W końcu wiosna, a z nią wróciła energia. A ja wróciłam do półki z książkami w poszukiwaniu czegoś fajnego, na co od dawna miałam ochotę, ale jakoś zabrać mi się do tego nie chciało. Wiecie doskonale, że granolę uwielbiam, tym razem sięgnęłam po granolę w proszku. Pierwszy raz ją zobaczyłam w książce Jamiego Olivera, a zrobiłam dopiero wczoraj. Zrobiłam z połowy porcji, bo zapas płatków owsianych miałam zbyt mały na porcję jaką proponował autor. Zresztą z połowy wyszło jej bardzo dużo. Jest naprawdę świetna. Bez cukru, więc sam decydujesz ile dosłodzisz przy danym posiłku. Dodatek kawy pobudza, a forma proszku daje mnóstwo możliwości. W najbliższym czasie będę chciała Wam pokazać kilka moich pomysłów na jej wykorzystanie, zarówno w koktajlach mlecznych, tradycyjnej owsianki jak i jeden ze składników placuszków itd. itd. Dziś rano jadłam ją z jogurtem naturalnym wymieszanym z herbatą matcha i malinami z syropu, które robiłam zeszłego lata. Było przepysznie! Moje klimaty.
Wszystkie składniki do tej granoli nabyłam w jednym miejscu, w sklepie Skworcu. Dla mnie osobiście to ogromna skarbnica fajnych, ciekawych i naturalnych produktów, orzechów, nasion, płatków, owoców suszonych i wielu innych, które nie są dostępne w sklepach stacjonarnych w mojej okolicy.
- 500 g płatków owsianych ( u mnie pół na pół owsiane z orkiszowymi)
- 125 g niesolonych orzechów mieszanych ( u mnie brazylijskie, macadamia, pistacje, pecan, nerkowce, włoskie, migdały)
- 50 g mieszanych nasion (u mnie mak niebieski, nasiona chia, len, słonecznik, dynia, sezam)
- 125 mieszanych suszonych owoców ( u mnie figi, żurawina, wiśnie, morele) - mogą być tez rodzynki sułtanki
- 1,5 łyżki kakao ( u mnie karob)
- 1/2 łyżki świeżo zmielonej kawy
- skórka otarta z 1 pomarańczy
Wykonanie:
Piekarnik nagrzałam do 180 stopni. Płatki, orzechy i nasiona wymieszałam razem i wyłożyłam do patelni głębokiej Woll, ale możesz wyłożyć na dużą blachę wyłożona papierem do pieczenia.
Wszystko piekłam 15 minut, w połowie pieczenia przemieszałam wszystko łopatką.
Po tym czasie wyciągnęłam patelnię z piekarnika, wsypałam suszone owoce, skórkę, kawę i karob i wszystko razem wymieszałam.
Wsypałam wszystko do malaksera i zmiksowałam na taki bardzo gruby piasek. Przełożyłam do słoików i odstawiłam do szafki, bo u mnie była już pora obiadowa :)