Dziś swoja uwagę poświęcę naczyniom do gotowania linii Granitium firmy Ballarini. Stali czytelnicy na pewno zwrócili uwagę, że gotuję w tych naczyniach na codzień. Odpuściłam sobie opisywanie Wam pojedynczych przykładów i testów. Postanowiłam tu zebrać 3-miesięczne doświadczenia i spostrzeżenia związane z codziennym użytkowaniem tych naczyń. Na zdjęciach pokazałam Wam tylko kilka przykładów. Pokazanie wszystkich spowodowałoby do stworzenie niemiłosiernie długiego postu.
Co mi się w nich podoba?
- dobrze wyprofilowana rączka, rączki, przez co rondel idealnie leży w mojej dłoni, a garnek łatwo uchwycić
- powłoka non-stick - dzięki, której nabrałam dodatkowych chęci i pewności w kwestii przygotowywania potraw, do których potrzeba więcej uwagi i ostrożności ( produkty łatwo przywierające i przypalające się)
- wygląd - dla mnie piękne w swojej prostocie, wykończenie bez zarzutu, żadnych zbędnych zdobień, fikuśnych wykończeń,
- prostota wykonania, bez zbędnych wygięć daje nam łatwość w utrzymaniu naczyń w czystości
Pewnie myślicie, że skoro są takie cudowne, to pewnie cena naczyń Ballarini powala swoją wysokością. Otóż nie! Oczywiście rondel nie kosztuje 30 zł, ale też nie kosztuje 300 zł. Rondel to dla mnie jedno z podstawowych naczyń kuchennych, bez którego nie potrafiłabym się obejść. W swojej szafce zawsze dbałam, aby znajdował się tam rondel z powłoką teflonową, który wymieniałam co 3-4 miesiące. Wniosek: kupowałam 3 rondle w ciągu roku i takim sposobem wydawałam więcej pieniędzy na 3 tańsze rondelki niż jeden dobrej jakości, zaliczam tu ten z firmy Ballarini. Wiecie co? Ale to nie tylko z garnkami tak jest. Zanim zaczęłam trenować kolarstwo górskie uważałam, że rower za 700 zł niczym nie różni się od roweru za np. 5000 zł. Nic bardziej mylnego! Jest ogromna różnica w kwestii bezpieczeństwa, niezawodności, trwałości i szybkości, która jest niezmiernie istotna na zawodach. Dziś wiem, że rower oferowany w sklepie za 700 zł ( z niby hamulcami tarczowymi) jest nic nie wart dla kogoś kto na poważnie trenuje MTB. Dlaczego? Rower z hamulcami tarczowymi za 700 zł? Bzdura! Ja za same hamulce tarczowe wydałam 600 zł, a gdzie reszta osprzętu? Z garnkami jest podobnie. Albo stawiamy na jakość i trwałość, przez co zyskujemy przyjemność podczas gotowania i ekonomię, bo nie musimy co kilka miesięcy biegać za nowymi garnkami. Albo stawiamy na pozorną oszczędność i gotowanie ze wzmożoną czujnością.
Jasne, zaraz napiszecie, że nie każdego stać na garnek za 189 zł. Oczywiście. Macie rację. Ja do niedawna też nie wierzyłam w super genialne garnki i tak jak napisałam Wam wcześniej kupowałam kilka w ciągu roku. Ballarini znacznie zmienił mój światopogląd w tej materii, miałam możliwość przekonania się osobiście we własnej kuchni, że są o niebo lepsze od moich niemieckich i tych tanich teflonowych. Dlatego już wolę kupić jeden za 189 zł porządny, niż 3 po 50 zł i wkurzać się, że się rysują, że miksować w nich nie wolno, że się przypala i szybko niszczy.
Granitium Ballarini i Ja:
- miód, masło do ciasta miodowego nie przypala się,
- mleko i budyń - nie przywiera,
- kasza manna na mleku (uwielbiam) - nie przywiera,
- kasza, ryż gotowane na sypko, nie mieszana podczas gotowania - nie przypala się,
- makaron po odcedzeniu nie przykleja się do dna,
- karmel - po prostu bajka :)
Kochane Anonimki i tak napiszą, że jestem taka zadowolona, bo współpracuję z Ballarini. Nie przejmuję się tym. Ci co z natury nie są zawistni, którzy są otwarci na nowe z pewnością pomyślą, że jeśli jakość wspomnianych produktów była by wątpliwa nie podpisywałabym i nie utożsamiałabym się z tym tekstem, ani z tą firmą. Sami widzicie, że nie współpracuję z wieloma firmami i nie dlatego, że nie dostaję propozycji, ale dlatego, że albo piszę i polecam w 100% szczerze, albo wcale.
A zresztą myślcie co chcecie :) Ja lubię przed zakupem poczytać opinię, a ja tu właśnie przedstawiłam swoją opinię na temat garnków Ballarini, bo ekspertem nie jestem i nie chcę być :)
Na koniec powiem tak, że stwierdzenie "Stanie przy garach" dzięki firmie Ballarini nabrało nowego znaczenia dla mnie :)
SERDECZNIE Was pozdrawia BLONDYNKA :)
SERDECZNIE Was pozdrawia BLONDYNKA :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!