Nie będę przed Wami ukrywać, faktu, że całe życie uciekałam od wszelakiego rodzaju kasz. Nie pamiętam abym kiedykolwiek jadła jaglaną, może gdy byłam mała, ale już nie mam jak zapytać o to mamę, pewnie jak byłam dzieckiem podawała mi ją nie raz, bo mama dbała abyśmy jedli zdrowo. Tak więc przyznaję się oficjalnie, że to był mój pierwszy świadomy raz z kaszą jaglaną. Nawet nie miałam pojęcia jak ona smakuje... Tak więc zaczynam uczyć się jaglanej. Na pierwszy ogień poszedł przepis z bloga Nie Trać Czasu Na Gotowanie na jaglany deser. Zauważyłam, że autorka dość często i dużo ma do czynienia z kaszami, więc dlatego wybrałam jej przepis. Nie zawiodłam się, bo deser spełnił wszystkie moje kryteria. Szybki, łatwy, smaczny i mój syn, wielki przeciwnik jakiejkolwiek kaszy pochłonął cały pucharek i pytał, czy jest jeszcze. Deser smakuje "prawie" jak sernik na zimno, prawie, bo troszkę inaczej, ale z sernikiem mi się skojarzył. Teraz znając smak kaszy jaglanej śmiało będę mogła przystąpić do własnych eksperymentów. Po spróbowaniu kaszy w mojej głowie przeszła tylko jedna myśl "Dziewczyno, dlaczego omijałaś jaglaną szerokim łukiem? Jest cudowna!" :)
Każdy czerwony wyraz w tym poście jest linkiem, który przekieruje Cię na odpowiadającą znaczeniu stronę, przepis lub sklep gdzie można nabyć produkt.
Składniki na 2 pucharki:
- 1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
- 1,5 szklanki malin
- 1 opakowanie galaretki (użyłam różowej)
- coś do posłodzenia: ja użyłam ksylitol
Wykonanie:
Na opakowaniu galaretki pisało aby przygotować ją z 500 ml wody, ja przygotowałam z 400 ml wody. Dobrze rozmieszałam i odstawiłam, żeby wystygła. Maliny miałam mrożone, więc wyciągnęłam je wcześniej. Do dzbanka blendera wsypałam rozmrożone maliny i zmiksowałam je z ksylitolem, dosypywałam go do smaku. Następnie wlałam 1/3 szklanki rozpuszczonej wystudzonej galaretki, zmiksowałam, potem dorzuciłam kaszę jaglaną, zmiksowałam ponownie na gładką masę. Masę jaglaną łyżką wyłożyłam do kieliszków i wstawiłam na kilka minut do lodówki, na koniec na wierzch wylałam pozostałą galaretkę, w której zanurzyłam całe owoce malin i wstawiłam do lodówki na godzinkę. Jak tylko deser stężał od razu go zjedliśmy, tak jak wspomniałam dziecko świadome tego co jadło powiedziało, że mogę robić taki deser częściej :) To mnie ucieszyło najbardziej, bo Młody unika jak może wszelakich kasz. Następnym razem pobawię się z innymi owocami :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
uwielbiam wszystkie desery na bazie kaszy jaglanej- super!
OdpowiedzUsuńWow! Super wygląda ten deserek!
OdpowiedzUsuń