Tapioka, a dokładnie perełki tapioki. Od bardzo dawna miałam ochotę na ten produkt. Moja intuicja podpowiadała mi, że to może być dobre. W mojej głowie znowu krążyła myśl, że muszę kiedyś chociaż raz spróbować tych perełek. A teraz? Teraz wiem, że moja intuicja mnie nie zawiodła. Wiem, że na tym deserze się nie skończy, bo w mojej głowie narodził się już kolejny pomysł. Jak już wiem jak się ten produkt zachowuje, jak smakuje, mogę pozwolić sobie na swoje własne szaleństwa. Tymczasem przepis znalazłam w Jadłonomia. A teraz jeszcze napiszę Wam, że ta cała tapioka jest bardzo wydajna, byłam w szoku. Jak niedużo perełek potrafi zagęścić taką ilość płynów. To niesamowite! Można nią zagęszczać inna dania, np. sosy. Sama tapioka nie ma żadnego smaku. Ugotowana jest mięciutka i kuleczki takie jakby żelowe. Sam deser jak dla mnie smakuje fenomenalnie! Taki delikatny i aksamitny, a przy tym lekki. Nie przecierałam musu, a nawet dodałam do niego konfiturę pomarańczową, która sprawiła, że w musie wyczuwałam grudki pomarańczy, a jagody i pomarańcze to naprawdę świetne zestawienie smaków. Musicie tego spróbować!
Ps. Perełki tapioki kupiłam w delikatesach internetowych Frisco, tam znajdziecie nie tylko ten produkt, ale wiele innych i tych dostępnych w naszych marketach, ale wiele tak zwanych perełek, które warto spróbować. A w ogóle to takie zakupy są bardzo przyjemne. Wybierasz produkty siedząc na kanapie, zamawiasz, a potem kurier przyniesie Ci do samych drzwi. Żadnego dźwigania!
- 1/3 szklanki perełek tapioki (80 ml)
- 400 ml mleczka kokosowego (1 puszka)
- 400 ml mleka krowiego
- 2 łyżki cukru
Ja pitole nie nadążam za Tobą mniam :P Ide szukać tapioki czegoś takiego jeszcze nie miałam ani nie jadłam. Ciekawe czy kupię stacjonarnie :)
OdpowiedzUsuń