Kiedy na naszym stole ląduje talerz wypełniony makaronem w sosie śmietanowym, albo serowym, albo jakimś, to znaczy tylko jedno. Nie, nie znaczy, że chciałam przybajerować w kuchni. Tylko po prostu albo nie miałam czasu na gotowanie, albo po prostu mi się nie chciało gotować. Tak jestem blogerką kulinarną, dość trudnym przypadkiem, bo bardzo często leniwą. Ups, wydało się. Aaaaa, jeszcze kiedy sprzątam lodówkę to jeszcze robię makaron. Nie zmienia to jednak faktu, że lubimy sosy śmietanowe, a serowe to ja love bardzo, bo ja jestem serożerna, mogłabym je jeść codziennie i nie ma opcji aby mi się znudziły. Tym razem ugotowałam Lidl`a, tak lubię produkty z tego sklepu, do jakości nie mogę się przyczepić, a wręcz pochwalę. Chwalę więc.
Pochwalić chciałam również patelnię, tę oto którą widzicie na zdjęciach. Ją też pochwalę. Za powłokę Keravis non stick, za jakość którą oferuje firma Ballarini, zawsze wysoka. Przystosowana do używania w piekarniku do 160 stopni i do wszystkich kuchenek oprócz indukcyjnych. Kiedyś zauroczyła mnie linia Salento Whitestone za elegancję i kilka innych atrybutów, a Salento Blackstone dodatkowo za powierzchnię przypominającą plaster miodu. I właśnie ta powierzchnia sprawiła, że wracam do tej patelni za każdym razem i nawet przestało mi przeszkadzać, że przyzwyczajona jestem do patelni a jedną długą rączką, a ta ma dwa uchwyty, nie ważne, powierzchnia ma plaster miodu, love, love, love! Genialnie się na niej smaży, gotuje, dusi, rumieni. I jak tak zerkam wstecz, to już trzeci rok mija jak polecam naczynia do gotowania i smażenia włoskiej firmy Ballarini, zdania jeszcze nie zmieniłam, czy zmienię? Kto wie? Jak na razie nie, bo każda linia to coś nowego, jakiś detal, nowy kształt, waga, właściwości i zawsze, ale to zawsze jakość na 5+. Zresztą rondelek, w którym przygotowywałam sos to też Ballarini i garnek, w którym gotowałam makaron, to też Ballarini. Zresztą codziennie gotuje dla mnie Ballarini, może dzięki temu tak dobrze gotuję? :)
Składniki:
- makaron spaghetti (u mnie tricolore)
- kilka plastrów szynki parmeńskiej
- trochę szczypiorku
- ser gorgonzola (90 g do sosu i 110 g pokrojony w kostkę - no co, lubię ser, ale można dodać mniej niż 110 g lub pominąć)
- 3 łyżki śmietany kremówki
- 1 łyżka masła
- ok. 20 g orzeszków piniowych (zrumienionych na suchej patelni)
- ze 2 ząbki czosnku
Wykonanie:
Jak ja to zrobiłam? Czosnek pokroiłam w cienkie plasterki, szynkę w grube paski, szczypiorek drobno, a gorgonzolę w grubszą kostkę. Wstawiłam osoloną wodę na makaron. Na drugim palniku postawiam patelnię. Na rozgrzaną patelnię włożyłam łyżeczkę masła i zrumieniłam na nim szynkę parmeńską, po kilku chwilach dołożyłam do niej czosnek. Kiedy szynka się rumieniłam na już trzecim palniku (najmniejszym) postawiłam rondelek, do którego włożyłam masło, które rozpuściłam, następnie włożyłam do masła 90 g gorgonzoli i rozpuszczałam na bardzo małym ogniu, mieszając, na końcu wlałam kremówkę. Sos doprowadziłam do wrzenia i zestawiłam z palnika. Wracamy do patelni. W tym momencie makaron się ugotował, a szynka zrumieniła. Makaron odcedziłam (mama mnie uczyła, żeby do sosu makaronu nie przelewać wodą, bo wtedy sos ładnie przykleja się do niego). No i ten makaron wrzuciłam do szynki, wlałam sos, dołożyłam gorgonzolę i wymieszałam wszystkie podgrzewając tylko kilka chwil. Dosłownie chwileczkę.
Patelnię zestawiłam z ognia dorzuciłam uprażone na suchej patelni orzeszki piniowe (pokrojone z grubsza) i szczypiorek. Wymieszałam i po prostu danie nałożyłam do talerzy.
Ps. Jeśli nie chcesz typowo serowego sosu, po prostu dolej śmietany kremówki, pobaw się proporcjami ;)
Ps. Jeśli nie chcesz typowo serowego sosu, po prostu dolej śmietany kremówki, pobaw się proporcjami ;)
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Ps. Ten sos jakieś trzy lata temu wystąpił przy Kurczaku z sosem z gorgonzoli, szpinakiem i ryżem jaśminowym, zresztą często do niego wracam.
Ps. Ten sos jakieś trzy lata temu wystąpił przy Kurczaku z sosem z gorgonzoli, szpinakiem i ryżem jaśminowym, zresztą często do niego wracam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć, jestem Blondynka.
Jeśli chcesz coś napisać, wymienić myśli, porozmawiać to jest odpowiednie miejsce, w którym dbam o to abyś czuł się bezpiecznie i dobrze.
Jeśli masz zły dzień i i potrzebujesz tu wyładować swoje negatywne emocje - osobiście zaprowadzę Cię do wyjścia, Nie wyprowadzisz mnie z równowagi, więc albo się uśmiechnij albo idź dalej.
Nie rób proszę z tego miejsca tablicy reklamowej, nie bawię się w lajk za lajk itd, nie lubię spamu.
W komentarzach możesz również umieścić zdjęcia dań wykonanych z Blondynkowych przepisów, jeśli chcesz abym wkleiła je do albumu na fan page`u bloga na FB, napisz od razu, że wyrażasz zgodę na ich umieszczenie we wspomnianym albumie.
Nie bój się pytać, zawsze odpowiem i postaram się pomóc.
Czuj się tu dobrze. Życzę Ci aby Twój Dzień był zawsze pełny pozytywnych zdarzeń! Buziaki!