w większą, to nie ma znaczenia. Cebulę pokroiłam w drobną kosteczkę. Do żeliwnego gara wlałam olej i włożyłam masło, rozgrzałam i na tym tłuszczu na dużym ogniu obsmażyłam mięso z każdej strony, trwało to jakieś 5 minut. Kosteczki mięsa mają się lekko zrumienić.


Usmażone mięso wyciągnęłam na talerz i na pozostałym tłuszczu zrumieniłam cebulę,


po około 3 minutach wsypałam na nią łyżkę mąki i smażyłam jeszcze chwilkę cały czas mieszając.


I tu już prawie koniec działania, bo wlałam piwo, wodę, wsypałam cukier, tymianek, wrzuciłam liść laurowy i na oko sypnęłam pieprzu i soli (ma być do smaku, zawsze można potem jeszcze doprawić).


 Wszystko zmieszałam, przykryłam garnek i na małym ogniu dusiłam około 2 godziny. Po prostu dusimy do momentu, w którym mięso będzie miękkie i delikatne, a sos, w którym się dusi lekko zgęstnieje. Podczas procesu duszenia pasuje od czasu do czasu wpaść do kuchni i zamieszać łyżką w garze, żeby tam nam nic nie przywarło ;)


Z czym podać? Jak widać u nas ja jadłam z kaszą gryczaną, Młody z ryżem, kiedyś podawałam ze świeżą bagietką, można z ziemniakami. Tak więc możliwości macie dużo, po prostu podajcie z czym lubicie ;)
SMACZNEGO życzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć, jestem Blondynka.

Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.

Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.

Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.

W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.

Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.

Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!

Drukuj

Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger