Zaczęło się od rozmowy z synem na temat nowo otwartego punktu z kebabem, a skończyło na pysznej tortilli w domu. W pierwszej wersji placki torilli miałam robić sama, ale dopadł mnie leń i wykorzystałam gotowe. Następnym razem zrobię sama i to już niedługo! Bo przecież dużo nie trzeba. Garść kolorów i odrobinę chęci, w efekcie otrzymujemy fajnie spędzony czas w kuchni z dzieckiem, mnóstwo zabawy i całą garść witamin. Prawda, że warto? Ja miałam dodatkową okazję aby oszukać mojego nie wszystkożernego syna. Na szpinak kręci nosem, mięty też nie chce, a papryka dla niego też jest mało atrakcyjna i jak to się skończyło? Papryka była warunkiem decydującym o przygotowanie tortilli, szpinak i miętę zjadł nieświadomie. Dowiedział się po zjedzeniu 3 tortilli i stwierdzeniu "Pyszne to było Mamuś". Trochę mina mu zrzedła jak się dowiedział co jadł, ale już się przyzwyczaił, że czasami go oszukuję w kuchni :) Mi po prostu bardzo zależy aby zjadał zdrowe i wartościowe produkty w tym naszym pokręconym świecie :) A teraz do rzeczy Blondynko. Zacznę od marynaty, którą sama sobie wymyśliłam.
Składniki na 4 tortille:
- 1 duża pierś z kurczaka
- 1 duża gałązka świeżego rozmarynu
- olej rzepakowy Biooil
- przyprawa do grilla pikantna Kamis
- sól czosnkowa z ziołami Kamis
Dodatkowo:
- 1 mała papryka czerwona
- 4 większe listki mięty pomarańczowej
- kawałek ogórka zielonego
- 1/2 dużego pomidora
- szczypior, malutki pęczek
- kilka listków szpinaku
- garść miksu sałat
- garść rukoli
- 1 mała czerwona cebulka
- 4 placki tortilli
Sos czosnkowy - improwizowany:
- mały jogurt naturalny
- 3-4 ząbki czosnku
- sól czosnkowa z ziołami
Wykonanie:
Pierś z kurczaka płuczemy i osuszamy w papierowym ręczniku. Gałązkę rozmarynu obrywamy z listków i siekamy, po czym wrzucamy do miski, do której wlewamy olej rzepakowy, wsypujemy sól czosnkową i przyprawę do grilla i mieszamy wszystko razem. Osuszona pierś kroimy na cienkie paseczki, które wrzucamy do naszej marynaty, musimy wymieszać mięso w taki sposób, aby każdy kawałek był pokryty marynatą. Miskę z mięsem przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy do lodówki do czasu aż nam się zechce działać dalej :) Tak było w moim przypadku. A jak mamy chęci nadal to zabieramy się za sos czosnkowy, taki improwizowany dla takiego lenia jak ja :)
Sos czosnkowy - improwizowany: Nic prostszego jak wylać mały jogurt naturalny do miseczki, przecisnąć przez praskę ze trzy ząbki czosnku, doprawić solą i odstawić aby się "przegryzł".
Reszta: Wszystkie nasze listki, ździebełka, pomidorki, papryczki, cebulki i ogóreczki myjemy, osuszamy i rwiemy i kroimy na takie kawałki jak lubimy. Układamy sobie na talerzu i działamy dalej.
Jak już miałam wszystko przygotowane, wyciągnęłam woka i dużą płaską patelnię. Do woka wrzuciłam zamarynowane mięso, które usmażyłam i wyłożyłam na papierowe ręczniki, bo nie chciałam w tortilli mięska ociekający olejem. Na drugiej patelni oczywiście suchej podgrzewałam sobie placki tortilli, potem to już każdy sobie robił co chciał, ja tylko dorzucałam Młodemu szpinak i miętę i dokładałam paprykę.Sposobów układania było dużo. Albo smarowaliśmy placek sosem czosnkowym i potem dodatkowo polewaliśmy do środka, albo ciapaliśmy sosem ułożone składniki,każde z nas ciapało według własnych upodobań :) A wyszło PYYYYSZNEE! Lubię wiosnę :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
/*post zawiera lokowanie produktu - wok linii Granitium włoskiej firmy Ballarini/
chętnie bym się wprosiła na domową tortillę :)
OdpowiedzUsuńMartuś, z chęcią zaprosiłabym Cię na tortillę! Bardzo ubolewam nad tym, że najfajniejsze blogerki (z Tobą włącznie) mieszkają tak daleko ode mnie :(
UsuńJejku jak my dawno nie jadłyśmy tortilli :) wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńJak tu pięknie i wiosennie! Pozdrowienia od blondynki dla blondynki!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa Blondynko :) Skoro nie mogę patrzeć na to co dzieje się za oknem, chcę patrzeć w talerz i się uśmiechać :)
Usuń