lutego 07, 2015

Pasztet z Fasoli Mung


W moich kręgach ta fasola jest jeszcze mało popularna. Zwykle jak wymawiam jej nazwę wszyscy patrzą na mnie tak jakbym mówiła w obcym języku. W sumie to moje pierwsze doświadczenie z tą fasolą. Mile mnie zaskoczyła zarówno smakiem jak i łatwością przygotowania. Dodatkowym jej plusem jest fakt, że ta fasola jest jedną z najzdrowszych fasoli. Dobrze wpływa na układ sercowy, naczyniowy, posiada właściwości oczyszczające. Fajnie, prawda? Z racji tego, że nie znałam jej smaku postanowiłam poszukać w internecie jakiegoś przepisu, który będzie pasował do mojego gustu. Przepis znalazłam na blogu Nie trać czasu na gotowanie, na którym zobaczyłam, że autorka bloga ma duże doświadczenie w różnego rodzaju produktach strączkowych i to mnie przekonało. Pasztet okazał się mało problemowy, a do tego bardzo smaczny. Jest bardziej kruchy od poprzedniego mojego pasztetu z tuńczyka, ale to nie ujmuje mu ani w smaku, ani w wyglądzie. Już nawet wpadł mi pomysł co mogę w przyszłości do niego dorzucić, będę informować na bieżąco ;) No to co? Zabieramy się za pasztet! 



Składniki:
  • 250 g fasoli mung Skworcu
  • 3 małe marchewki
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego
  • 1 jajko
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól
  • pieprz
  • majeranek
  • chili
  • natka pietruszki
  • olej z awokado do smażenia 

Wykonanie:
Fasolę pasuje namoczyć przez całą noc, a następnego dnia ugotować ją do miękkości, maksymalnie przez 25 minut. Mnie naszło na pasztet rano. Więc rano namoczyłam fasolę, a za gotowanie jej wzięłam się  dopiero po wieczorynce :) Gotowałam około 20 minut. Cebulę pokroiłam w kostkę, marchewkę starłam na tarce o małych oczkach, czosnek przecisnęłam przez praskę. Na patelni rozgrzałam olej z awokado i na rozgrzanym w pierwszej kolejności usmażyłam cebulkę, w momencie, w którym była szklista dodałam czosnek i marchewkę i smażyłam do czasu aż marchewka stała się miękka. W miedzy czasie całość posoliłam. Do dzbanka blendera wrzuciłam wystudzoną, oczywiście odcedzoną i ugotowaną fasolę mung, przestudzoną cebulę z czosnkiem i marchewką, oliwę, z oliwek,wsypałam zmielone siemię lniane, wbiłam jajko i wsypałam na oko trochę pieprzu, majeranku i chili oraz posiekaną natkę pietruszki i wszystko razem zmiksowałam. Po zmiksowaniu spróbowałam masy i jeszcze doprawiłam do smaku. Tak na marginesie wspomnę, że masa jest tak dobra, że tak pomyślałam, że gdyby nie dodawać surowego jajka, wyszła całkiem smaczna pasta :) Jednak ja trzymałam się planu, miał być przecież pasztet :) Tak więc foremkę keksówkę dziecko mi ładnie wysmarowało olejem, wyłożyło papierem i lekko posypało bułką tartą, a ja do tej foremki wlałam zmiksowaną masę i wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 180 stopni i piekłam około 50 minut. Po upieczeniu lekko przestudziłam w foremce, potem przełożyłam na folię spożywczą i wystudziłam całkowicie, a na koniec pasztet zawinęłam w folię i wstawiłam na noc do lodówki. Rano czekało mnie pyszniutkie śniadanko:)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Copyright © 2016 Blondynka Gotuje , Blogger