Postanowiłam nie napisać ani jednego zdania co tam takiego wyczytałam, bo nie chcę zepsuć Wam odbioru książki jeśli postanowicie po nią sięgnąć. Chcę, znaczy się chciałabym abyście ją przeczytali. Ja osobiście dawno nie czytałam niczego tak głębokiego, co zaczyna się tak niepozornie, a trafia głęboko w sam środek serca, nawet duszy. Przez co po przeczytaniu mam ochotę uklęknąć i podziękować, że wychowałam się w czasach końca komuny, za to , że nie urodziłam się czterdzieści lat wcześniej.
Tam nie ma happyendów, żadnych szczęśliwych uniesień, ale mimo tego nie jest to książka dołująca i przytłaczająca cierpieniem. Jest to prawie pięćset stron nieprawdopodobnej historii, która daje odpowiedzi i zmienia życie, nie tylko początkowym bohaterom, ale może i czytelnikowi, który doceni to czego dotychczas nie potrafił dostrzec, a tym bardziej docenić.
Tak wiele ludzkich żyć poświęconych by chronić najbliższych. Taka nieprawdopodobna siła i wola przetrwania nie po to by żyć, tylko by chronić bliskich. Tak wiele obrazów piekła przed oczami, oczy, które na co dzień widziały nie jednego, ale wielu potworów. Oczy, które widziały tyle zła i serce, które pękało tak wiele razy, czy potrafi pokochać to co przypomina to całe zło?
To pytania, na które sami sobie odpowiecie po przeczytaniu tej książki. Zwykle zaczytywałam się w pamiętnikach wojennych dotyczących ludzkiej psychiki, strachu w obozach koncentracyjnych, obrazów z perspektywy Polaków, Polskich żydów, a tu? Historia sięga kilka chwil przed drugą wojną światową i wojna, którą tym małym kawałku poznać od strony niemieckiej, jak to właśnie tam wyglądało, jaką gehennę przeszli żydzi mieszkający w Niemczech i stamtąd dotarłam nawet do Krakowa, a wszystko zaczęło się w Ameryce.....
Po raz pierwszy to piszę, ale jeśli lubicie czytać nie jakieś tam lekkie romanse, to powinniście przeczytać "Miłość w czasach zagłady" Hanni Munzer.
I teraz i jak na to wszystko patrzę to mi strasznie smutno. Nasze pokolenie wojnę zna z książek lub opowieści naszych pradziadków. I niby jesteśmy takimi samymi ludźmi, a tak bardzo inni..... Owszem mamy ogromnego ducha walki, ale walczymy o własne dobro, walczymy między sobą. Politycy udają, że zależy im na dobru narodu,w którym imieniu występują. Dziennikarze, którzy udają, że zależy im na prawdzie. I my, którzy własne sumienia uspokajają wpłacając datki na cele charytatywne. I nie wiem czy sama potrafiłabym walczyć, zostawić wszystko i wszystkich których mam aby zawalczyć o lepszą przyszłość nie tylko dla moich bliskich, ale też dla ludzi, których nie znam. Narazić własne bezpieczeństwo i życie. Nie wiem. Widzę tylko jak ludzie coraz bardziej zaczynają się "żreć" pomiędzy sobą, ale o co? No właśnie. Własne frustracje, kompleksy i niespełnienia leczą nienawiścią, zawiścią do innych. A tak naprawdę powinniśmy być wdzięczni, na szczęście urodziliśmy się po wojnie i możemy żyć bez strachu . Nasze problemy są tak naprawdę bardzo małe w stosunku do problemów jakie mieli nasi przodkowie. Brak pracy? Można ją znaleźć, można zmienić, można się uczyć, można się doszkolić, trzeba chcieć. Nie masz samochodu ciesz się, możesz jeździć rowerem. Są wśród nas ludzie i dzieci, które nigdy nie będą mogły chodzić, nie będą mogły być samodzielne, a cieszą się! Choćby słońcem! Nie musimy się obawiać, że w nocy przyjdą ludzie w czarnych płaszczach, że rozdzielą Twoją rodzinę i zabiorą tam gdzie nigdy nie chciałbyś się znaleźć. Rodziny rozdzielamy sami, już nam się nie chce walczyć o dobro rodziny, które rozpadają się pod bardzo wygodnym uzasadnieniem "niezgodność charakteru". Powiedzmy sobie szczerze, wolimy wymieniać, nie chce nam się naprawiać, albo naprawiać chce tylko jedna osoba, a za dwoje się nie da.
Kiedyś rozwinę temat szerzej, na dziś wystarczy.
A teraz jak wyjdziesz z domu popatrz na niebo, na drzewa, na budynki. Popatrz na swoją rodzinę, na śpiące dzieci w łóżkach. Popatrz jakim jesteś cholernym szczęściarzem. Zacznij się cieszyć, proszę............
Czy to człowiek, czy zwierz,
Na czterech nogach czy dwóch
Roślina czy kamień,
Woda czy duch -
Wszystko ma swoje miejsce
W skarbnicy Boga.
Największym wszelako skarbem jest miłość!
Kiedy ją spotkasz, nie broń się przed nią,
Bo tylko miłość może ocalić świat.
(cyt. z książki "Miłość w czasach zagłady")
Ps. Premiera książki wypada 30 marca, więc od tego dnia powinna pojawić się już w księgarniach.
Wasza BLONDYNKA :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!