Kiedy zostałam poproszona o wypróbowanie herbat firmy Richmont, zgodziłam się. Wygrała ciekawość. W pierwszej chwili zakochałam się w filiżance i dzbanku do zaparzania. Filiżanka idealna. Biała, dobrze leży w dłoni gdy się ją pije. Ładnie eksponuje herbatę, zwróciłam na to uwagę ze względu na blog, który prowadzę. W drugiej kolejności skupiłam się na samej herbacie. Torebki długie, w których herbata luźno leży. Firma fajnie pomyślała w kwestii dzbanka, którego pojemność to 2 filiżanki. Torebka herbaty, którą zaparza się dokładnie w takiej ilości wody jaka mieści się w naszym czajniczku.
Smak herbat. Tu przyznaję, że zostałam mile zaskoczona. Zielona z miętą, czy zielona gunpowder, w torebce faktycznie znajduje się prawdziwa zielona herbata, prawdziwa mięta. Zielona, którą jak się za długo zaparza staje się okrutnie gorzka. Czarne mieszanki herbat niesamowicie aromatyczne, a owocowa ma mega głęboki i wyrazisty smak. I przyznam się, że gdyby firma poprosiła mnie o próbowanie ich nowych smaków zgodziłabym się bez wahania, bo jestem ciekawa ich mieszanek. Na stronie firmy widziałam mnóstwo rodzajów herbat. Tak chciałabym jeszcze :)
Każdy produkt ma zalety i wady. Dla mnie dużą wadą jest cena. Nie będę Was tu oszukiwać,ale do codziennego pijania herbaty, a wiecie, że pijam jej dużo ja nie kupiłabym Richmont, bo cena dla mnie jest za wysoka. 32 zł za 12 torebek, na 24 herbaty, to dla mnie jest za duża kwota. Ale myśląc o prezencie dla kogoś bliskiego, czy dobrego znajomego bez wahania kupiłabym zestaw herbaty i komplet Duo zawierający filiżankę i dzbanek. Moja znajoma ostatnio kupiła opakowanie herbat Richmont, żeby mieć dla gości coś ekstra pysznego.
Wiecie dobrze, że Ja nigdy nie namawiam nikogo. Pokazuję, opisuję, a wybór pozostawiam Wam. Każdy ma inne gusta, każdy ma inną zawartość portfela. Każdy z Was ma wolny wybór.
Pozdrawiam Serdecznie
Wasza BLONDYNKA :)