Na te pierniczki miałam straszną ochotę, ale problem był w tym, że strasznie się bałam je robić. Odwlekałam ich pieczenie ile się dało. Może wyda Wam się to śmieszne, ale bałam się robić karmel, a następnie zalać go wodą, Dorota Świątkowska napisała, że karmel po zalaniu go wodą gwałtownie zareaguje. Wciąż myślałam, gwałtownie, ale jak? Zadzwoniłam do taty i zapytałam go czego mogę się spodziewać. Przyciągało mnie w tym przepisie dodatkowo to, że jest dosyć tani jeśli chodzi o składniki. Można powiedzieć, że ze strachu, aby odwlec chwilę pieczenia brukowców upiekłam Lebkuchen, Piernikowe choinki i nawet Katarzynki, mimo iż już w pudełkach miałam ogromną ilość przeróżnych pierników :) Mi też zdarza się czegoś bać, nigdy nie twierdziłam, ani nie twierdzę, że jestem najlepsza, bo tak nie jest, są lepsi ode mnie, dużo lepsi. Wracając do brukowców, w końcu nadszedł wieczór, w którym pokonałam strach i upiekłam. I wiecie co? Nie było się czego bać! Karmel zrobił się ładny, zalałam go wodą, zrobiło się w rondelku szybkie sssss, rozmieszałam, a reszta poszła równie gładko jak ten mój "straszny" karmel :) W smaku są świetne, oczywiście to pierniki z tych, które muszą trochę poleżeć aby zmięknąć, żeby jednak przyspieszyć ten proces można do puszki włożyć obierki z jabłek i zamknąć go szczelnie. Źródło: Moje Wypieki.
Składniki na największą blachę od piekarnika:
- 500 g mąki pszennej
- 200 g cukru
- 100 g miodu
- 1 jajko
- 50 g masła w temperaturze pokojowej
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3 łyżeczki przyprawy do piernika
Wykonanie:
Do rondelka wsypałam 2 łyżki cukru i rozpuściłam go, czyli karmelizowałam, a dokładnie to rondelek trzymałam na małym ogniu i nie mieszając czekałam aż cukier się rozpuści i nabierze złotego koloru. Następnie od razu wlałam 1/3 szklanki wody i tu nastąpiła gwałtowna reakcja i to moje słynne "sssss", karmel rozpuściłam w wodzie. Potem dodałam pozostały cukier, miód i przyprawę korzenną. Wszystko razem wymieszałam, zagotowałam i odstawiłam do wystudzenia.
Do dużej miski przesiałam sobie mąkę pszenną, sodę oczyszczoną, wbiłam jajko i włożyłam miękkie kawałki masła. Wlałam wystudzoną zawartość naszego rondelka i wszystko razem na początku zmiksowałam mikserem ze spiralnymi mieszadłami, a potem tradycyjnie wyrobiłam rękami. Wyrobione ciasto przykryłam i odstawiłam na 30 minut w temperaturze pokojowej.
Po upłynięciu tego czasu, z ciasta formowałam kulki wielkości małego orzecha włoskiego, układałam je na blasze w odstępach do 2 cm i lekko spłaszczałam każdą kulkę. Piekłam je przez około 15-20 minut w temperaturze 180 stopni. Piekąc podglądałam je, gdyż z piernikami jest tak, że minuta za długo i pierniki można wyciągnąć przypalone, nie tylko te, ale każde, więc sprawdzajmy nasze pierniczki podczas pieczenia Kochani!
Lukrowałam Lukrem Królewskim, a przepis macie w linku, wystarczy kliknąć w czerwoną nazwę lukru :) Kiedy lukrowałam? Jak znalazłam czas i ochotę, czyli po kilku dniach, bo chciałam dopiec jeszcze inne, żeby polukrować hurtem wszystkie, które upiekłam :)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)