Dziś pokażę Wam kolejny produkt firmy Ballarini linii White Stone Salento. Garnek. Szczegółowo o danych technicznych linii Salento opisałam się w poprzednich recenzjach, poniżej dla zainteresowanych wklejam linki do tych postów, wystarczy najechać na nie kursorem myszki i kliknąć, wiem, wiem, wiecie o tym, ale bywa różnie :)
Tu poniżej dane techniczne na skróty dla tych mniej dociekliwych ;)
Co teraz? Tym razem będę mniej techniczna, a bardziej emocjonalna w opisie. Napiszę o moich wrażeniach i emocjach związanych z użytkowania garnka. Ballarini jest ze mną od kilku miesięcy i w ciągu tego okresu czasu zrobił naprawdę ogromną rewolucję nie tylko w mojej głowie, ale również w kuchni i szafce z garnkami. Jakiś czas temu wyniosłam do piwnicy wszystkie moje stalowe niemieckie gary i teflonowe patelnie rozdałam znajomym. Dlaczego? Nie widziałam sensu trzymać w szafce przedmioty, których nie używam. Przedmioty, po które nie lubiłam sięgać (to akurat przez Ballarini). Przedmioty, których nienawidziłam myć. Do szafki wprowadziły się garnki i patelnie Ballarini. W szafce zrobiło się tak ładnie i elegancko. Szafka jest bardzo często wietrzona, non stop otwieram i wyciągam to wkładam te naczynia, bo używam je bardzo chętnie. Moje dziecko coraz więcej zaczyna gotować. Mycie garnków nie jest już dla mnie karą, stało się miłą czynnością. Zaczęłam częściej gotować potrawy, których nie lubiłam gotować, a to przez to, że łatwo można je było przypalić. Z Ballarini to całkiem inna bajka. Z nimi zrobiłam swój pierwszy w życiu karmel, gulasze, zupy, duszone potrawy i smażone w małej ilości tłuszczu albo i bez. Chciałabym każdemu z Was chociaż na jeden dzień pożyczyć któryś z tych naczyń, abyście mogli otworzyć szeroko oczy ze zdziwienia, tak jak ja to zrobiłam w dniu, w którym pierwszy raz miałam do czynienia z produktami Ballarini. Fantastyczną sprawą jest fakt sprawdzony w praktyce, że naczynia można wkładać do piekarnika nagrzanego do max 160 stopni - razem z pokrywką! Wiecie co, na początku bałam się to zrobić, bo nie wierzyłam, dziś jest to dla mnie normalne. Estetyka naczyń sprawiła, że wszystkie kolacje z przyjaciółmi rozpoczynają się w kuchni. Nie muszę się wstydzić, że wyciągam przypalone garnki, czy takie na których danie będzie się przypalać. Fantastyczna sprawa Kochani, jakie to świetne uczucie gotować kaszę lub ryż na sypko, między czasie grillować mięsko na patelni grillowej. Kaszę wstawić do piekarnika na kilka minut, podczas grillowania ofiarować gościom możliwość poznania aromatów, zapachów wydobywających się z marynaty, świeże zioła, aromatyczne przyprawy, których zapach unosi się nad patelnią. Piękna sprawa Kochani. Po takim wstępie potrawa smakuje inaczej na talerzu. A kiedy goście już wyjdą pójść do łóżka i zasnąć. Nie martwić się, że patelnia przypalona, że garnek trzeba namoczyć. Naprawdę. Nie trzeba. Kiedy po jednej z takich imprez weszłam rano do kuchni bez problemu umyłam patelnie po karmelizowanych śliwkach i garnek po kaszy i to wszystko miękką stroną gąbki.
To prawie cała linia White Stone Salento
A teraz pokażę Wam jedną z potraw, które przygotowałam w tak zachwalanym przeze mnie garnku Ballarini White Stone Salento. Jest to Wiejska Zupa z Czarną Fasolą. Typ zup na bazie duszonych i smażonych składników, które można łatwo przypalić, ale nie z Salento! Zupa wbrew pozorom jest lekka, ale pożywna, polecam. Przepis znajdziecie w podlinkowanej nazwie ze dwie linijki wyżej :)
Tak więc w pierwszej kolejności zesmażyłam kiełbaskę i boczek. Wyciągnęłam do miseczki, a na wytopionym tłuszczu smażyłam por i cebulę pokrojoną w kostkę.
Poniżej już widać, że dorzuciłam mrożone mini marchewki, które sobie dusiłam razem z porem i cebulą pod przykryciem.
A na koniec dorzuciłam namoczoną wcześniej czarną fasolę, zesmażony boczek i kiełbasę, wszystko zalałam bulionem, dodałam świeże zioła i przyprawy i gotowałam na małym ogniu pod przykryciem 1,5 godziny. Naczynia tej linii bardzo długo utrzymują ciepło.
SERDECZNIE Was Wszystkich POZDRAWIA
Wasza BLONDYNKA :) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!