- 500 g mąki pszennej
- 140 ml mleka
- 140 ml wody
- 15 g drożdży świeżych
- 40 g masła
- 2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka cukru
Wykonanie:
Do miski wsypałam sól, następnie mąkę, w której zrobiłam sobie wgłębienie, w które wsypałam cukier i wkruszyłam drożdże. Mój dołek z drożdżami zalałam ciepłym mlekiem i ciepłą wodą i łyżką wymieszałam z drożdżami, zagarniając trochę mąki do środka. Miskę przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia. Po kilkunastu minutach, kiedy rozczyn podwoił swoją objętość, wymieszałam wszystko razem łyżką. Potem włożyłam rękę i wyrabiałam ciasto ręką do czasu aż przestało mi się lepić do dłoni. Wlałam rozpuszczone masło i wyrabiałam nadal. Do czasu aż ciasto przestało się błyszczeć. Ciasto jest tak przyjemne, że można je wyrabiać bez końca :) Odstawiłam ciasto do wyrośnięcia na około godzinę. Po tym czasie wyrobiłam ciasto jeszcze przez chwilę i podzieliłam je na 8 prawie równych części. Z każdego kawałeczka uformowałam kulki, każdą nacięłam tępą stroną noża. Bułeczki przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia na około 30 - 40 minut. Po tym czasie wstawiłam bułki do piekarnika nagrzanego na 200 stopni. I tu spodobało mi się pieczenie, bo 10 minut pieczemy w temperaturze 200 stopni, a potem 10 minut w tej samej temperaturze tylko z termoobiegiem i wyciągamy pachnące świeże bułeczki, które studzimy na kratce.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)