Sokowirówka to było takie moje "must have"! Poważnie, brak tego sprzętu spędzam mi sen z powiek. Kiedyś jak jeszcze Alex był bardzo mały miałam taką wielgachną niebiesko-białą, miała taki malutki podajnik, do którego mieściły się tylko małe kawałki owoców. Potem przy przeprowadzce gdzieś ją zostawiłam. Od kilku lat marzyły mi się dni zaczynające się od szklanki soku, takiego prawdziwego, wg mojej ulubionej filozofii "wiem co jem". Trzeba wierzyć, zawsze to powtarzam, ja wierzyłam i któregoś dnia kurier zapukał do moich drzwi, a ja bardzo na niego czekałam, bo wiedziałam co ma mi przynieść. Przyniósł moją Aurę Russell Hobbs i się zaczęło!
Już tego samego dnia, znaczy się wieczór już był, a ja szybko umyłam wszystkie części, wysuszyłam i złapałam jabłka, które leżały na blacie i przepuściłam je przez tą moją Aurę. Fantastyczne uczucie! Z samego rana pobiegłam do sklepu i do koszyka pakowałam marchewki, pomarańcze, jabłka, wujka samo zło (czyt, seler naciowy, tak ochrzcił go mój syn), buraki itd. Ludzie tak dziwnie na mnie spoglądali jak na taśmę kasy wykładałam wielką górę owoców i warzyw, a ja? Nie będąc dłużna przyjrzałam się im, ha! po dwie marchewki mieli, he he he,pewnie nie wyciskają soków :D Z bananem na ustach wróciłam do domu i moje dni stały się mega pozytywne. Bo marzenia trzeba spełniać i te małe i te duże :)
Ranki pozostały rozpoczynane od kawy, ale potem zaczynam mój rytuał przygotowywania soków. Zauważyłam po sobie, że wypicie takiej dużej szklanki soku daje mi mnóstwo energii, czasami nawet się śmieję, że muszę przystopować, szczególnie po ostatniej sobocie, bo po wypiciu soku umyłam wszystkie okna w domu, gruntownie wysprzątałam dom, a to takie nie w moim stylu, he he. Nie, że nie sprzątam, tylko te okna :) Nigdy mi się nie spieszy do ich mycia, a tu patrz, taka niespodzianka :)
Ps. Przy okazji zerknijcie na ulubiony sok mojego syna, taki sok a`la Kubuś.
Dobra, ale ja tu pitu pitu, a o sokowirówce pasowałoby coś napisać, dostałam od Was kilka pytań, na które chciałabym tu odpowiedzieć. Na pierwszy ogień rzucę kilka faktów, z działu danych technicznych.
Sokowirówka firmy Russell Hobbs linia Aura:
- moc 650 W
- 2 poziomy prędkości (do twardych i miękkich owoców)
- szeroki podajnik o średnicy 7,5 cm - dzięki temu możemy wkładać całe warzywa i owoce)
- 2 l pojemnik na pulpę
- 750 ml pojemnik na sok
- odłączana tarcza ścierająca ze stali nierdzewnej
- metalowe ramię zamykające
- wszystkie odłączane części można myć w zmywarce
I co ja o tym sądzę?
Moc jak najbardziej ok, nie sądzę aby potrzebna mi była większa. Sokowirówka świetnie radzi sobie zarówno z twardym burakiem, selerem naciowym, czy świeżymi ziołami. Dodatkowo sprawdziłam jak poradzi sobie z rozmrożoną uprzednio czarną porzeczką. Testy zdała na 5+, tym bardziej, że ja do podajnika wkładam po kilka owoców lub warzyw na raz. Pojemnik na pulpę wystarczająco duży, tarcza solidna, a i ogólnie sokowirówką jest solidnie wykonana. Dodałabym również, że gumowe nóżki, tak zwane przyssawki są niezwykle mocne, nie ma opcji, żeby sprzęt się mógł sam przemieszczać po blacie. Dla mnie lekkim nieporozumieniem jest tylko ten dodatkowy pojemnik na sok. Pojemność ok, ale ten otwór w pokrywie trochę mało przemyślany, bo nie ma opcji aby sobie dobrze trafić sokiem w niego, bo jak mocniej przyciśniesz owoc strumień soku jest mocniejszy itd, więc u mnie próba celowania była jedna, raz sok poleciał za dzbanek, a to znowu przed i się roześmiałam na głos, ściągnęłam pokrywkę i wyciskałam do otwartego pojemnika :) Ta pokrywa spełnia również inną rolę, zatrzymuję całą pianę, która tworzy się podczas wyciskania soku, ja pianę wypijam razem z sokiem, bo tam też jest dużo witamin, ale mój syn bardzo sobie ceni tą pokrywę, bo on nie znosi piany, więc to kwestia upodobań.
Cena tej sokowirówki też jest przystępna ok. 300 zł, widziałam droższe o podobnych parametrach. Pokrywka pojemnika do soku, to raczej nie wada, dla mnie po prostu gadżet. Kwestia dość ważna, czyli utrzymanie sprzętu w czystości? Kilka minut, max 3, jest do umycia kilka części, ale ja jakoś wyłączyłam sobie w głowie rozmyślanie, że ojej umyć trzeba. Umyć trzeba i już! Zawsze myję od razu, zaraz po wyciśnięciu soku. Plus dostaje też za to, że mimo iż wycisnęłam przez nią kilka kilogramów buraków i kilkanaście kilogramów marchewki nie zabarwił się, a przecież jest biały :) Czy zmieści się w szafce? Nie wiem, u mnie stoi na blacie, bo używam jej codziennie i często części suszą się na suszarce, a korpus stoi gdzieś z boku.
Pulpę tez można wykorzystać przy pieczeniu ciast, przygotowywaniu sosu warzywnego, a jeśli przez sokowirówkę przeciśniemy surowe ziemniaki, to ta pulpa jest idealna do przygotowania placków ziemniaczanych, to taka ciekawostka ;)
Morał z tego tekstu taki, że jestem zadowolona zarówno z posiadania jak i użytkowania sokowirówki Russell Hobbs Aura, to wszystko widać na Instagram bloga jak i na FB na fan page`u. Zresztą wiecie, bo śledzicie i tam moje poczynania ;)
Wasza BLONDYNKA:)
oj - takie domowe soki są przepyszne!!!! :) gratuluję nowej sokowirówki:)
OdpowiedzUsuń