Za oknem jesień, a ja w kuchni jeszcze nie przestawiłam się na tryb jesienno - zimowy. Ale w kuchni zawsze robię to na co mam ochotę. Ten sernik powstał w mojej głowie pod wpływem słoiczków firmy ETERNO. Patrząc na cytrynki w syropie widziałam je właśnie w przezroczystej galaretce. Taką galaretkę po raz pierwszy zobaczyłam u Asi z Kwestia Smaku. Reszta to biszkopt z mojego notesu rodzinnego, a masa serowa to jedna wielka improwizacja :) Wrzucałam do niej to co wpadło mi w ręce. I wiecie co? Sernik wyszedł delikatny, kremowy i pyszny! A do tego bajecznie prosty w wykonaniu!
Biszkopt:
Pieczemy biszkopt z dwóch jajek <-----z tego przepisu (klik). Pieczemy go w tortownicy o średnicy 23 lub 26 cm.
Masa serowa:
- 500 g sera dwukrotnie zmielonego (ja użyłam z wiaderka)
- 250 g cukru pudru
- sok z połowy cytryny
- 20 g żelatyny
- ok. 100 ml wody do rozpuszczenia żelatyny
- 450 g jogurtu greckiego
Galaretka:
- 3 szklanki Sprite`a
- 4 i 1/2 łyżeczki żelatyny
Dodatkowo:
Wykonanie:
Biszkopt: Pieczemy według przepisu, który umieściłam w linku. Dla przypomnienia napiszę, że na moim blogu wszystkie wyrazy w kolorze czerwonym to linki, pod którymi kryją się przepisy, bądź produkty :) Wracając do biszkopta, to po upieczeniu studzimy go, a w tym czasie zabieramy się za masę serową.
Masa serowa: Na początku zmiksowałam ser z cukrem pudrem, dodałam sok z cytryny, następnie jogurt grecki. Żelatynę namoczyłam w zimnej wodzie, miseczkę z żelatyną wstawiłam na kilkanaście sekund do mikrofalówki, aby ją. Wymieszałam do momentu rozpuszczenia się żelatyny, przestudziłam i wlałam do masy serowej, którą ponownie zmiksowałam. Na koniec wlałam do tortownicy na upieczony i wystudzony biszkopt. Wokoło wyłożyłam mango z wanilią na masę serową. Wstawiłam do lodówki.
Galaretka: W czasie kiedy masa serowa tężała w lodówce, zabrałam się za galaretkę. Do rondelka wlałam pół szklanki Sprite i wsypałam żelatynę. Odstawiłam do napęcznienia. Po chwili żelatyna tak napęczniała, że utworzyła taką spienioną galaretowatą substancję, wtedy wystraszyłam się, że coś poszło nie tak, ale niepotrzebnie. Rondelek postawiłam na malutki płomień na najmniejszym palniku i lekko podgrzałam. Zestawiłam z ognia i chwilkę mieszałam do rozpuszczenia się żelatyny, dolałam pół szklanki Sprite, wymieszałam, na koniec dolałam pozostałe dwie szklanki tego napoju, wymieszałam. Przezroczysty płyn, który miał się przeobrazić w naszą galaretkę wylałam na stężałą masę serową. W galaretce pozanurzałam odsączone z syropu cytrynki z kwiatem czarnego bzu, jeden plasterek pomarańczy w syropie i listki melisy. Wstawiłam do lodówki do stężenia. Po około 2 godzinach sernik nadawał się podania.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Ale smakowity serniczek, wygląda rewelacyjnie. Jestem ciekawa jak smakuje :-)
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnym czasie zapraszam do siebie :)
Ale perfekcyjnie wygląda ! W smaku pewnie obłędny !!
OdpowiedzUsuńwww.filizanka-smakow.blogspot.com
Wygląda cudownie, szczególnie te cytrynki na wierzchu :)
OdpowiedzUsuń