W dniach, których panowały upały przyznam się szczerze, że nic mi się nie chciało, gotować też. Spokojnie, nie głodowaliśmy. Dziecku przygotowywałam konkrety mięsne tak jak lubi, a mi chciało się lekko, choć bardziej pić niż jeść. To jedna z dwóch wersji sałatek jakie jadłam w tamtym czasie, ale drugą wersję przedstawię innym razem. Brzoskwinie miałam bardzo mocno dojrzałe, cudowne w smaku i świetnie miąższ odchodził od pestek, jeżyny również z działki nie pryskane, rukola z balkonu w tym roku o dość ostrym smaku, tak więc sama natura Kochani. Sałatka szybka i niezwykle łatwa w wykonaniu. Krojenia prawie wcale, rwanie i wrzucanie :) No to zaczynamy!
Składniki:
- kilka dojrzałych brzoskwiń
- garść jeżyn
- garść rukoli
- niewielki kawałek parmezanu
- ziarna słonecznika
- pestki dyni
- suszone jagody Goji
- kremowy ocet balsamiczny figowy
- kilka listków świeżej mięty pomarańczowej (można użyć pieprzowej)
Wykonanie:
Rukolę umyłam pod bieżącą zimną wodą, owoce opłukałam. Liście rukoli porwałam na mniejsze kawałki, brzoskwinie podzieliłam na ćwiartki. Rukolę, ćwiartki brzoskwini, jeżyny umieściłam w głębokim talerzu, na wierzch starłam parmezan, posypałam pestkami dyni, ziarnami słonecznika, jagodami Goji i porwanymi listkami mięty. Całość polałam kremowym octem balsamicznym.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)