Na początek powiem tak. Ciastka są mega pyszne i nie wiem jak długo poleżeć, bo u mnie leżały godzinę czasu, dziecko zjadło prawie wszystkie :) Są przepyszne! Ja zaraz ubieram się i idę po orzeszki na następne ciastka :) Ciastka są bardzo łatwe i konsystencja ich jest idealna, ciepłe są miękkie i lekko ciągnące, ale jak wystygną są chrupiące i lepsze niż sklepowe tego typu. Jedynie co jest mało fajne, to surowe ciasto jest dość tłuste i zamiast lepić kulki należy je ugniatać na kształt kuli, ale pokazuję też zdjęcie przed upieczeniem ciasta jak to u mnie wyglądało. Po upieczeniu są idealne! Źródło przepisu z jakiego korzystałam pochodzi z Moje Wypieki.
Składniki na 16 szt:
- 225 g masła orzechowego (nazwa jest linkiem, który przekieruje Cię na domowe masło jakie ja zrobiłam)
- 100 g brązowego cukru drobnego
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (nie wyczuwalna jest w ciastkach)
- szczypta soli
- 1 duże jajko (użyłam rozmiar L)
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (użyłam domowego)
- 50 g drobinek czekoladowych lub posiekanej czekolady
Wykonanie:
Wszystkie składniki zmiksowałam razem w blenderze. Można zmiksować zwykłym mikserem z końcówkami do ubijania, ale można wrzucić je do blendera. Na końcu wsypałam czekoladę i wymieszałam łyżką, aby mniej więcej równomiernie ułożyły się w cieście. Potem ugniotłam sobie mało kształtne kulki, ułożyłam na papierze do pieczenia, lekko spłaszczyłam i piekłam w piekarniku nagrzanym do 165 stopni przez ok 15 minut. Musicie obserwować kolor ciastek, czas można wydłużyć o 3 minutki albo pozostać przy 15 minutach. Po upieczeniu delikatnie przenieść na kratkę i wystudzić. Ciastka po wystudzeniu twardnieją, bo ciepłe wyciągnięte z piekarnika są miękkie i delikatne, nie przejmujcie się tym, tak ma być ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)