Książka "Smaki Izraela" Nida Degutiene w stu procentach spełniła moje oczekiwania. Znalazłam w niej to co lubię, czyli świetne przepisy, które pomału zaczynam wprowadzać do swojej kuchni. Potrawy przy których nie muszę biegać po sklepach za wyszukanymi produktami, ani do wykonania których nie potrzebuję specjalistycznych sprzętów ani wybitnych zdolności. Proste i niezwykle smaczne. Do tego każdą potrawę mogę zobaczyć na wyraźnym zdjęciu i dodatkowo poczytać skąd się wzięła i dlaczego.
- Święta i tradycje
- Meze i przekąski
- Śniadanie
- Sałatki
- Zupy
- Ryby
- Mięsa
- Street Food
- Dania Wegetariańskie
- Zapiekanki i Placki
- Wypieki
- Dodatki
Bajgle, chlebki pita, chałki, kiszone cytryny, bulion warzywny, pączki, hummus, szakszuka, czy płatki śniadaniowe to tylko kilka z propozycji jakie można znaleźć w tej książce. Ja jak tylko uporałam się z remontem zabrałam się za klasyczną chałkę, gdyż nie dawała mi spokoju. Potrzebowała trochę czasu na wyrastanie, ale już teraz powiem, że warto! Smak i puszysty miąższ powalił mnie na kolana. Skórka wyszła niezwykle cieniutka i miękka, tak jak lubimy, a na drugi i trzeci dzień nadal świeża i miękka. Nawet teraz jak piszę te słowa w misce rośnie kolejna porcja ciasta na następne chałki.
Tytuł: Smaki Izraela - Współczesna kuchnia izraelska
Autor: Nida Degutiene
Wydawnictwo: Buchamann (Grupa Wydawnicza Foksal)
Klasyczna chała, czyli tradycyjny chleb w formie plecionki, którego nie może zabraknąć na żydowskich stołach. Zwykle miałam do czynienia ze słodkimi chałkami klimatami zbliżonymi do słodkich drożdżówek, a tu na moim stole wylądowała chałka smakiem kojarząca się z bułką, ale to coś pomiędzy słodką a śniadaniową bułką. Ta chałka świetnie pasuje do plasterków szynki i sera, a także do masełka i konfitury. Długo utrzymuje świeżość i naprawdę jest bardzo łatwa w wykonaniu. Jedynie potrzebuje trochę więcej czasu niż moja poprzednia chałka jaką Wam pokazywałam na łamach bloga.Tytuł: Smaki Izraela - Współczesna kuchnia izraelska
Autor: Nida Degutiene
Wydawnictwo: Buchamann (Grupa Wydawnicza Foksal)
Składniki na 2 średniej wielkości:
- 20 g świeżych drożdży lub 7 g suszonych
- 1 szklanka (250 ml) ciepłej wody
- 4 łyżki plus 1 łyżeczka cukru
- 1/4 szklanki oleju (ja wlałam rafinowany olej kokosowy)
- 3 duże jajka
- 2 łyżeczki drobnej soli
- 4-5 szklanek mąki pszennej
- mak, ziarna sezamu, gruboziarnista sól do posypania
Sposób wykonania:
- Ciasto można wymieszać albo ręcznie albo w robocie planetarnym. Do dużej miski, w której będziemy wyrabiać ciasto wsypujemy lub kruszymy drożdże (zależy czy jakich drożdży chcesz użyć), wsypujemy 1 łyżeczkę cukru i zalewamy szklanką ciepłej, ale nie gorącej wody i wszystko mieszamy aby drożdże się rozpuściły. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 10 minut. Po tym czasie powinny się spienić i teraz:
- Do mieszanki drożdży wsypujemy pozostały cukier, sól, wbijamy 2 jajka, wlewamy olej i mieszamy łyżką (albo w mikserze) wolno i delikatnie. Podczas mieszania stopniowo wsypujemy mąkę cały czas mieszając. W momencie, w którym ciasto staje się bardziej zwarte łyżkę zamieniamy na własną dłoń (robotów planetarnych to nie dotyczy) i wyrabiamy ciasto dotąd aż stanie się gładkie. Ja w sumie wsypałam cztery i pół szklanki mąki.
- Wyrobione ciasto formujemy w kulę i wkładamy do natłuszczonej miski, przykrywamy miskę folią spożywczą i wstawiamy ciasto na noc do lodówki (12 godzin).
- Następnego dnia rano wyciągamy miskę z lodówki i czekamy aż ciasto ogrzeje się do temperatury pokojowej. Potem odstawiamy miskę w ciastem w ciepłe miejsce na 1-2 godziny do wyrośnięcia. Ciasto powinno dwukrotnie zwiększyć swoją objętość. Autorka podpowiada: "Aby wiedzieć, że ciasto wystarczająco wyrosło, delikatnie naciśnij je palcem: jeżeli wciśnięty dołeczek zostaje w cieście, jest gotowe do dalszej obróbki."
- Po tym czasie jeszcze raz należy wyrobić ciasto i ponownie zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia i tu znowu powinno podwoić swoją objętość w przeciągu 1-2 godzin.
- Wyrośnięte ciasto dzielimy na 6 równych kawałków, z których formujemy wałeczki , czyli tak zwane sznurki o długości 25 cm każdy. Teraz musimy zapleść dwa osobne warkocze, czyli po 3 sznureczki na każdy warkocz, końce dokładnie podwijamy pod spód aby splot nam się nie poluzował podczas pieczenia.
- Jak zauważyliście zostało nam jedno jajko, które roztrzepujemy z łyżeczką wody. Zaplecione chałki wykładamy na dużą blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Każdą smarujemy obficie jajkiem, luźno przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1 godzinę, nasze bochenki mają podwoić swoją objętość. Po tym czasie ponownie smarujemy wierzch roztrzepanym jajkiem i posypujemy makiem, sezamem lub solą. Wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy 30 - 35 minut. Ja piekłam trochę krócej, więc obserwujcie Wasze chałki ;) Gotowe chlebki przełożyłam na kratkę i odstawiłam do całkowitego wystudzenia. To tyle kochani.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)